W internecie pojawiła się grafika przedstawiająca więzienie, podpisana złowrogo, a zarazem celnie: „Główne cele PiS”. I choć prawdopodobnie miała być tylko kąśliwym memem, to dziś coraz trudniej traktować ją jako żart. Po ponad roku od przejęcia władzy przez rząd Donalda Tuska, staje się jasne, iż dla wielu ludzi związanych z ekipą Kaczyńskiego i Ziobry cele nabierają wyjątkowo dosłownego znaczenia.
Choć państwo nie działa w trybie błyskawicznym, to jednak działa. Śledztwa, które przez lata kisiły się w szufladach „prokuratorów dobrej zmiany”, dziś wyłażą na światło dzienne. I co się okazuje? Że pod przykrywką „reform” rozgrywała się największa polityczno-finansowa hucpa III RP. Lista polityków PiS i Suwerennej Polski z zarzutami rośnie. A to dopiero początek. Prokuratura w końcu zaczęła (jakoś) działać, a obywatele mogą mieć nadzieję, iż nikt nie będzie ponad prawem – choćby jeżeli wcześniej miał ochronę Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry.
Rozliczenia nie są zemstą. Są koniecznością. Przez osiem lat władzy PiS zdewastowano państwo prawa, traktując je jak bankomat i tarczę przed odpowiedzialnością. Dziś – krok po kroku – ta tarcza się kruszy. I rzeczywiście, główne cele PiS to już nie „Polska silna”, „narodowa suwerenność” czy „dobrobyt”. Główne cele są konkretne, z kratami, numerem celi i widokiem na spacerniak. Albo na mur.
Oby jak najwięcej tych „bohaterów dobrej zmiany” trafiło tam, gdzie miejsce dla ludzi, którzy zrobili z państwa prywatny folwark.
Bo Polacy nie tylko chcą rozliczeń. Oni ich oczekują. Zadają.