Grenlandia między Danią a USA – skandale, kolonializm i roszczenia Trumpa

3 dni temu

Ines Eisele | Gunnar Köhne

Roszczenia Donalda Trumpa wobec Grenlandii zmuszają Danię do refleksji nad własnymi grzechami wobec ludności wyspy w przeszłości, takimi jak przymusowa antykoncepcja czy próby asymilacji dzieci.

Fot. Annie Spratt / Unsplash

Prawie trzy lata temu w podcaście duńskiego radia ujawniono mroczny rozdział w grenlandzko-duńskiej historii: tak zwany skandal ze spiralami. Okazało się, iż w latach 60. i 70. XX wieku tysiące grenlandzkich kobiet, w tym wiele nieletnich, zostało zmuszonych do stosowania wkładek domacicznych w celu zapobiegania ciąży – na polecenie Danii.

Grenlandia, w dużej mierze zamieszkana przez rdzennych Inuitów, oficjalnie przestała być duńską kolonią w 1953 roku. Nie uzyskała jednak niepodległości, ale stała się duńską prowincją. Grenlandia nie miała własnego parlamentu i rządu aż do 1979 roku. Chociaż od tego czasu cieszy się pewnym stopniem autonomii, a w 2009 roku przyznano jej prawo do samorządu, to przez cały czas należy do Danii.

„Nigdy nie byłyśmy z chłopcami”

W tamtym czasie celem Danii we wprowadzeniu obowiązkowej antykoncepcji było zmniejszenie odsetka dzieci urodzonych poza związkiem małżeńskim na Grenlandii, który był uważany za wysoki, a także ograniczenie ogólnego wzrostu populacji. W rozmowie z DW Henriette Berthelsen wspomina, jak ona i jej koleżanki z klasy zostały wysłane do urzędnika ds. zdrowia publicznego bez wiedzy rodziców.

– Niektóre z dziewcząt płakały już w poczekalni. Byłyśmy jeszcze takie młode i w ogóle nigdy nie byłyśmy z chłopcami. Spirale, które nam zakładano, były duże i przeznaczone dla dorosłych kobiet. Pamiętam ten straszny ból – mówi.

Berthelsen i inne doświadczone tymi praktykami kobiety pozwały w zeszłym roku państwo duńskie, domagając się odszkodowania i oficjalnych przeprosin. Dla wielu kobiet przymusowa antykoncepcja skutkowała problemami zdrowotnymi i traumą. – Nie otrzymujemy żadnego wsparcia psychologicznego od państwa; jeżeli szukamy pomocy, musimy same za nią częściowo zapłacić – skarży się Berthelsen.

Skandal ze spiralami, który miał miejsce wiele dekad temu, nie został jeszcze rozliczony i stanowi dodatkowe obciążenie w i tak już napiętych stosunkach między Grenlandią a Danią.

Innym skandalem, który wyszedł na jaw pod koniec lat 90. ubiegłego wieku, był eksperyment z udziałem 22 grenlandzkich dzieci, prowadzony od 1951 roku. Dzieci w wieku od sześciu do ośmiu lat, pochodzące z rodzin z problemami, zostały przewiezione do Danii do rodzin zastępczych, aby nauczyć się duńskiego języka i kultury, a następnie „modernizować” Grenlandię.

Eksperyment społeczny nie powiódł się. Dzieci nie wróciły później do swoich rodziców, ale do sierocińców na Grenlandii; sześcioro pozostało w Danii i zostało tam adoptowanych. U wielu z nich rozwinęły się zaburzenia psychiczne, a połowa z nich zmarła w młodym wieku.

„Aroganckie spojrzenie na grenlandzką kulturę”

Zarówno tak zwane „dzieci z eksperymentu”, jak i skandal ze spiralami wpisują się w ówczesną politykę Danii, której celem była jak najszersza asymilacja Inuitów z duńskim stylem życia – ocenia Ebbe Volquardsen, historyk kultury z Uniwersytetu Grenlandzkiego. Kopenhaga uzasadniała przed ONZ włączenie Grenlandii do Królestwa Danii tym, iż są one związane kulturalnie i historycznie oraz iż chce poprawić warunki życia Grenlandczyków. – Przez długi czas strona duńska była przekonana, iż ma najlepsze intencje; iż trzeba pomóc Grenlandczykom. Ten arogancki pogląd na grenlandzką kulturę przewija się przez całą historię – wyjaśnia Volquardsen.

Do dziś działania Danii i silna zależność gospodarcza od małego europejskiego kraju są postrzegane przez wielu Grenlandczyków jako kontynuacja władzy kolonialnej, a spora część z około 57 tys. Grenlandczyków domaga się rzeczywistej niepodległości państwa.

Czy amerykańskie roszczenia mogą być szansą?

To iskra, którą próbuje wskrzesić Donald Trump. Niedawno zaprzysiężony prezydent USA po raz kolejny wysuwa roszczenia do największej wyspy świata o geopolitycznie ważnym położeniu w Arktyce. Według Trumpa, miałoby to służyć bezpieczeństwu USA i całego świata. Pierwszy raz zaproponował zakup wyspy od Danii w 2019 roku, jeszcze w trakcie swojej pierwszej prezydentury.

Czy zatem Grenlandia powinna należeć do USA zamiast do Danii? Niekoniecznie. Przekonania Trumpa, iż Grenlandia mogłaby dobrowolnie przyłączyć się do USA, rozwiał szef rządu Grenlandii Múte B. Egede. Wyraził gotowość pogłębienia współpracy, ale oświadczył: „Nie chcemy być Duńczykami. Nie chcemy też być Amerykanami. Chcemy być Grenlandczykami”.

Niemniej jednak według grenlandzkiego eksperta Volquardsena Grenlandia czerpie korzyści z amerykańskich roszczeń. Bowiem zmuszają one Danię do ponownego przemyślenia swoich stosunków z Grenlandczykami. Nie jest tak, iż Dania dopiero teraz zaczyna postkolonialne refleksje na temat relacji z Grenlandią. Dyskusje na ten temat nasiliły się w ostatnich latach, a ponowna ocena wydarzeń, takich jak eksperyment z dziećmi i skandal ze spiralami, odegrały w tym istotną rolę.

REDAKCJA POLECA

script type=’text/Javascript’>
Idź do oryginalnego materiału