Byłem przez dwa dni harcerzem, a w zasadzie zuchem. Miałem mundur, pas i finkę (taki nóż). Niestety, Mama zobaczyła, iż na zbiórce drużynowy bije zuchów po twarzy i mnie wypisała.
Jak nieco podrosłem, to harcerstwo było dla dla mnie czymś na kształt hitlerjugend- miało przygotowywać do walki przyszłych żołnierzy, a ja w PRLu miałem wyjątkowo pacyfistyczny stosunek do życia.
Natomiast teraz, przy zagrożeniu ze strony Rosji, już harcerstwa bym nie potępiał, ale to, co się ostatnio wydarzyło, to jakieś panoptikum.
Wysłać 15 latka, żeby w mundurze przepłynął kilometr po nocy, a potem rozpalił ognisko, to trzeba być naprawdę idiotą.
Wyobrażam sobie Rodzinę tego Harcerza, co się utopił. Trudno opisać Ich ból.
Może należałoby te organizacje harcerskie nieco lepiej kontrolować, bo przecież idiotów nie brakuje.
Michał Leszczyński