Pół roku temu naukowcy wieszczyli rychłą zagładę, która miała dotknąć położone w stanie Utah Wielkie Jezioro Słone. W wyniku trwającej od lat suszy, a także nadmiernej eksploatacji zbiornika, ilość wody w jeziorze zmniejszyła się o 70 proc. Na szczęście miniona zima okazała się bardzo łaskawa i Wielkie Jezioro Słone odzyskało nieco wody. Pytanie tylko, na jak długo?
Zagrożony ekosystem
Na początku tego roku pisaliśmy o perspektywie zaniku Wielkiego Jeziora Słonego na zachodzie USA. Jest to akwen, który wbrew pozorom pełni istotną funkcję w lokalnym środowisku. Jezioro jest m.in. schronieniem dla setek gatunków ptaków. Jego wysychanie stanowi także zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi ze względu na duże ilości arsenu znajdującego się na dnie zbiornika. Pojawiły się prognozy, iż jeżeli nic się nie zmieni, to do lata tego roku dojdzie do katastrofy ekologicznej. Naukowcy z Brigham Young University w swoim raporcie stwierdzili, iż środki mające na celu ochronę ekosystemu są niewystarczające.
- Czytaj także: Kalifornia walczy z suszą: Patrole szukają kałuż, miasto montuje reduktory
Wielka zima w Utah
Miniona zima na zachodzie USA była wielkim utrapieniem dla milionów ludzi, ale raczej nikt tej zimy tam nie wyklinał. A przynajmniej nie powinien, gdyż śnieg zmienił dramatyczną sytuację na zachodzie kraju. W tym także stanu Utah i znajdującego się tam Wielkiego Jeziora Słonego. W Ameryce wszystko jest wielkie: wielkie drogi, wielkie samochody, wielcy ludzie, choćby pogoda jest wielka. Opady liczy się tam w calach, a nie milimetrach, a zmiany klimatu pokazują, iż warto ten system stosować, jeżeli chodzi np. o wielkość opadów.
Opady śniegu były rekordowe na całym zachodzie USA. Stan Utah nie był tu wyjątkiem. W Salt Lake City spadło łącznie 87 cali śniegu, czyli licząc na naszą miarę 217 cm. W górach jednak te opady były o rząd wielkości większe. Najwięcej napadało w Alta – niewielkiej, turystycznej miejscowości położonej niedaleko Wielkiego Jeziora Słonego. Do końca kwietnia napadały tam 903 cale, czyli ponad 2,2 tys. cm – 22 metry! Jest to oczywiście rekord. Przy czym trzeba zaznaczyć, iż podobne wyniki w górach w USA się już zdarzały, bo rekord został pobity o 155 cali.
Zima uratowała jezioro
Jest tu sytuacja, która nie jest czymś niepożądanym. „Naprawdę potrzebowaliśmy wielkiego roku”, powiedział Jim Steenburgh, profesor nauk o atmosferze na Uniwersytecie Utah. „Jestem gotów nazwać tę zimę wszech czasów. Mieliśmy niesamowitą ilość śniegu. To było w całym stanie. Prawie bez przerwy przez całą zimę”. Takie rekordowe ilości śniegu oznaczają też rekordową ilość wody, jaka została dostarczona środowisku. W sumie 30 cali wody, czyli 75 cm. To tak, jakby w naszych Tatrach spadło 750 mm deszczu w ciągu jednego sezonu zimowego. Takich ilości wody u nas nie ma, to nie Ameryka.
Pamiętajmy, iż w śniegu wody jest bardzo mało, ale śnieg oczywiście jest ważny, bo systematycznie oddaje wodę do ziemi w czasie topnienia. Dzięki czemu nic nie jest tracone w przeciwieństwie do letnich deszczy. Wtedy woda paruje, bo ziemi nie izoluje śnieg. Ponadto śnieg nie spływa jak woda, dzięki temu woda roztopowa trafia do ziemi, a nie ucieka od razu z nurtem rzeki.
3 stopy więcej pod kilem
Taka sytuacja sprawiła, iż podniósł się poziom wody w Wielkim Jeziorze Słonym. W całym sezonie zimowym to 3 stopy, a więc prawie metr. Niby nie dużo, ale jest to zmiana fundamentalna, która oddala widmo zagłady ekosystemu. Na taki obrót sytuacji zareagowali pozytywnienie np. żeglarze, który mogli bezpiecznie wybrać się na rejs po jeziorze. „Wszystko, co wydarzyło się dzisiaj, po prostu zanika i nie ma nic podobnego”, cieszył się Bob Derby, 61-letni weteran żeglarstwa, który walczy z rakiem. Mówiąc tak, miał na myśli swoją chorobę, o której mógł zapomnieć, dzięki upragnionemu rejsowi po jeziorze „Nie ma lepszej terapii niż nad jeziorem”. Derby jest właścicielem 25-metrowej zagłówki i tak jak setki innych osób mógł wreszcie wypłynąć na jezioro.
