Opublikowane przez Główny Urząd Statystyczny dane dotyczące wzrostu gospodarczego w II kwartale 2025 roku pokazują obraz gospodarki, który trudno zlekceważyć. Produkt Krajowy Brutto, liczony w cenach stałych i niewyrównany sezonowo, wzrósł o 3,4 proc. rok do roku. Wynik ten nie tylko w pełni pokrywa się z rynkowym konsensusem, ale także przewyższa dynamikę obserwowaną w wielu gospodarkach Unii Europejskiej.
Patrząc na dane wyrównane sezonowo, tempo wzrostu PKB w ujęciu kwartalnym wyniosło 0,8 proc. Polska znalazła się dzięki temu na pierwszym miejscu wśród najszybciej rozwijających się gospodarek wspólnoty. Wyprzedziliśmy m.in. Hiszpanię (0,7 proc.), Portugalię (0,6 proc.), Estonię (0,5 proc.) czy Węgry (0,4 proc.). Tym samym odnotowaliśmy tempo wyraźnie wyższe niż średnia unijna, która wyniosła zaledwie 0,2 proc.
Jeszcze istotniejsze jest to, iż Polska w badanym okresie wypadła zdecydowanie lepiej niż największe gospodarki strefy euro. Niemcy i Włochy utrzymywały wzrost bliski stagnacji, a Irlandia odnotowała wręcz spadek – 1 proc. To pokazuje, iż dynamika polskiej gospodarki nie jest wyłącznie efektem korzystnego cyklu koniunkturalnego w Europie, ale raczej skutkiem krajowych decyzji gospodarczych, które zwiększają odporność na zewnętrzne spowolnienie.
Warto odnotować, iż dane GUS mają charakter wstępny i mogą podlegać rewizji. Jednak choćby w przypadku niewielkich korekt nie zmienią one głównego wniosku: Polska znajduje się w fazie stabilnego, solidnego wzrostu, który przewyższa tempo gospodarek rozwiniętych w UE. Osiągnięcie tego wyniku wymagało połączenia kilku elementów – utrzymania konsumpcji wewnętrznej, relatywnie wysokiego poziomu inwestycji publicznych oraz poprawy bilansu handlowego w kluczowych sektorach.
Fakt, iż dynamika wzrostu utrzymuje się na poziomie wyższym niż w poprzednim kwartale (3,4 proc. wobec 3,2 proc.), jest sygnałem, iż gospodarka nie wchodzi w fazę spowolnienia. To odróżnia Polskę od wielu państw Europy Zachodniej, gdzie trend kwartalny wskazuje na wyhamowanie aktywności gospodarczej.
Z perspektywy politycznej trudno uniknąć odniesienia do narracji premiera Donalda Tuska, który opublikował zestawienie potwierdzające, iż Polska jest liderem wzrostu w UE. Można dyskutować o sposobie prezentacji tych danych, jednak sama ich treść pozostaje niepodważalna. W warunkach, gdy opinia publiczna coraz częściej bombardowana jest informacjami o globalnym spowolnieniu, przedstawienie twardych liczb działa jak antidotum na pesymizm gospodarczy.
Nie bez znaczenia jest też fakt, iż wysoka dynamika wzrostu PKB została osiągnięta przy relatywnie stabilnej inflacji i w warunkach poprawy sytuacji na rynku pracy. Wskaźniki zatrudnienia oraz spadek bezrobocia pozostają w trendzie pozytywnym, co w połączeniu z rosnącymi inwestycjami infrastrukturalnymi stanowi solidną bazę dla utrzymania wzrostu w kolejnych kwartałach.
W tym kontekście narracja o „przypadkowym sukcesie” traci na wiarygodności. Wyniki te są raczej konsekwencją spójnej polityki gospodarczej, nastawionej na stabilizację finansów publicznych przy jednoczesnym pobudzaniu inwestycji i wspieraniu eksportu. Przy utrzymaniu obecnego kursu istnieje realna szansa, iż Polska pozostanie liderem wzrostu w regionie, a różnica między naszą gospodarką a największymi państwami UE będzie się pogłębiać na naszą korzyść.
Dane z II kwartału 2025 roku nie są więc tylko bieżącym sukcesem statystycznym. To punkt w dłuższym trendzie, który – jeżeli zostanie utrzymany – może znacząco wzmocnić pozycję Polski w Unii Europejskiej. Wbrew sceptykom, którzy od lat przewidują gospodarcze „hamowanie awaryjne”, Polska pozostaje w ruchu naprzód.
Fakty są jasne: w europejskim zestawieniu wygrywa ten, kto potrafi połączyć odporność gospodarczą z umiejętnością wykorzystania okazji. W II kwartale 2025 roku Polska właśnie to zrobiła.