Gorlicka: Czym jest sojusz rosyjsko-chiński?

myslpolska.info 1 rok temu

Odkąd Federacja Rosyjska zbliżyła się politycznie i gospodarczo do Chińskiej Republiki Ludowej, większość komentatorów prognozuje upadek owego sojuszu wraz z dokonaniem aneksji większości terytorium Rosji przez Chiny.

Myślenie wedle klucza etno-historycznego powoduje, iż predykcja owych „ekspertów” adekwatnie ogranicza się do jednego czynnika i nosi znamiona raczej objawienia religijnego, niż schludnego podejścia, wysuwania hipotez, mających przełożenie na rzeczywistość. Tego typu przewidywania wynikają z faktu, iż przeciętny czytelnik preferuje proste komunikaty, które trafiają w jego preferencje światopoglądowe (ukształtowane zresztą niesamodzielnie). Problem jednakże polega na tym, iż nie sprzyja to edukowaniu społeczeństwa.

Nieingerencja

Sam Pekin deklarował wielokrotnie, iż relacje rosyjsko-chińskie są najlepsze od dziesięcioleci, zaś sam sojusz przy każdym kolejnym spotkaniu elit władzy obu państw stopniowo zacieśnia się. Oprócz tego typu uprzejmych komunikatów, należy zdać sobie sprawę z istnienia całej gamy zbliżonych interesów obu stron. Postaram się opisać te najważniejsze, które pomijane są w mediach głównego nurtu, zaś są niezbędne do zrozumienia skąd zbliżenie mocarstw, które jeszcze pod koniec lat 60. XX wieku rywalizowały ze sobą i tworzyły zaiste odrębne polityczne konstelacje.

Najpierw należy przyznać, iż paradygmat światopoglądowy, który przyjęły oba państwa jest wyjątkowo zbliżony. Przede wszystkim, zarówno Moskwa, jak i Pekin, preferują w stosunkach międzynarodowych prymat prawa międzynarodowego nad realistycznym osiąganiem celów każdego podmiotu bez uwzględnienia woli społeczności międzynarodowej oraz decydującą rolę instytucji międzynarodowych. Wynika to z faktu, iż oba państwa przyjmują sceptyczną postawę wobec szeroko pojętych praw człowieka, których wyrazem są m.in. interwencje humanitarne. Zatem, zarówno Rosjanie jak i Chińczycy, nie przepadają za ingerencją obcych podmiotów w wewnętrzne sprawy państw z naciskiem na etnopolitykę, ustrój polityczny i gospodarczy czy wzorce społeczne. Ponadto, oba państwa unikają ingerencji wobec innych podmiotów prawa międzynarodowego, zaś użycie twardych środków jest rozwiązaniem ostatecznym. Konsekwencję widać jak na dłoni, gdyż choćby jeżeli porównamy wkroczenie rosyjskiej armii na terytorium pogrążonej od lat w krwawej wojnie domowej Ukrainy, do interwencji amerykańskich na przestrzeni ostatnich choćby 30 lat, zdamy sobie sprawę, iż Rosja jest wyjątkowo rzadko ingerującym mocarstwem.

Wspólna bliska zagranica

Chiny i Rosja w swoich doktrynach bezpieczeństwa priorytetowo traktują kontrolowanie sytuacji w obszarze swej bliskiej zagranicy, a nie jak Stany Zjednoczone, które każdorazowo łamiąc doktrynę Monroe’a, próbowały brutalnie dokonywać transferu władzy wobec dalekiej zagranicy. Wszystkie wojny toczone przez Waszyngton odbywały się pod pretekstem ochrony praw człowieka i wolności. Na szczęście świętoszkowata polityka wizerunkowa USA dawno przestała być odbierana przez światową opinię publiczną jako wiarygodna i odpowiadająca stanowi faktycznemu.

Tymczasem Chiny i Rosja skupiają się na oddziaływaniu na obszarze przede wszystkim Azji Centralnej. Jako, iż oba państwa światopoglądowo są zdecydowanie antagonistycznie nastawione do Stanów Zjednoczonych, starają się rugować je z państw centralnoazjatyckich. Całe to terytorium było zresztą od wieków w strefie zainteresowania Chińczyków, jak i Rosjan. Aktualnie obu mocarstwom zależy na zapobieganiu terroryzmowi i fundamentalizmowi muzułmańskiemu (Pekin upatruje zagrożenia w postaci ujgurskich migrantów, oddziałujących na Ujgurów zamieszkałych w Chinach) oraz umieszczania instalacji militarnych sojuszu północnoatlantyckiego, prowadzenia integracyjnej etnopolityki (Rosja robi to w formie budowy projektu rossijskoj nacii, a Chiny starają się przekonać do siebie Tybetańczyków śmiałymi inwestycjami infrastrukturalnymi w Tybecie, umożliwiając mieszkańcom regionu podwyższenie stopy życiowej) i zapobieganiu proliferacji broni atomowej. Ponadto państwa centralnoazjatyckie posiadają niemały potencjał gospodarczy z racji choćby zasobów surowcowych. Przykładem może być Kirgistan, bogaty w dobrej jakości wodę i złoża złota przez cały czas gotowe do eksploatacji.

