Himalaje Hipokryzji

wildmen.pl 4 tygodni temu

Walka o utworzenie Turnickiego Parku Narodowego, to przykład zabiegu marketingowego „zielonych”.

Reklama

Byłem pilnym uczniem z geografii i jakoś 40 lat temu nikt w szkole nie uczył mnie, iż w Polsce istnieje Puszcza Karpacka. Nagle- deux ex machina – w przestrzeni medialnej pojawia się Puszcza Karpacka, a jak Puszcza to trzeba ją „chronić” i najlepiej powołać Park Narodowy, a potem protestować przeciwko prowadzeniu w nim niezbędnych zabiegów ochroniarskich.

Reklama

„Ratujmy Serce Karpat”

Nie ma żadnego znaczenia, iż gospodarze terenu – leśnicy z Nadleśnictwa Bircza -przypominają, iż to dzięki nim powstał ten piękny teren, bowiem przed II wojna światową były tu pola uprawne. W 1946 roku lasy stanowiły tu 36, a w tej chwili prawie 62 procent.

„Puszcza” ma prawie 70 lat! Jest rzeczywiście piękna nie dzięki „zielonym”, ale w wyniku ciężkiej pracy leśników z Birczy. Po latach ich trudu, prowadzenia zrównoważonej gospodarki leśnej to teren naprawdę bogaty przyrodniczo.

Reklama

Jak nieco sarkastycznie zauważają miejscowi – żądanie utworzenia tu Parku Narodowego, to wyraz najwyższego uznania dla pracy leśników. Sarkastycznie, bowiem w przekazie aktywistów utworzenie obszaru chronionego jest konieczne, ponieważ „ jest zagrożony”.

Głównym rozgrywającym po stronie ekosi jest niestety WWF, kreujący „zagrożenia”. Rozkręcają kampanię „Ratujmy Serce Karpat”, której „sercem” jest zbiórka pieniędzy na ratowanie tego, co ratować nie trzeba. Piszę „niestety”, bo WWF to organizacja niegdyś zasłużona dla ratowania przyrody, ale w ostatnich latach niczym się nieróżniąca od aktywistów z „Niech żyją”, czy innych organizacji antyłowieckich.

I teraz powołam się na portal e-sanok, który donosi, iż WWF poinformowała w Internecie, iż zinwentaryzowała ponad 6 tys starych drzew i by je chronić zgłasza wniosek o uznanie ich za pomniki przyrody po czym… Nikt z wnioskodawców nie pojawił się na sesji Rady Gminny w Birczy, by ten wniosek uzasadnić (to gmina podejmuje uchwalę o ustanowieniu pomnika przyrody).

Nawet ich rozumiem – z Warszawy do Birczy aż 423 km, kilka ponad 4 godziny jazdy, ale koszt niemały. Po co się konfrontować z miejscowymi, którzy znają realia, a pieniądze od naiwniaków już zebrali.

Reklama

Mityczne lasy naturalne

W nadleśnictwie Bircza jest aż 40 tys. drzew, które dzięki trosce leśników i warunkom środowiskowym osiągnęły okazałe, można by powiedzieć pomnikowe rozmiary. I nie grozi im żadne wycięcie, bo takie w tym miejscu obowiązują reguły.

WWF twierdzi, iż w Birczy wycięto ponad 7 tys. drzew o obwodzie pnia powyżej 1 metra. Prawda jest zupełnie inna. W ciągu 10 lat wycięto takich drzew… 21 sztuk! Ale takie fakty nie pozwalają na zbieranie kasy…

Aktywiści chcą chronić w Karpatach „jeden z ostatnich fragmentów „lasów naturalnych” I tu doskonale pokazują swoją kompletną ignorancję. W polskich górach lasów naturalnych nie ma od 200 lat.

To były kiedyś tereny gęsto zaludnione, biedne, gdzie każdy kawałek ziemi uprawnej miał znaczenie stąd w XVII i XVIII wieku polskie góry bardziej przypominały łyse polany. By się o tym przekonać nie trzeba wielkiej wiedzy. Wystarczy pojechać do Sanoka, czy Żywca i w tamtejszych muzeach obejrzeć stare zdjęcia.

Zestawienie fotografii wykonanej przez Niemców w 1944 roku z obecnym stanem Fot Lasy Państwowe

Większe lasy funkcjonowały tylko w dobrach szlacheckich, których było niewiele. To co pozostało z dawnych lasów jest już dawno chronione. Pozostałe drzewostany, to efekt nasadzeń, w znacznej mierze posadzonych po akcji „Wisła”.

Ale na już utworzone rezerwaty kasy się nie zbiera. I tu sobie pozwolę na jeszcze jedną dygresję: otóż drzewa tak jak ludzie – żyją do określonego wieku i obumierają. Tylko niektóre gatunki, głównie liściaste, żyją „długo”.

Przed kilku laty głośno było o obumieraniu istebniańskich świerków. Naukowcy, leśnicy zachodzili w głowę dlaczego? Po kilku latach szukania różnych przyczyn okazało się, iż prawda jest prozaiczna – obumierają, bo dożyły swojego wieku.

Jakże z trudem ta prawda dociera do młodych, miejskich lekkoduchów. Drzewa też mają swój okres żywotności i albo je we właściwym czasie wytniemy sadząc w to miejsce nowe, albo po prostu się przewrócą (co nie oznacza, iż moim zdaniem w ostatnich latach polscy leśnicy przesadzili z wycinkami).

Atak na leśników

Słowem, to co ekosie wyczyniają wokół „Puszczy Karpackiej” to Himalaje Hipokryzji. Dlaczego, ja myśliwy, piszę o gospodarce leśnej? Bo lasy to też „nasz” ekosystem.

Myślistwo i łowiectwo są nierozerwalnie związane, dlatego żałuje, iż w ostatnim czasie wśród ludzi w oliwkowych mundurach więcej „producentów desek” niż leśników, dla których drzewo i zwierzyna są częścią tego samego ekosystemu, a polowanie jest częścią powołania leśnika.

Mimo wszystko uważam, iż to najbliższa nam grupa i każdy atak „zielonych” na leśników powinniśmy traktować jak atak na myśliwych (licząc oczywiście na wzajemność).

A poza tym, co to za myśliwy, co nie ma podstawowej wiedzy o lesie?

O jedno nam jednak wielkie pretensje do leśników. Niestety pozwalają ZUL-om pracować po nocach. Noc powinna być okresem ciszy. A tymczasem dziś nocną cisze rozrywa hałas harwesterów i ryk ciężkich maszyn wywożących po nocy drewno.

Ciemność nocy rozcinają światła maszyn…

Kochani leśnicy – pod osłoną nocy działają złodzieje. Nie ma żadnych powodów by ZUL-e pracowały po nocach. Dlatego upraszam Dyrektora Generalnego Lasów, by zakazał pracy w nocy. Bo to jednak tak trochę wygląda jakbyście mieli coś do ukrycia, a jestem przekonany, iż przynajmniej, jeżeli chodzi o gospodarkę leśną – nie macie…

Idź do oryginalnego materiału