Gozdyra kontra Lewandowski – kto tak naprawdę „uwiarygadniał Putina”?

1 tydzień temu

W przestrzeni medialnej nie brakuje osób, które próbują kreować rzeczywistość na nowo, zapominając o faktach i konsekwencjach działań europejskich elit wobec Rosji przez ostatnie dekady. Doskonałym przykładem jest ostatnia wymiana zdań między redaktor Agnieszką Gozdyrą a adwokatem Bartoszem Lewandowskim na platformie X (dawniej Twitter).

Narracja Gozdyry: Trump i Vance jako „poplecznicy Putina”

Redaktor Agnieszka Gozdyra postanowiła dołączyć do chóru liberalnych dziennikarzy, którzy próbują kreślić fałszywy obraz rzeczywistości. W swoim wpisie na X skrytykowała byłego prezydenta USA Donalda Trumpa oraz jego wiceprezydenta J.D. Vance’a za rzekome „uwiarygadnianie zbrodniarza Putina”. Gozdyra określiła wypowiedzi amerykańskiego polityka na konferencji w Monachium jako protekcjonalne i sugerujące, iż Trump oraz jego otoczenie osłabiają Europę i jej pozycję wobec Rosji.

Nikt bardziej nie uwiarygadniał zbrodniarza Putina jak europejskie elity, które siedziały mu wiele lat w kieszeni (G. Schröder i inni). Z tej miłości do Putina słynęli przede wszystkim Niemcy (NS II to tylko jeden z przykładów) oraz Francuzi opętani wielowiekową rusofilią.

Ja…

— Bartosz Lewandowski (@BartoszLewand20) February 14, 2025

Lewandowski miażdży hipokryzję europejskich elit

Na jej wpis błyskawicznie odpowiedział mecenas Bartosz Lewandowski, który – w przeciwieństwie do wielu mainstreamowych komentatorów – ma doskonałą pamięć historyczną. Przypomniał, iż to właśnie elity europejskie przez lata siedziały w kieszeni Putina, czyniąc z niego wiarygodnego partnera i budując jego wpływy na Zachodzie. Jak zauważył, kanclerz Niemiec Gerhard Schröder po zakończeniu kadencji natychmiast wszedł do zarządu rosyjskiego Gazpromu, a Berlin uparcie forsował projekt Nord Stream II, uzależniając Europę od rosyjskiego gazu. Francja przez lata pielęgnowała swoje wielowiekowe relacje z Moskwą, a przywódcy zachodnich państw traktowali Putina jako godnego zaufania biznesowego i politycznego partnera.

Ale to nie wszystko. Lewandowski słusznie przypomniał, iż jeszcze nie tak dawno, również w Polsce panował klimat prorosyjski, który kazał „upamiętniać” Armię Czerwoną i sowieckich najeźdźców. Przecież w 2010 roku w Ossowie odsłonięto pomnik „żołnierzy” Armii Czerwonej, którzy zginęli podczas inwazji na Polskę w 1920 roku. Wiele osób pamięta także opowieści o tym, iż Polska powinna „trzymać się z Rosją” jako rzekomy „bratni słowiański naród”.

Czy w tym kontekście można mówić, iż to Trump i Vance uwiarygadniają Putina? Wystarczy spojrzeć na fakty: to Niemcy i Francuzi przez lata wzmacniali jego reżim, a polska opozycja długo chętnie przyjmowała te narracje.

Nowi „neofici” antyputinizmu

Lewandowski dosadnie wskazał na jeszcze jedną istotną kwestię – liberalno-lewicowe elity Europy nagle, raptem trzy lata temu, odkryły, iż Putin to zbrodniarz i wróg Zachodu. Co więcej, zachowują się dziś jak neofici, zapominając, iż to oni sami budowali jego wpływy przez dziesięciolecia. Ich działania to dziś klasyczny przypadek hipokryzji: udają, iż nie mieli nic wspólnego z wzmacnianiem rosyjskiego reżimu i zrzucają całą odpowiedzialność na konserwatywnych polityków, takich jak Trump czy Vance.

Jednocześnie tzw. liberalne elity przez cały czas uderzają w europejskie bezpieczeństwo swoimi „zielonymi ładami” i oderwanymi od rzeczywistości wizjami osłabienia armii. Jakby nie pamiętali, iż to właśnie Zachód przez lata nie dostrzegał zagrożenia ze strony Rosji, a dziś próbuje przykryć swoją niekompetencję głośnym moralizatorstwem.

Podsumowanie: kto naprawdę finansował i wzmacniał Putina?

Wszystkie te fakty powinny być zimnym prysznicem dla tych, którzy teraz próbują przerzucić winę na Trumpa i amerykańską prawicę. To nie konserwatyści przez lata współpracowali z Putinem. To nie Trump budował Nord Stream II. To nie republikanie siedzieli w zarządach rosyjskich firm gazowych. To nie konserwatywne rządy Europy wycierały sobie usta „pragmatyzmem” i „partnerstwem z Rosją”.

Dzisiejsze elity liberalne próbują na siłę pisać historię na nowo, ale na szczęście nie wszyscy mają krótką pamięć. Tak jak Lewandowski, który bezlitośnie przypomniał, kto naprawdę „uwiarygadniał Putina” przez dekady.

Idź do oryginalnego materiału