- Na 14 grudnia 2024 r. zaplanowane są w Gruzji wybory prezydenckie w związku z upływem 6-letniej kadencji obecnej prezydentki Salome Zurabiszwili. Po zmianach w konstytucji z 2017 r. wyboru głowy państwa nie dokonuje się już w głosowaniu powszechnym, tylko w oparciu o decyzję 300-osobowego Kolegium Elektorskim, składającego się z przedstawicieli parlamentu, autonomicznych republik Abchazji i Adżarii oraz samorządu terytorialnego.
- Jedynym formalnie zgłoszonym kandydatem jest Micheil Kawelaszwili, jeden ze współzałożycieli prawicowo-populistycznej i antyzachodniej partii Siła Ludu, składającej się głównie z rozłamowców z partii Gruzińskie Marzenie, rządzącej Gruzją od 2012 r. W przeszłości Kawelaszwili był piłkarzem m.in. Dinamo Tbilisi, grał również w licznych szwajcarskich klubach i reprezentacji Gruzji. w tej chwili jego ugrupowanie jest uważane za satelickie wobec Gruzińskiego Marzenia. W związku z tym, iż Gruzińskie Marzenie kontroluje większość elektorów w Kolegium, wybór Kawekaszwiliego na prezydenta wydaje się być formalnością, choćby pomimo bojkotu parlamentu przez opozycję. Umieszczenie tego polityka w pałacu prezydenckim postrzegane jest jako domknięcie autorytarnego systemu władzy Gruzińskiego Marzenia, za którym stoi Bidzina Iwaniszwili, były premier i oligarcha blisko związany z Rosją.
- Kluczowym tłem dla zaplanowanych wyborów prezydenckich jest głęboki kryzys polityczny i zamieszki na ulicach gruzińskich miast, trwające – w ostatniej swojej odsłonie – od wyborów parlamentarnych z 26 października 2024 r., których ani prezydentka Zurabiszwili ani ugrupowania opozycyjne nie uznały, wskazując na liczne manipulacje i fałszerstwa rządzącego Gruzińskiego Marzenia. Dodatkowym zapalnikiem dla “polityki uprawianej na ulicach” gruzińskiej stolicy była listopadowa zapowiedź rządu premiera Irakli Kobachidze o zawieszeniu starań o unijne członkostwo do 2028 r.
- W 2018 r. Zurabiszwili wygrała wyścig prezydencki formalnie jako niezależna kandydatka, startująca jednak z poparciem Gruzińskiego Marzenia. Od czasu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę prezydentka jednak coraz bardziej dystansowała się od rządzącego ugrupowania z uwagi na zajmowane przez nie przychylne stanowisko wobec Moskwy. Konflikt pomiędzy pałacem prezydenckim i rządem rozwijał się wraz ze zgłaszanym przez prezydentkę sprzeciwem wobec kolejnych ustaw Gruzińskiego Marzenia osłabiających fundamenty gruzińskiej demokracji. Jednym z punktów kulminacyjnych tych napięć była próba usunięcia Zurabiszwili z urzędu w ramach procedury impeachmentu z uwagi na jej “nieuprawnione wizyty zagraniczne w celu zabiegania o unijne członkostwo dla Gruzji”.
- Wybory prezydenckie mogą doprowadzić do trudnej do przewidzenia w skutkach siłowej konfrontacji i jeszcze większej eskalacji pomiędzy coraz bardziej brutalnym aparatem władzy Gruzińskiego Marzenia a zwolennikami prounijnego kursu Gruzji. Formalnie nowo wybrany prezydent ma objąć swój urząd 29 grudnia, jednak obecna prezydentka Zurabiszwili zapowiedziała, iż nie ustąpi z zajmowanego stanowiska do czasu rozpisania ponownych wyborów parlamentarnych. W związku z tak jasnym opowiedzeniem się za postulatami opozycji, wyraźnie rozdrobnionej i skłóconej wewnętrznie, Zurabiszwili stała się de facto liderką proeuropejskiego ruchu oporu wobec działań rządu Gruzińskiego Marzenia.
