Grzegorz Braun przekroczył granicę, za którą stoi racja stanu

1 dzień temu

Ludzie mądrzy i znający się na polityce wiedzą, iż to jest taka dziedzina, w której posiadanie racji nie ma większego znaczenia, bo istotne jest zdobycie i utrzymanie władzy. Kto chce mieć rację powinien zostać filozofem, publicystą albo księdzem, natomiast od polityka należy wymagać racjonalnych działań pozwalających na osiąganie kolejnych celów. Grzegorz Braun nigdy politykiem nie był, ale zawsze walczył o jakieś racje i prawdy, kompletnie niepolitycznymi metodami. Dzięki temu zdobył popularność, a w ostatnim czasie pobił rekord popularności uzyskując ponad milion głosów w wyborach prezydenckich, co przełożyło się na 6 proc. poparcia.

Zwolennicy Brauna uznali, iż jest to spektakularny sukces, chociaż to zaledwie 1 proc. ponad próg wyborczy w wyborach parlamentarnych, ale i ten wskaźnik przestaje być aktualny. Po rozmowie Grzegorza Brauna w Radiu Wnet tylko najwierniejsi z wiernych bronią niedorzecznych słów swojego lidera: „Komory gazowe w Auschwitz to niestety fejk”. Jak zwykle w takich przypadkach pojawiły się dyżurne linie obrony od wyrywania słów z kontekstu, po niedouczenie i jeszcze desperackie próby odwoływania się do wolności słowa. Niestety fakty są takie, jakie są! Grzegorz Braun pogubił się w pseudo politycznych happeningach, bo o ile kultowa akcja z gaśnicą miała sens i rzeczywiście zwróciła uwagę na istotne kwestie, to wypowiedź w Radiu Wnet jest nie tylko głupia i sprzeczna z faktami, ale szkodliwa dla Polski.

Polityka Izraela i diaspory amerykańskiej wobec Polski jest wyjątkowo brutalna i zmierza w najgorszych możliwych kierunkach. Pierwszym jest obarczenie Polski za zbrodnię ludobójstwa dokonanego na Żydach przez Niemców i w tym haniebnym celu rozprowadzane są pomówienia o masowym polskim antysemityzmie i szmalcownictwie, a najgorszy zarzut dotyczy „polskich obozów koncentracyjnych”. Drugi kierunek to monetyzacja pierwszego i polega to na tym, aby zmusić Polaków do „zwrotu mienia żydowskiego”, czyli tego wszystkiego, co zagrabili lub zniszczyli Niemcy, a Polacy ciężką pracą odbudowali. Wszystko to razem wzięte jest odrażające moralnie, ale trzeba mieć świadomość, iż stoi za tym potężna siła, z którą bardzo ciężko walczyć, dość wspomnieć to, co się działo po nowelizacji ustawy o IPN.

Każdy przypadek antysemityzmu, czy to rzeczywistego, czy wydumanego jest natychmiast rozdmuchiwany do histerycznych rozmiarów i wykorzystywany przeciw Polsce. Rzecz jasna nie możemy się poddawać takiemu szantażowi i mamy pełne prawo przeciwstawiać się antypolskiej propagandzie, ale gdy się wystawia przeciwnikowi duże prezenty na tacy, to nie ma mowy o obronie, ale raczej o samobójstwie. Grzegorz Braun to nie jest anonimowa postać i ponad wszelką wątpliwość jego głupie słowa będą cytowane i co gorsza interpretowane w fatalny dla Polski sposób. Najgorsze jest jednak to, iż tej wypowiedzi po prostu bronić się nie da o ile fanatyzm polityczny nie przesłania realiów. Pewnie Polska od słów Brauna się nie zawali, ani też plan środowisk lobujących na rzecz „reprywatyzacji” nie zostanie zrealizowany z poniedziałku na wtorek. Problem jednak w tym, iż takie wygłupy dla taniego poklasku dają argumenty tym, którzy Polsce i Polakom nie życzą dobrze.

Pośród morza krytycznych uwag pod adresem Brauna, najczęściej powtarza się „protokół 1%”. Przez lata Janusz Korwin-Mikke był właścicielem tego patentu, który polegał na tym, iż gdy partii Korwina szło nieźle, to lider wyskakiwał z jakąś skrajnie szokującą wypowiedzią i notowania spadały do granic błędu statystycznego. Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, iż tą absurdalną wypowiedzią Grzegorz Braun przekreślił swój polityczny projekt. Niewybaczalne jest jednak to, iż wystawił rację stanu na kuglarskiej scenie, co jest całkowicie nieodpowiedzialne i z poważną polityką nie ma nic wspólnego.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Idź do oryginalnego materiału