Głowa państwa w cieniu własnych uraz. Nawrocki pokazuje, jak nie uprawiać dyplomacji

3 tygodni temu
Zdjęcie: Nawrocki


Karol Nawrocki poleci na Zgromadzenie Ogólne ONZ do Nowego Jorku osobnym samolotem niż szef MSZ Radosław Sikorski. Formalnie rzecz biorąc, „na miejscu będą stanowić jedną delegację”. W praktyce – obraz Polski w oczach świata będzie przypominał kłócących się chłopców z podwórka, którzy nie potrafią wsiąść do tego samego autobusu.

„Wicepremier Sikorski nie został zaproszony na pokład prezydenckiego samolotu” – informuje źródło z rządu. Powód? Prezydent „zwyczajnie nie chce rozmawiać z Radosławem Sikorskim”. W innym miejscu pada jeszcze bardziej znamienne zdanie: „Partnerem dla niego jest premier”.

To już nie jest kwestia osobistych animozji. To pokazuje, jak prezydent rozumie swoją rolę: nie jako arbitra, nie jako głowy państwa stojącej ponad politycznymi konfliktami, ale jako uczestnika partyjnych przepychanek. jeżeli głowa państwa nie potrafi wznieść się ponad osobiste urazy, to jak ma reprezentować Polskę na forum międzynarodowym?

W dyplomacji liczy się przede wszystkim spójność przekazu. Partnerzy z innych państw muszą widzieć, iż państwo mówi jednym głosem. Tymczasem Nawrocki robi wszystko, by pokazać odwrotnie: iż Polska jest podzielona, iż prezydent i szef dyplomacji działają osobno, iż nie ma między nimi komunikacji. Czy naprawdę o taki obraz Polski chodzi prezydentowi?

Radosław Sikorski, jakkolwiek można go krytykować za ostry język, ma jedną niezaprzeczalną przewagę – jest dyplomatą z krwi i kości. Wie, iż polityka zagraniczna wymaga dyscypliny, cierpliwości i profesjonalizmu. Nawrocki tymczasem zachowuje się tak, jakby dyplomacja była jego prywatnym folwarkiem, na którym decyduje, z kim „chce rozmawiać”, a z kim nie.

„Inna sprawa, iż Karol Nawrocki zwyczajnie nie chce rozmawiać z Radosławem Sikorskim, z którym jest w otwartym konflikcie” – czytamy w doniesieniach. W normalnym kraju taka informacja byłaby kompromitująca. Ale w Polsce przyjmujemy ją już niemal jak codzienność. Tymczasem warto uświadomić sobie absurd sytuacji: prezydent jedzie na Zgromadzenie Ogólne ONZ, największe forum dyplomatyczne świata, i już na starcie wysyła sygnał, iż nie potrafi współpracować z własnym ministrem spraw zagranicznych.

To nie jest tylko konflikt personalny. To realne osłabienie pozycji Polski. Bo jak traktować poważnie kraj, którego prezydent i minister dyplomacji przylatują osobno i unikają wspólnego samolotu, jakby bali się spotkania na pokładzie?

Nie sposób oprzeć się wrażeniu, iż cała ta historia nie dotyczy żadnych poważnych kwestii merytorycznych. To nie jest spór o wizję polityki zagranicznej, o interesy Polski, o bezpieczeństwo kraju. To jest konflikt ego. A ego, jak wiadomo, bywa złym doradcą.

W efekcie w świat idzie prosty obraz: Polska jest podzielona, niepoważna, skłócona wewnętrznie. A przecież mówimy o państwie granicznym, które odgrywa kluczową rolę w kontekście wojny w Ukrainie, relacji z NATO i bezpieczeństwa Europy.

Nie chodzi o to, by idealizować Sikorskiego. Ale jeżeli zestawimy go z Nawrockim, różnica jest uderzająca. Sikorski to polityk, który potrafi odnaleźć się w rozmowie z sekretarzem stanu USA czy ministrem spraw zagranicznych Niemiec. Jest znany i rozpoznawalny w europejskich stolicach. Nawrocki tymczasem zasłynął dotąd głównie niechęcią do dialogu i wąskim partyjnym spojrzeniem na dyplomację.

Kiedy prezydent mówi, iż „partnerem dla niego jest premier”, de facto deprecjonuje rolę ministra spraw zagranicznych. A przecież w systemie politycznym to właśnie MSZ jest odpowiedzialne za realizację polityki zagranicznej. Odmowa współpracy z ministrem to odmowa współpracy z całym rządem.

Można by powiedzieć, iż osobne samoloty to drobiazg. Ale w polityce zagranicznej gesty mają ogromne znaczenie. Gdy przywódcy największych państw świata spotykają się w Nowym Jorku, Polska pokaże obraz własnej małostkowości: dwóch polityków, którzy nie potrafią choćby usiąść w jednym samolocie.

To kompromitacja, która obciąża Karola Nawrockiego. Bo prezydent nie jest od tego, by urządzać fochy. Jest od tego, by łączyć i reprezentować cały kraj. jeżeli tego nie rozumie, to nie ośmiesza Sikorskiego. Ośmiesza nas wszystkich.

Idź do oryginalnego materiału