O urzędzie prezydenta w Gruzji
Zgodnie z pierwszą, postsowiecką konstytucją[1] z 1995 r. Gruzja była przez początkowe dwie dekady swojej niepodległości republiką o ustroju semiprezydenckim, w której głównymi aktorami politycznymi stali się kolejno dwaj silni prezydenci: Eduard Szewardnadze (1995-2003), zapamiętany także jako ostatni minister spraw zagranicznych ZSRR, oraz Micheil Saakaszwili (2004-2013), jeden z liderów tzw. rewolucji róż z 2003 r., która doprowadziła do bezkrwawego obalenia jego poprzednika. Po dojściu do władzy Gruzińskiego Marzenia w 2012 r. kraj przejściowo funkcjonował w warunkach kohabitacji pomiędzy prezydentem Saakaszwilim a premierem Bidziną Iwaniszwilim. Po objęciu prezydentury w 2013 r. przez Giorgiego Margwelashvilego z Gruzińskiego Marzenia rola prezydenta zaczęła stopniować maleć, aż w końcu po zmianach w konstytucji z 2017 r. Gruzja stała się w pełni republiką parlamentarną, w której prezydent pełni głównie ceremonialne funkcje. W 2018 r. Salome Zurabiszwili została ostatnią – jak na razie – głową państwa wybraną w wyborach bezpośrednich, wygrywając 60-40% z Grigolem Waszadze, byłym szefem gruzińskiej dyplomacji z okresu rządów Saakaszwilego.
Pod rządami zmienionej przez Gruzińskie Marzenie konstytucji prezydent zostanie wybrany 14 grudnia 2024 r. po raz pierwszy w głosowaniu pośrednim przez 300-osobowe Kolegium Elektorskie, które po połowie składa się ze (wszystkich) 150 deputowanych do parlamentu i 150 przedstawicieli samorządów terytorialnych i autonomicznych republik Abchazji i Adżarii. W pierwszej turze głosowania wymagana większość to 200 elektorów, w przypadku braku uzyskania takiego wyniku drugą turę wygrywa kandydat z większą liczbą głosów niż jego konkurent.
“Rewolucja fajerwerków” pod parlamentem
26 października 2024 r. odbyły się wybory parlamentarne, które wygrało Gruzińskie Marzenie z – oficjalnym – wynikiem 54% (dającym 89 mandatów w jednoizbowym, 150-osobowym parlamencie). Przedwyborcze sondaże dawały partii rządzącej znacznie mniej, tj. 33-37%, a powyborczy exit poll mówił o ok. 42%. W związku z tym cztery główne partie opozycyjne (Koalicja na rzecz Zmiany, Jedność – Ruch Narodowy, Silna Gruzja, Dla Gruzji) oraz prezydentka Salome Zurabiszwili oskarżyli rządzących o sfałszowanie wyborów i odmówili uznania ich wyników. Zastrzeżenia do przebiegu wyborów zgłosiły także Unia Europejska i Stany Zjednoczone, powołując się na raport misji obserwacyjnej ODiHR OBW, który opisuje przypadki kupowania głosów i wywierania nacisku na głosujących. Opozycyjny deputowani ogłosili bojkot nowo wybranego parlamentu, a Parlament Europejski uchwalił rezolucję wzywającą do nałożenia sankcji na gruzińskie władze i ponownego rozpisania wyborów. Równolegle przed parlamentem na Alei Rustawelego w Tbilisi odbywały się masowe antyrządowe protesty, do których wezwała prezydentka Zurabiszwili, wskazując na konieczność rozliczenia fałszerstw wyborczych i obrony prozachodniego kursu Gruzji. Pomimo bojkotu opozycji i odmowę zwołania nowo wybranego parlamentu przez prezydentkę Zurabiszwili (co jest konstytucyjnym wymogiem dla skutecznej inauguracji nowej kadencji), 88 deputowanych Gruzińskiego Marzenia zebrało się 25 listopada na pierwszej sesji zgromadzenia i 3 dni później zatwierdziło drugi gabinet premiera Kobachidze.
