Na pierwszy rzut oka Holandia i Niemcy prezentują wspólne cechy wysoko rozwiniętych państw Europy Zachodniej – stabilne gospodarki, silne instytucje i członkostwo w UE oraz strefie Schengen.
Jednak pod powierzchnią ujawniają się istotne różnice systemowe, które coraz bardziej rzutują na rozwój społeczno-gospodarczy, postawy obywatelskie i zdolność adaptacji do globalnych wyzwań.
Ordoliberalizm kontra pragmatyzm handlowy
Gospodarka niemiecka opiera się na silnym instytucjonalizmie – tzw. Soziale Marktwirtschaft (społeczna gospodarka rynkowa) to dziedzictwo lat powojennych i szkoły ordoliberalnej, która zakłada silne, ale nieinterwencyjne państwo[1].
Holenderski model jest bardziej pragmatyczny i rynkowo-eksportowy, z naciskiem na kompromis między partnerami społecznymi (tzw. polder model) oraz dużą elastyczność fiskalną.
W opinii ekonomistów, Holandia to „start-up w ciele starego imperium kolonialnego” [2].
Migracja: zarządzanie różnorodnością i rynkiem pracy
Holandia od lat przyciąga migrantów – zarówno wykwalifikowanych specjalistów z Azji i Europy, jak i tanich pracowników z Europy Środkowo-Wschodniej (głównie Polski, Rumunii i Bułgarii). W 2023 roku ponad 24% populacji miało pochodzenie imigracyjne [3].
Niemcy, choć to największy kraj przyjmujący migrację w UE (ponad 15 mln osób z tłem migracyjnym), mają znacznie wolniejszy i bardziej biurokratyczny system integracyjny, z większymi napięciami społecznymi i politycznymi. Holandia z kolei wprowadziła model „selektywnej asymilacji” – wymaga znajomości języka i pracy, ale toleruje odmienność kulturową w sferze prywatnej.
Agencje pracy tymczasowej: między elastycznością a wyzyskiem
Holandia to europejski lider w sektorze pracy tymczasowej – działa tam ponad 14 000 zarejestrowanych agencji (uitzendbureaus) [4]. Zatrudniają one setki tysięcy migrantów, głównie w logistyce, produkcji spożywczej i ogrodnictwie. System ten zapewnia elastyczność przedsiębiorstwom, ale często pozbawia pracowników stabilności.
„Cudzoziemcy są potrzebni, ale trzymani na dystans – to typowa holenderska ambiwalencja” – zauważa socjolog Godfried Engbersen z Uniwersytetu Erazma w Rotterdamie [5]. W Niemczech system pracy tymczasowej (Leiharbeit) jest bardziej regulowany – wymaga dłuższych okresów zatrudnienia i gwarantuje wyższe minimalne wynagrodzenia, ale też nie oferuje firmom takiej swobody jak holenderski model.
Monarchia w XXI wieku – koszt czy kapitał społeczny?
Utrzymanie monarchii konstytucyjnej w Holandii to temat kontrowersyjny, szczególnie w kontekście kryzysów mieszkaniowych i kosztów życia. Roczny koszt rodziny królewskiej szacuje się na ponad 50 mln euro [6], ale instytucja monarchy (obecnie król Willem-Alexander) wciąż cieszy się poparciem ok. 55–60% społeczeństwa. Wizerunek monarchy – jako apolitycznego strażnika jedności i promocji interesów gospodarczych (w tym podczas misji handlowych) – czyni go narodowym ambasadorem przedsiębiorczości.
Niemcy, jako republika federalna, nie posiadają monarchii, a ich głową państwa jest prezydent o ograniczonych kompetencjach. Dla wielu Holendrów monarchia to „żywy pomost między tradycją a globalnym PR-em”.
Kolonialne dziedzictwo a współczesna gospodarka
Choć zarówno Niemcy, jak i Holandia, miały przeszłość kolonialną, to właśnie Holandia utrzymała więzi gospodarczo-instytucjonalne z dawnymi koloniami. Kraje takie jak Surinam, Aruba, Curaçao czy Indonezja są ważnymi partnerami handlowymi, a ich obywatele często posiadają holenderskie obywatelstwo.
Kolonialne dziedzictwo pozwoliło Holandii zbudować globalne sieci handlowe, bankowe i logistyczne, co ułatwiło transformację w centrum cyfrowo-finansowe Europy. W Niemczech przeszłość kolonialna została praktycznie całkowicie wygaszona po 1919 roku (traktat wersalski), co skutkuje mniejszą obecnością wpływów postkolonialnych w kulturze i gospodarce.
Telekomunikacja i infrastruktura cyfrowa
Holandia plasuje się w czołówce Europy pod względem dostępu do szybkiego Internetu, sieci 5G i cyfrowych usług publicznych. Już w 2022 roku ponad 97% gospodarstw domowych miało dostęp do światłowodu lub Internetu szerokopasmowego [7]. „Cyfrowa Holandia jest jak jej port w Rotterdamie – po prostu działa” – ironizował dziennik „de Volkskrant”. Niemcy, mimo bycia czwartą gospodarką świata, pozostają w tyle pod względem cyfryzacji. Rozdrobniona struktura federalna, konserwatyzm urzędniczy i długie procesy legislacyjne skutkują tym, iż w 2024 roku w wielu regionach wciąż brakuje światłowodów i zasięgu LTE.
Różne ścieżki rozwoju, wspólne wyzwania
Holandia i Niemcy to dwa konkurencyjne modele europejskiego kapitalizmu. Oba kraje stoją dziś wobec tych samych wyzwań: starzenia się społeczeństwa, globalnej konkurencji, transformacji energetycznej i społecznej polaryzacji.
Holandia, dzięki mniejszej skali, elastyczności instytucjonalnej i kolonialnym zasobom sieci, szybciej reaguje na zmiany. Niemcy – potężne, ale ociężałe – mogą skorzystać na reformach, jeżeli zdołają przezwyciężyć własne strukturalne opory.
Matthäus Golla
Źródła i przypisy:
[1]: Müller-Armack A., Genealogie der sozialen Marktwirtschaft, Köln 1956.
[2]: Interview A. Boot, NRC Handelsblad, 2022.
[3]: CBS – Migratiecijfers 2023.
[4]: ABU – Algemene Bond Uitzendondernemingen: https://www.abu.nl
[5]: G. Engbersen, De nieuwe migratieklasse, Erasmus Universiteit Rotterdam, 2021.
[6]: NOS – Kosten Koningshuis 2023: https://os.nl/artikel/2455046.
[7]: DESI Report 2023 (European Commission): https://digital-strategy.ec.europa.eu/en/policies/desi.