Guy N. Kaczynski

5 lat temu

Jarosław Kaczyński – to mu trzeba przyznać – jest mistrzem w wymyślaniu opowieści grozy. W 2005 wygrał wybory dzięki opowieści o wielkim, strasznym Układzie, przed którym tylko PiS może nas obronić. W 2015 wymyślił horror o uchodźcach, których chmary zaraz zaleją Europę, i znów tylko PiS może ich powstrzymać.

W elektoracie PiS najbardziej mnie zdumiewa krótka pamięć. Bajki Kaczyńskiego okazują się być czymś na poziomie zabójczych krabów Guya N. Smitha, ale cztery lata później wymyśli coś nowego… i elektorat znów się boi.

Kolejnym straszydłem jest oczywiście ideologia LGBT, która będzie nam seksualizować dzieci. Z nasłuchów prawicowego internetu widzę, iż elektorat
PiS szczerze w to wierzy. Ich lęki nie są udawane.

Tak samo wierzyli w Układ przez wielkie U. Sekundujący Kaczyńskiemu publicyści i pisarze tworzyli dzieła eseistyczne i quasi-literackie, odwołujące się do wizji potężnej, tajnej struktury, penetrującej cały kraj i decydującej o tym, kto wygra przetarg a kto dostanie pracę.

Przypomnę głupkowatą sztukę „Norymberga” literata Tomczyka. Albo powieść Sumlińskiego o dziennikarzu, który już-już miał jakieś dowody na niebezpieczne związki Komorowskiego, ale niestety nie może ich podać.

PiS obiecywał, iż gdy obejmie władzę, zdemaskuje Układ. I co? I nico.
Przechwycili prokuraturę, przechwycili policję, przechwycili parlament. Gdzie te demaskacje?

O Układzie zapomnieli już choćby wyborcy PiS. Nie szkodzi, prezes wymyślił im kolejne straszydło: UCHODŹCY!

Pamiętacie czym żył internet 5 lat temu? Niejaki „Bulonis Kamil” opisywał na fejsie, jak był świadkiem przemilczanego przez media ataku uchodźców na przejście graniczne między Włochami i Austrią.

Media, zamiast naprawdę przemilczeć, nagłaśniały tę bzdurę, chociaż nie trzymała się kupy na najprostszym poziomie. W ogóle nie ma takiego przejścia, na którym Bulonis Kamil rzekomo widział te sceny (a w dodatku prawdziwe, realnie istniejące alpejskie przełęcze graniczne mają zwykle kamery online).

Wielu wyborców PiS w 2015 rzeczywiście naprawdę bało się hordy uchodźców, która zniszczy Europę. Być może jakieś niedobitki do dzisiaj wierzą w strefy szariatu w Berlinie, Sztokholmie i Paryżu. Reżimowa propaganda nagłaśniała to do przewyrzygu.

Problem uchodźców wygasł, Europa się nie zawaliła. Stref szariatu w zachodnich miastach jak nie było tak przez cały czas nie ma.

A więc teraz mamy „ideologię LGBT”. I ja naprawdę wierzę, iż ten typowy wyborca PiS – człowiek, który nie zna języków i nie podróżuje – dał się nabrać na kolejne straszydło prezesa.

Ubocznym skutkiem horrorów Kaczyńskiego jednak jest nienawiść – już najzupełniej realna. I prowadząca do równie realnych aktów ulicznej przemocy.
Jeśli istnieje Bóg (w co prywatnie wątpię), Kaczyński odpowie za to w piekle.
My niestety musimy odpokutować jego horrory w realu.

Bo za to wszystko zapłaci Polska jako kraj. Rasizm i islamofobia, rozpętane w 2015 i homofobia, rozpętana w tej chwili przekładają się na stopniowe wykluczanie nas z cywilizacji zachodniej.

W swej nieskończonej naiwności wyborcy PiS wyobrażają sobie, iż skoro Trump to prawica, podejdzie z wyrozumiałością do ekscesów Kaczyńskiego. To równie głupie jak przekonanie Seby w województwie londyńskim, iż kiedy brytyjska prawica mówi o imigrantach, to nie chodzi o Sebę.

Inżynierowie, informatycy i przedsiębiorcy, którzy mieliby pomóc premierowi Morawieckiemu w jego mokrych snach o elektromobilności, nie przyjadą do rasistowskiej i homofobicznej Polski. Oni po prostu wolą klimaty kalifornijskie od białostockich.

To się przełoży na gospodarkę. Ale także (jak to już zauważyli PT komcionauci pod poprzednią notkę) na politykę obronną.

Maluczko, a ciapaty gej z US Army pójdzie ze swoim chłopakiem na dyskotekę w ramach R&R. I tam go pobiją. I Trump zażąda wyjaśnień od „the very talented prime minister of Poland”.

I ten udzieli wyjaśnień w najlepszym stylu pisowskiej dyplomacji. Wkurzona Ameryka wycofa się ze współpracy wojskowej.

Nie wiem, czym Kaczyński będzie straszyć za 4 lata. Krabami? Klaunami? Atakiem Zabójczych Pomidorów?

Ale wiem, iż jego elektorat znów da się nabrać. Jak ktoś nie zna języków i nie podróżuje, uwierzy choćby w strefy szariatu w Sztokholmie.

Idź do oryginalnego materiału