Grecja: 50 lat konstytucji z kryzysem politycznym w tle [WYWIAD]

18 godzin temu
Zdjęcie: https://www.euractiv.pl/section/demokracja/interview/grecja-50-lat-konstytucji-z-kryzysem-politycznym-w-tle-wywiad/


W Grecji brakuje silnej opozycji i dlatego mimo licznych afer i oskarżeń i unikania ich wyjaśniania rząd pozostaje stabilny, mówi w rozmowie z EURACTIV.pl dr Małgorzata Lorencka z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Śląskiego.

Szymon Rogaczewski, EURACTIV.pl: Według badania dla portalu Politico Grecy nie mają na kogo głosować. Dlaczego tak jest?

Dr Małgorzata Lorencka: Grecki system partyjny, który powstał po obaleniu dyktatury Czarnych Pułkowników po roku 1974, w pewien sposób już nie funkcjonuje. Wtedy były dwie silne partie polityczne, partia w tej chwili rządząca, która wywodzi się z tego okresu, czyli Nowa Demokracja, oraz partia socjalistyczna PASOK. Szczególnie po okresie kryzysu ekonomicznego z 2008 roku te dwie partie, a zwłaszcza PASOK, zmagały się z ogromnym kryzysem poparcia.

Do tego doszedł kryzys ekonomiczny, który stał się też źródłem protestów wobec rządzących elit. Na tym tle powstawały nowe partie polityczne. Grecki system w tej chwili jest w okresie przemian tak po lewej, jak i po prawej stronie sceny politycznej.

Na lewej stronie systemu partyjnego mamy rozdrobnienie: kilka partii politycznych zamiast jednej, dużej i solidnej. Z kolei po prawej stronie mimo zdecydowanego przywództwa Nowej Demokracji istnieje problem z ugrupowaniami skrajnie prawicowymi, których w obecnym parlamencie jest aż trzy.

W Grecji zawsze były dwie główne, duże partie polityczne i one między sobą wymieniały się u władzy, tworząc jednopartyjne rządy. Zawsze też jednak greckim parlamencie były też inne partie, choć nie odgrywały znaczącej roli.

Obecnie jednak w związku z obniżającym się poparciem dla dużych partii politycznych rola tych mniejszych ugrupowań staje się coraz większa. Po ostatnich wyborach parlamentarnych z czerwca 2023 jest ich w parlamencie osiem.

W Grecji miały ostatnio miejsce duże protesty związane ze śledztwem w sprawie katastrofy kolejowej. Premierowi Kyriakosowi Mitsotakisowi zarzuca się też korupcję i defraudację unijnych funduszy. Czy rozważał on dymisję?

Nie, absolutnie. To nie wchodzi w grę. Partii rządzącej można wiele zarzucić, a tragedia kolejowa w Tempi w lutym 2023 roku wstrząsnęła krajem – i do dziś nie mamy pewności co do jej przyczyn. Do tego dochodzą raporty wielu organizacji, które mówią o wielu nieprawidłowościach i korupcji w działaniach rządu.

Strategia Mitsotakisa polega jednak na wymianie rządu, szczególnie właśnie tych polityków, którym zarzuca się, iż są zamieszani w działania korupcyjne lub mają związek z niedawną katastrofą kolejową. Premier powiedział stanowczo, iż chce rządzić do końca kadencji, czyli do 2027 roku. I tak może być rzeczywiście. Problem polega na tym, iż w Grecji nie ma tak naprawdę zjednoczonej opozycji wobec obecnego rządu i Nowej Demokracji.

Wciąż utrzymują się też echa afery podsłuchowej. Oprogramowanie szpiegujące miało być wykorzystywane do inwigilacji między innymi dziennikarzy. Czy naprawdę premier nie ma się czego obawiać.

Uważam, iż premier Grecji i większość rządząca obawia się takich afer. Zresztą poprzednio rządy też miały z tym problem, a oskarżenia wobec Nowej Demokracji są dość poważne. Postępowanie jest w toku, podobnie jak to jest w innych sprawach, chociażby właśnie sprawie tragedii kolejowej.

Rząd unika odpowiedzi i stara się sprawę bagatelizować, wskazując przede wszystkim na sukcesy gospodarcze. I rzeczywiście, Grecja po ogromnym kryzysie z poprzedniej dekady wychodzi na prostą. Rządzący próbują zatem sukcesami gospodarczymi przysłonić wszelkie afery.

Przed Nową Demokracją i Mitsotakisem Grecją rządziła Syriza z Aleksisem Tsiprasem. Czy poza tymi dwoma politykami nie ma w Grecji kogoś, kto jest równie rozpoznawalny i mógłby w przeszłości przejąć władzę w kraju?

Niestety w tej chwili chyba nie ma takiej osobowości politycznej, która by miała na tyle poparcia, aby rzeczywiście stanowić taki punkt odniesienia dla wspomnianych polityków. Mitsotakis wciąż cieszy się dużym poparciem, chociaż spada zaufanie zarówno do niego, jak i do jego rządu.

Nie można tego samego powiedzieć o Tsiprasie – ani on, ani jego partia wysokiego poparcia w tej chwili nie notują. W ostatnich wyborach parlamentarnych sromotnie przegrali. Istnieje duże prawdopodobieństwo, iż Syriza będzie musiała rywalizować chociażby z partią socjalistyczną Pasok czy mniejszymi lewicowymi ugrupowaniami.

Jak więc Pani zdaniem będzie się w takim razie kształtowała grecka scena polityczna przed wyborami w 2027 roku?

To jest bardzo dobre pytanie. Nowa Demokracja ma przed sobą jeszcze dwa lata rządów. Jest w połowie kadencji, więc pytanie brzmi, czy stanie na wysokości zadania i tę kadencję ukończy. Nie do końca wyjaśnione zostały przyczyny katastrofy kolejowej w Tempi z 2023 roku, na to nakłada się afera podsłuchowa czy kwestie oskarżeń związanych z unijnymi funduszami.

Kluczowe dla przyszłości rządu będzie to, czy wyjaśni wszystkie te kwestie, czy premier będzie przez cały czas unikał odpowiedzi na wątpliwości dużej części społeczeństwa, wymieniając kolejnych ministrów.

Nie wiemy też, jak będzie wyglądała rywalizacja na lewej stronie sceny politycznej. Mamy tam Pasok i Syrizę, dla której poparcie spada. Nie wykluczałabym w tym przypadku zjednoczenia. Problemem dla rządu może być z kolei silne poparcie dla partii skrajnie prawicowych, które z pewnością odbierają głosy Nowej Demokracji. To duże zagrożenie dla greckiej demokracji – a przecież w ostatnich dniach świętowaliśmy 50-lecie greckiej konstytucji.

Idź do oryginalnego materiału