Gra mocarstw na konklawe. Narzędzie: aplikacja dla homoseksualistów z Watykanu

12 godzin temu

Na konklawe papieża wybiera Duch Święty, powiadają. Problem w tym, iż zastąpić próbują go też wielkie mocarstwa, a kardynałowie mogą niekiedy słuchać raczej ich, niż głosu Boga. Dlaczego?

Siły polityczne wpływały na wybór papieża odkąd tylko katolicka wiara stała się legalna w Imperium Romanum. Czynili tak prefekci Miasta Rzymu, rzymscy cesarze, później cesarze niemieccy, królowie, możne rody. Często działo się to zupełnie jawnie: w Kolegium Kardynalskim zasiadali przecież kardynałowie, których nominację papież uzgadniał z władcami. Ich zadaniem było blokować niechciane kandydatury. Ostatnim takim przykładem był polski kardynał Jan Puzyna, który jako cardinale della corona skorzystał z nieformalnego prawa ekskluzywy w 1903 roku, blokując na konklawe kandydaturę kardynała Mariano Rampolli del Tindaro. W kolejnych latach teoretycznie takich ingerencji już nie było, bo św. Pius X zakazał ekskluzywy.

Mocarstwa nie straciły jednak zainteresowania wyborem papieża. Straciły co najwyżej łatwy sposób wpływania na wybór, ale przecież nie zarzuciły prób tego wyboru ustawienia.

Jak może to wyglądać dzisiaj? Jesteśmy w stanie wyobrazić sobie najrozmaitsze praktyki. Najprostszą jest, oczywiście, pozyskanie przez jakieś mocarstwo kardynała, który będzie później reprezentował jego interesy, jakkolwiek nieformalnie. Jest to zakazane przez prawo Kościoła i zagrożone ekskomuniką, ale nie ma powodów sądzić, by każdy kardynał się tym przejmował. Może to dotyczyć zwłaszcza tych, którzy są zaangażowani w struktury homoseksualne. Tacy ludzie często trafiają na radar służb, są werbowani, wspiera się ich karierę – od biskupa może choćby aż do kardynalatu.

Narzędzia? Proszę bardzo. W 2021 roku amerykański portal „The Pillar” opisał, iż co najmniej dwa mocarstwa – Chiny oraz Ameryka – mogły mieć dostęp do danych z aplikacji dla homoseksualistów, z której korzystano również w Watykanie.

„The Pillar” pozyskał dane z 26 tygodni w 2018 roku. Przez ten czas 32 urządzenia mobilne emitowały sygnały danych aplikacji randkowych z zabezpieczonych obszarów i budynków w Watykanie, które co do zasady są niedostępne dla turystów i pielgrzymów. Chodzi zatem prawdopodobnie o stałych mieszkańców Watykanu. Korzystano między innymi z aplikacji Grindr przeznaczonej dla homoseksualistów. Co istotne, „The Pillar” nie wziął pod uwagę tych miejsc Watykanu, które są dostępne dla turystów lub bardzo bliskie wobec nich. Dotyczy to także szeregu ważnych biur kurialnych czy prywatnych mieszkań, dlatego rzeczywista skala korzystania z Grindr oraz innych podobnych aplikacji mogła być w badanym okresie o wiele wyższa.

Kluczowe pytanie: kto mógł mieć dostęp do danych lokalizacyjnych, które zbierała aplikacja? Grindr, stworzony w Kalifornii, w 2016 roku został zakupiony przez chińską firmę Beijing Kunlun Tech. Na żądanie rządu USA w roku 2020 Grindr został kupiony przez amerykańską San Vicente Acquisition.

To oznacza, iż do danych z Grindr mogły mieć dostęp służby chińskie – a niewykluczone, iż również amerykańskie. W przypadku okresu chińskiego, aplikacja według „The Pillar” mogła przekazywać wiele danych: lokalizację, prywatne wiadomości etc. Firma deklarowała, iż nie przekazywała chińskiemu rządowi żadnych danych. Kto chce w to wierzyć, niech w to wierzy.

Użycie danych z Grindr lub analogicznych aplikacji może być tylko jednym z narzędzi wykorzystywanych do kontrolowania wpływowych kurialistów przez takie państwa, jak Chiny.

Czy myślą Państwo, iż kardynał, którego ekscesy miłosne z mężczyznami znają chińskie służby, odmówi później propozycji współpracy na konklawe, choćby o ile Duch Święty podpowiadałby wybór innego kandydata?

Paweł Chmielewski

Idź do oryginalnego materiału