Do ponownego eskalacji protestów i starć z policją przyczyniła się zapowiedź premiera Irakliego Kobachidze dot. zawieszenia starań Gruzji o członkostwo w Unii Europejskiej[2] do końca 2028 r. Jednocześnie szef rządu dodał, iż za 4 lata Gruzja będzie najlepiej przygotowana ze wszystkich państw kandydujących, by wstąpić do UE w 2030 r. Dychotomia przekazu rządowego jest związana z wciąż bardzo wysokim poparciem Gruzinów (ok. 80%) dla dążeń do unijnego członkostwa. W odpowiedzi na tę decyzję antyrządowe demonstracje rozlały się także na inne miastach (Batumi, Kutaisi) i mniejsze ośrodki (Mestia, Zugdidi). Symbolem ostatniej fali demonstracji i brutalnych starć z policją stały się fajerwerki, którymi protestujący ostrzeliwują siły porządkowe oraz budynek parlamentu. W odpowiedzi na rosnące protesty policja coraz częściej zaczęła sięgać po gaz łzawiący i armatki wodne, zatrzymanych zostało także dwóch ważnych polityków pro-zachodniej opozycji: Zurab Japaridze oraz Nika Gwaramia. Widząc rosnącą skalę protestów na ulicach gruzińskich miast, premier Kobachidze podjął próbę złagodzenia swojej pierwotnej zapowiedzi, deklarując, iż Gruzja ma wciąż w planach wdrożenie do 2028 r. 90% zobowiązań zapisanych w umowie stowarzyszeniowej z UE, jednak komunikat ten nie przełożył się znacząco na uspokojenie sytuacji pod gruzińskim parlamentem i na okolicznych ulicach.
Jednocześnie obóz władzy ogłosił, iż jego kandydatem na prezydenta w wyborach zaplanowanych na 14 grudnia będzie Micheil Kawelaszwili. Jako iż Gruzińskie Marzenie posiada większość w Kolegium Elektorskim, wybór Kawelaszwilego wydaje się być formalnością.
O protagonistach wydarzeń towarzyszącym wyborom prezydenckim
Jeśli żadna ze stron nie wycofa się z zajmowanych pozycji, Gruzja może już po najbliższym weekendzie stać się krajem, w którym jednocześnie dwie osoby uważają się za głowę państwa:
- Micheil Kawelaszwili – jeden z założycieli prawicowo-populistycznej i antyzachodniej partii Siła Ludu, utworzonej przez rozłamowców z rządzącego Gruzińskiego Marzenia. w tej chwili jego ugrupowanie uchodzi za radykalne skrzydło obozu rządzącego. W przeszłości Kawelaszwili był piłkarzem Dinamo Tbilisi i wielu szwajcarskich klubów (Zürich, Luzern, Sion, Aarau), rozegrał także prawie 50 spotkań w reprezentacji narodowej. Udział byłego piłkarza w tzw. wielkiej polityce nie jest w Gruzji niczym nadzwyczajnym – od 2017 r. burmistrzem Tbilisi z ramienia Gruzińskiego Marzenia jest Kacha Kaladze, jeden z najbardziej utytułowanych gruzińskich piłkarzy. Kawelaszwili występuje w tych wyborach jako kandydat patriotyczny i suwerenistyczny, który – w przeciwieństwie do obecnej prezydentki Zurabiszwili – “nie będzie wysługiwał się obcym mocarstwom”. Oskarża ponadto opozycję o spiskowanie z amerykańskimi kongresmenami w celu “ukrainizacji” Gruzji i zapowiada, iż przywróci urzędowi prezydenta jego adekwatny, opisany w konstytucji charakter.