Korea i przewidywalność

Ostatni podpunkt dotyczy przede wszystkim kontroli Półwyspu Koreańskiego poprzez zapobieganie usunięciu aktualnie rządzącego w Korei Północnej rodu Kimów przy jednoczesnym reformowaniu tamtejszego reżimu poprzez powstrzymywanie go przed pochopnymi decyzjami wobec USA i Japonii, jak również inwestując i pomagając rozwijać potencjał gospodarczy Pjongjangu. Przejęcie przez Amerykanów Korei Północnej oznaczałoby całkowitą dominację Waszyngtonu rozciągniętą już cały region (będący sworzniem wg ustaleń Zbigniewa Brzezińskiego). Dalekowschodnie tygrysy choć powierzchniowo niewielkie, nie są mniejszym priorytetem dla Chin niż np. kooperacja z ogromnymi Indiami. Każdy kontrahent dla Rosji i Chin jest cenny i wart starań. Podobnie rzecz ma się w przypadku Korei.

Oba mocarstwa współpracują w wielu aspektach. Najbardziej wyraźna są kooperacja w zakresie surowców energetycznych, sprzedaży broni (współpraca również techniczno-naukowa) oraz handel. Pierwsza kwestia jest niczym innym jak warunkiem błyskawicznego rozwoju chińskiej produkcji, infrastruktury i przemysłu, zaś z punktu widzenia Rosji, chiński partner znakomicie zastępuje uzależnioną politycznie od decyzji USA Europę, której labilność w ostatnim czasie osiągnęła doprawdy wysoki poziom. Nieprzewidywalność w zakresie handlu choćby surowcami czyni UE niewiarygodnym, coraz mniej opłacalnym klientem. Dodatkowo odrębne umowy z każdym państwem z osobna jest nieporównywalnie bardziej skomplikowane, niż kontrakty podpisywane z takimi gigantami jak Indie i Chiny. Sam ustrój polityczny Chin gwarantuje Rosji stabilność układu w porównaniu z chwiejnymi politycznie państwami UE.

Partnerzy w BRICS

Nie mniej ważna, a jednocześnie podkreślająca istotność instytucji międzynarodowych dla Chin i Rosji jest kooperacja w ramach BRICS (zrzeszających Brazylię, Rosję, Indie, Chiny i RPA). Projekt ten jest w Europie niedoceniany, choć jeżeli przyjrzymy się, zarówno zasadom jego funkcjonowania (aby dane rozporządzenie lub przedsięwzięcie mogło być wdrożone w życie, niezbędna jest zgoda i porozumienie wszystkich członków, a nie jedynie ich większości), jak również postanowieniom w ramach umów dotyczących zakresu współpracy między wymienionymi państwami, dostrzeżemy kiełkującą odrębną i alternatywną dla świata atlantycko-europejskiego strefę gospodarczą. Wynika to, zarówno z wielkości tychże państw, jak i ich demografii, a przede wszystkim faktu, iż wszystkie one są państwami rozwijającymi się, a więc posiadającymi potencjał, który dawno utraciła już UE w swym bizantyjskim podejściu do rozrostu biurokracji oraz konsekwentnie spadającym zaufaniu i znaczeniu dolara amerykańskiego. W tym miejscu warto zaznaczyć, iż dla Polski korzystnym byłoby uczestnictwo w tego typu organizacjach, choćby jako obserwatora, który wedle własnych interesów mógłby w jednych obszarach współpracować z tymi gigantami, a w innych – niekoniecznie, podobnie jak Szwajcaria z UE.

Podsumowując, poczynając od paradygmatu światopoglądowego, wyznaczenia głównych rywali na arenie międzynarodowej, przez współpracę gospodarczą i technologiczną, po doktrynę bezpieczeństwa – Chiny i Rosję wiele łączy. Pojawiają się i będą pojawiać z pewnością kolejne elementy współpracy Moskwy z Pekinem, zaś ich potencjał i siła oddziaływania międzynarodowego jest szczególnie znacząca, kiedy zgodnie współpracują. Stanowią w duecie tym samym twór, który nie tylko znakomicie radzi sobie bez amerykańskiej uciążliwej protekcji, ale stanowi dlań alternatywę.

Sylwia Gorlicka

Idź do oryginalnego materiału