Grosik na stosik, Możdżonek na postronek

tabloidonline.wordpress.com 2 tygodni temu

Rzadko lub prawie wcale zajmuję się tu sportem, bo i po co, ale może trzeba teraz złapać odrobinę wytchnienia od polityki, no bo ile można pisać o fajansiarzu, który robi skok na pewien Pałac w centrum Warszawy. Burdel w Grandzie mu nie wystarcza, postanowił przejąć obiekt Namiestnikowski.

Ale generalnie fajansiarzy u nas nie brakuje, zaś sport a zwłaszcza piłka nożna, to prawdziwe ich zagłębie. Przez ten weekend niektóre media się nieustannie onanizowały końcem kariery niejakiego pana Grosickiego. Gdybym powiedział, iż to rozumiem to bym skłamał, gdyż tak naprawdę ni chuja tego nie rozumiem. Skąd ten aplauz? Gościa kojarzę średnio, głównie z tego, iż to najbardziej i najczęściej (chyba) potykający się własne nogi piłkarzyna, o dość idiotycznej fizjonomii i średniej moim zdaniem umysłowości. Coś w typie i z intelektualnej półki niezapomnianego pana Glika, tylko odrobinę mniej zapasiony. Jakim cudem ktoś taki rozegrał w reprezentacji 95 spotkań, tego nie chwytam zupełnie.
Proszę tu o wybaczenie, może przesadzam, ale na tle piłkarzy, zwłaszcza polskich, mam silne i chyba nieuleczalne uczulenie.

W szatni Grosicki ponoć przekonywał swoich kolegów, iż on już odpuszcza, ale oni są szczególni i powinni o tym pamiętać. Niestety nie wyjaśnił na czym ta „szczególność” polega, no chyba, iż miał na myśli (zakładamy, iż myśli), iż oto mamy przed sobą klub wyjątkowych megalomanów i patałachów. Groszorobów, którzy zaciągają koszulkę z orzełkiem bo to gwarantuje określony przyrost środków na koncie (nawet jeden z nich nazywa się cash). To jest ta ich szczególność.

Darujmy sobie może dalsze kopanie leżących, od czasu do czasu kopiących pod warunkiem iż trafią piłkę.

Przy okazji ponarzekano nieco na Lewandowskiego, który jeżeli dobrze zrozumiałem przekaz, odmówił gry w reprezentacji w najbliższym meczu, a może i w ogóle, bo czuje się zmęczony wyczerpującym sezonem w Barcelonie. Wylano przeto na niego sporo hejtu, iż jak tak można, co z niego za Polak, patriota i jakby zawodowiec i iż to wręcz zdrada ojczyzny. Co niektórzy wzdęciu i nadęci pouczali, jak patus i zwyrodnialec Możdżonek, który orzekł, iż Lewandowski niepoważnie podchodzi do gry z „orzełkiem na piersi”, bo reprezentacja Polski to coś wyjątkowego i to wielki honor poświęcać się i walczyć dla niej i dla ojczyzny. Nie spotkałem jeszcze mądrego myśliwego, a Możdzonek to potwierdza. Mordercom zwierząt i ludziom bez honoru, czerpiącym euforia zabijania, mówimy NIE! Pierdol się Możdżonek i niechaj pierdoli się cała twoja reprezentacja.

No cóż, mimo jak wspomniałem klinicznej niechęci do piłkarzy, tu akurat stanąłbym w obronie decyzji Lewandowskiego, bo to jest racjonalna jak najbardziej decyzja. Facet gra dla światowego top-klubu, on jest jego pracodawcą, w zasadzie właścicielem, płaci mu koszmarnie absurdalne pieniądze (aż wstyd, iż tyle się płaci w sumie za nic), choćby za to, żeby na każdy gwizdek był gotowy do świadczenia usług. Więc wybór jest prosty: wspieram tego co mnie utrzymuje przy życiu i minimalizuję zagrożenia. Na chuj mi jakaś kontuzja w meczu bez większego znaczenia, w drużynie bez żadnego znaczenia, szorującej po dnie wszelkich możliwych statystyk.

Dla tego typu top piłkarza to wstyd w ogóle wychodzić na boisko z taką drużyną, bo zwykle (doskonale o tym wiemy, bo widzimy co się dzieje), każdy występ to mniej lub bardziej bolesna kompromitacja. Lewandowski z nich wszystkich jest najinteligentniejszy, żeby tylko ta Ania nie miała na niego tak destrukcyjnego wpływu jak ma. No, ale nie oczekujmy zbyt wiele od żon piłkarzy. Wiadomo jak taki model działa, skąd się bierze i co sobą reprezentuje.

Więc osobiście to ja nie mam żadnych pretensji do pana Lewandowskiego, przynajmniej jeżeli chodzi o tę odmowę, bo to jak najbardziej racjonalne podejście do tego co się robi. Zawodowstwo. Pomijając już to, iż Lewandowski, o czym kiedyś pisałem, to największe nieszczęście dla tzw. reprezentacji, gdyż zwykle jego obecność na boisku zwalnia pozostałych od myślenia, pozbawia ich instynktu (powiedzmy, iż go mają), jeżeli on gra to pozostali tylko udają iż grają, myśląc sobie jest Robert to niech zapierdala. No i mamy to co mamy.
Tyle o tym sporcie, pewnie i tak za dużo. A w ogóle to z bogiem Grosicki, weź się teraz wreszcie chłopie do jakiejś uczciwej roboty za uczciwe pieniądze.

Idź do oryginalnego materiału