W polityce zagranicznej i bezpieczeństwa państwa obowiązuje niepisana zasada: mniej emocji, więcej odpowiedzialności. Otoczenie prezydenta Karola Nawrockiego zdaje się jednak robić wszystko, by tę zasadę unieważnić. Spór o przekazanie Ukrainie samolotów MiG-29 odsłonił nie tylko brak koordynacji między Pałacem Prezydenckim a rządem, ale także styl uprawiania polityki, który szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz nazwał wprost: „przekroczeniem granic chamstwa i kłamstwa”.
Sam konflikt mógłby być potraktowany jako kolejna odsłona napięć kompetencyjnych między prezydentem a Radą Ministrów. Problem w tym, iż zamiast rzeczowej rozmowy dostaliśmy serię sprzecznych komunikatów, półprawd i demonstracyjnych gestów obrażonej dumy. Prezydent Karol Nawrocki oświadczył, iż nie był informowany o planach przekazania MiG-ów Ukrainie. Szef MON temu zaprzeczył. A Marcin Przydacz, szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej, zamiast wyjaśniać niejasności, zaatakował ministra, sugerując mu publicznie „rachunek sumienia”.
Kosiniak-Kamysz, pytany w radiu TOK FM, nie krył irytacji. „Nie mogę się zgadzać, jak pan Przydacz mówi nieprawdę” – stwierdził, punktując niespójność narracji Pałacu. Najpierw miało nie być żadnej informacji, potem – jak zauważył minister – pojawiła się wersja, iż „a może to była, ale nie w taki sposób, jak była wystarczająca”. I to pytanie, które wisi nad całą sprawą: „No to, co było czy nie było?”.
Ten chaos komunikacyjny nie jest jednak przypadkowy. To efekt polityki prowadzonej na pokaz, w której ważniejsze od bezpieczeństwa państwa jest udowodnienie własnej racji i zbudowanie wrażenia, iż prezydent jest marginalizowany. Problem w tym, iż w sprawach wojskowych i sojuszniczych takie gierki są zwyczajnie niebezpieczne. „Bezpieczeństwo wyjmuję z ram sporu politycznego” – deklarował Kosiniak-Kamysz. I dodawał granicę, której – jak podkreślił – nie pozwoli przekraczać: „chamstwa i kłamstwa”.
Zapytany wprost, czy współpracownicy prezydenta tę granicę przekroczyli, odpowiedział bez wahania: „Przekroczyli jedną i drugą”. Jako przykład wskazał nie tylko sprawę MiG-ów, ale też dezinformację wokół incydentu w Wyrykach, gdzie na dom spadła rakieta wystrzelona z polskiego F-16. W obu przypadkach – zdaniem ministra – mieliśmy do czynienia z wprowadzaniem opinii publicznej w błąd.
Najbardziej kompromitujący jest jednak epizod z niewpuszczeniem polskiego attaché wojskowego na spotkanie w Pentagonie, które sam wcześniej przygotował. „A chamstwo i złe działanie to jest niewpuszczenie naszego attache w Stanach Zjednoczonych na spotkanie w Pentagonie, zatrzaśnięcie przed nim drzwi” – mówił Kosiniak-Kamysz. To nie drobiazg dyplomatyczny, ale symboliczny akt lekceważenia państwowych procedur i ludzi, którzy je realizują.
Otoczenie prezydenta Nawrockiego zdaje się funkcjonować w logice oblężonej twierdzy: wszyscy wokół są wrogami, każda informacja to potencjalny spisek, a każda różnica zdań – zamach na prerogatywy Pałacu. Taka mentalność sprzyja ostrym słowom i demonstracyjnym gestom, ale fatalnie służy państwu.
Prezydent, choćby jeżeli formalnie nie uczestniczy w codziennym zarządzaniu wojskiem, ponosi polityczną odpowiedzialność za styl swojego zaplecza. Dziś ten styl bardziej przypomina awanturę w mediach społecznościowych niż poważną rozmowę o bezpieczeństwie regionu. A w czasach wojny za wschodnią granicą to luksus, na który Polska nie może sobie pozwolić.

4 godzin temu








![Wigilijne spotkanie w Komendzie Miejskiej PSP w Ostrołęce [ZDJĘCIA]](https://www.eostroleka.pl/luba/dane/pliki/zdjecia/2025/600969250_1286447473527569_4142319570254761357_n.jpg)