A wielu w ostatnich latach traciło nadzieje, iż jeszcze ujrzy taki widok. Teraz wszyscy się cieszą, żeglarze, rolnicy, mieszkańcy okolicznych miast i farm, a także naukowcy. „Tegoroczna pokrywa śnieżna jest po prostu cudowna. Po tylu latach suszy z pewnością wydaje się to być odpowiedzią na modlitwy”, napisał w e-mailu Ben Abbott, ekolog z Brigham Young University. Ta zima zmieniła sytuację o 180 stopni. Laura Haskell jest koordynatorem ds. suszy w Wydział Zasobów Wodnych stanu Utah. „Gdyby cały śnieg stopniał, mielibyśmy ponad dwie stopy wody pokrywającej cały stan”, powiedziała. „Nazywamy to rokiem możliwości. Naprawdę mamy szansę na pewne zmiany”.
Nie jest to jednak bajka
Choć sytuacja w Utah uległa diametralnej poprawie, to nie znaczy, iż tak będzie zawsze. Wielkie Jezioro Słone stoi w obliczu braku równowagi między podażą a popytem. Susza spowodowana zmianami klimatycznymi zmniejsza ilość wody, która spływa każdego roku z gór, zasilając akwen. A problem nasila dodatkowo niesłabnący, a rosnący popyt na wodę. Zapotrzebowanie na wodę rośnie w dynamicznie rozwijających się miastach wzdłuż Wasatch Front, a także u rolników, którzy tam mieszkają,
Sprawę z tego zdają sobie nie tylko dyplomowani naukowcy, ale też tacy ludzie jak Derby. „Wszyscy mówią o wzroście poziomu jeziora, ale jest on najniższy w historii. To była niesamowita katastrofa”, stwierdził Derby. „Teraz to tylko umiarkowana katastrofa. Martwię się, iż wszyscy ogłoszą zwycięstwo i powiedzą, iż Wielkie Jezioro Słone zostało uratowane i iż możemy przestać martwić się o oszczędzanie wody”.
Jezioro przez cały czas ma bardzo mało wody i wciąż jest zagrożone. Z tą tylko różnicą, iż mniej niż przed minioną zimą. Na razie jest w miarę dobrze. Dane pokazują, iż poziom wody na skutek wiosennego topnienia od początku kwietnia podniósł się o kolejne dwie stopy, czyli jeszcze około 60 cm wody więcej. Jednak wraz z nastaniem lipca poziom wody przestał już rosnąć i zaczął powoli opadać. I z pewnością nie jest to wina pogody i klimatu, bo akurat okres 1-20 lipca był w Utah na ogół chłodny.
- Czytaj także: Pojezierze Gnieźnieńskie wysycha. Ekolodzy oskarżają kopalnię
Potrzebne są działania
Ten wzrost poziomu wody stał się powodem do świętowania, ale też i do ostrożności. „Chociaż świętujemy nasze postępy, musimy przez cały czas priorytetowo traktować działania na rzecz ochrony wody i podejmować zrównoważone decyzje dotyczące gospodarki wodnej dla przyszłości tego ważnego ekosystemu i użytkowników wody w całym dorzeczu”, powiedziała Candice Hasenyager, dyrektorka Wydziału Zasobów Wodnych Utah.
Działania muszą tyczyć się nie tylko redukcji emisji gazów cieplarnianych, bo zmian klimatycznych nie da się ot tak wyłączyć. choćby gdybyśmy z dnia na dzień odeszli od spalania paliw kopalnych, to klimat wciąż będzie się ocieplał. Temperatury nie spadną od razu ze względu na długowieczność CO2 i bezwładność termiczną oceanów. Potrzebne są więc działania w celu umiejętnego gospodarowania wodą. Abbott powiedział, iż to, co teraz się dzieje na Wielkim Jeziorze Słonym jest „minimalną akceptowalną wysokością dla ekologicznego i ekonomicznego zdrowia jeziora”. Ekolog powiedział, iż aby przywrócić jezioro do stanu pierwotnego „musimy zmniejszyć nasze zużycie wody o 30 do 50 procent”.
Od śniegu wszystko zależy
Jeśli jezioro przez cały czas będzie się kurczyć, to upadnie ekosystem regionu, wyginą ptaki. Znacznie ucierpi też lokalna gospodarka. Salt Lake City i inne miasta są zależne od jeziora i wody, która w znaczącej mierze jest dostarczana przez opady śniegu. Jordan Clayton z Narodowej Służby Ochrony Zasobów powiedział, iż 95 proc. wody dla stanu Utah zapewnia śnieg. Wielkie Jezioro Słone zdane jest na łaskę zimy. „To jest woda, której używamy do wszystkiego – w rolnictwie, do celów komunalnych, do naszych trawników, do naszych kranów, do wszystkiego. Wszystko to pochodzi z naszej pokrywy śnieżnej”, powiedział Clayton. Następna zima może już taka nie być.
Na razie Derby i inni żeglarze cieszą się z szansy na rozwinięcie żagli i ponowne dogonienie przyjaciół przy świeżej bryzie i głupich żartach. „To jest takie piękne, to jest piękne”, powiedział kolega Derby’ego Randy Atkin, patrząc na żagle. „Możesz trochę poczuć siłę wiatru, jak źle może być?”
–
Zdjęcie: Drbb/Shutterstock