- Salome Zurabiszwili – gruzińsko-francuska dyplomatka, która w 2018 r. jako ostatnia głowa państwa została wybrana na to stanowisko w wyborach powszechnych. Wystartowała wówczas formalnie jako kandydatka niezależna, popierana przez rządzące krajem od 2012 r. Gruzińskie Marzenie. Urodziła się w 1952 r. we Francji w rodzinie gruzińskich uchodźców politycznych, przez większość kariery zawodowej pracowała we francuskiej dyplomacji, m.in. jako ambasadorka Francji w Tbilisi. Dwa miesiące przed wyborami prezydenckimi w 2018 r. zrzekła się ostatecznie francuskiego obywatelstwa. Obywatelką Gruzji została w 2004 r., czyli w momencie powołania jej na szefową gruzińskiej dyplomacji przez prezydenta Micheila Saakaszwilego. Kierowała nią przez półtora roku, po czym, w wyniku sporów z deputowanymi Zjednoczonego Ruchu Narodowego, ugrupowania Saakaszwilego, założyła swoją własną liberalną partię Droga Gruzji, która ostatecznie nie odegrała istotniejszej roli w gruzińskiej polityce. Po wyborze na głowę państwa w 2018 r. Zurabiszwili stopniowo oddalała się od Gruzińskiego Marzenia, głównie z uwagi na coraz bardziej widoczny prorosyjski kurs rządu, zwłaszcza po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę. W obliczu eskalacji konfliktu instytucjonalnego rząd choćby ograniczył Zurabiszwili możliwość odbywania niektórych podróży zagranicznych (do takich miejsc jak Polska, Ukraina, Francja czy Niemcy). W warunkach narastającego kryzysu wewnętrznego, dodatkowo pogłębionego przez nieprawidłowości wyborcze i zapowiedź zawieszenia starań akcesyjnych, Zurabiszwili wyrosła na de facto liderkę gruzińskiej opozycji i – szerzej patrząc – proeuropejskiego ruchu oporu wobec sympatyzującego z Moskwą Gruzińskiego Marzenia, zwłaszcza na tle rozdrobnionych i skonfliktowanych ugrupowań opozycyjnych.
Co po głosowaniu w Kolegium Elektorskim
Wybór Kawelaszwilego na prezydenta wydaje się być formalnością, jako iż Gruzińskie Marzenie posiada większość w Kolegium Elektorskim. Pojawiają się głosy, iż po wyborze Kawelaszwilego na prezydenta obóz rządowy może posunąć się choćby do wprowadzenia stanu wyjątkowego i godziny policyjnej, by sprawniej doprowadzić do przekazania władzy w pałacu prezydenckim w obliczu spodziewanej eskalacji protestów w okresie pomiędzy głosowaniem (14 grudnia) a inauguracją nowej głowy państwa (29 grudnia). choćby jeżeli ten scenariusz wydaje się być przesadzony, władza Gruzińskiego Marzenia z pewnością nie będzie zważać na zastrzeżenia dot. legalności jej powołania (m.in. po odmowie inauguracji parlamentu przez Zurabiszwili) i pozostanie zdeterminowana, by przy wykorzystaniu kontrolowanego przez nią aparatu bezpieczeństwa stłumić uliczny opór i doprowadzić do zmiany lokatora w pałacu prezydenckim. Prezydentura antyzachodniego Kawelaszwilego będzie kolejnym krokiem na drodze do domknięcia autorytarnego systemu rządów, stworzonego przez Bidzinę Iwaniszwilego, w tej chwili honorowego przewodniczącego Gruzińskiego Marzenia, oraz wyraźnym sygnałem dla europejskich stolic, iż Gruzja w jeszcze większym stopniu zwraca się ku Moskwie.
Ostrożnym optymizmem mogą napawać zwolenników opozycji także pewne oznaki erozji w aparacie władzy Gruzińskiego Marzenia: po ogłoszeniu decyzji o wstrzymaniu procesu eurointegracji do dymisji podało się wielu wysokich rangą urzędników państwowych (m.in. jeden z wiceministrów oraz ambasadorzy gruzińscy w USA, Holandii i Czechach), a po ulicach Tbilisi przeszedł 11 grudnia duży protest pracowników budżetówki sprzeciwiających się antyunijnej postawie rządu.
[1] W 1992 r. gruziński parlament przyjął ustawę o władzy państwowej, uważaną za tzw. małą konstytucję, która trzy lata później została zastąpiona przez nową ustawę zasadniczą.
[2] Gruzja formalnie uzyskała status państwa kandydującego 14 grudnia 2023 r. W październiku tego roku proces akcesyjny tego kraju został jednak de facto zawieszony “w związku z działaniami podejmowanymi przez rząd od wiosny 2024 roku”.