Gigantyczny podatek uderzy w Polaków. Dziesiątki tysięcy złotych o ile zostawisz to w domu. Unia już wprowadziła odpowiednie przepisy

1 dzień temu

Już za kilka miesięcy znikną dopłaty, a od 2027 roku właściciele zapłacą tysiące złotych nowego podatku. Narażonych jest większość Polaków.

Fot. Warszawa w Pigułce

Dla milionów polskich rodzin ogrzewających domy gazem lub węglem nadchodzą czarne chmury. Transformacja energetyczna nabiera tempa, a jej koszty poniosą zwykli obywatele.

Koniec dopłat nastąpi już za kilka miesięcy

Pierwszy cios spadnie na tych, którzy planowali wymianę starego pieca. Od 2025 roku właściciele domów stracą możliwość otrzymania jakiegokolwiek wsparcia finansowego z programów publicznych na zakup kotłów gazowych. To radykalna zmiana po latach, gdy rząd zachęcał do przechodzenia z węgla na gaz.

Jedyną furtkę pozostawiono dla systemów hybrydowych, gdzie gaz pełni jedynie rolę wspomagającą dla odnawialnych źródeł energii. Taka instalacja, łącząca na przykład pompę ciepła z kotłem gazowym, wciąż będzie mogła liczyć na dofinansowanie. Problem w tym, iż koszty takiego rozwiązania są znacznie wyższe niż tradycyjnego pieca gazowego.

Zmiana wynika z przyjętej przez Unię Europejską dyrektywy dotyczącej charakterystyki energetycznej budynków, która zakłada stopniowe eliminowanie wszystkich urządzeń wykorzystujących paliwa kopalne. Gaz ziemny, choć czystszy od węgla, również znalazł się na celowniku unijnych regulatorów.

Nowy podatek uderzy w 2027 roku

Prawdziwy szok czeka jednak Polaków za dwa lata. System handlu emisjami ETS2 obejmie sektor budownictwa, wprowadzając de facto nowy podatek od ogrzewania. Mechanizm jest prosty – dostawcy paliw kopalnych będą musieli płacić za emisje CO2, a koszty przerzucą na odbiorców końcowych.

Według raportu rządowego, gospodarstwa domowe korzystające z ogrzewania gazowego zapłacą dodatkowo 6338 złotych w latach 2027-2030. To jednak dopiero początek – do 2035 roku suma wzrośnie do 24 018 złotych. Dla przeciętnej rodziny oznacza to dodatkowe obciążenie rzędu kilkuset złotych rocznie.

Jeszcze gorzej przedstawia się sytuacja użytkowników węgla. Tam dodatkowe koszty wyniosą odpowiednio 10 311 złotych w pierwszym okresie i aż 39 074 złotych do 2035 roku. System nie oszczędzi też kierowców – diesel podrożeje o 1,65 złotego na litrze, benzyna o 1,37 złotego, a LPG o 96 groszy.

Skala podwyżek może być jeszcze większa

Początkowa cena za tonę CO2 w systemie ETS2 ma wynieść ponad 50 euro, ale to dopiero początek. Prognozy mówią o wzroście choćby do 210 euro w 2031 roku. Krajowy Ośrodek Bilansowania i Zarządzania Emisjami szacuje długoterminowy poziom na około 100 euro za tonę.

Te liczby mogą wydawać się abstrakcyjne, ale ich przełożenie na rachunki będzie bolesne. Przy cenie 100 euro za tonę CO2, roczny koszt ogrzewania gazem przeciętnego domu może wzrosnąć o około 2-3 tysiące złotych. To kwota, która dla wielu rodzin stanowi poważne obciążenie budżetu.

Warto pamiętać, iż są to szacunki oparte na obecnych cenach gazu. jeżeli ceny surowca wzrosną – a wszystko na to wskazuje – realne obciążenia mogą być jeszcze wyższe. Do tego dochodzi inflacja i rosnące koszty utrzymania, które dodatkowo zwiększą presję na domowe budżety.

Całkowity zakaz coraz bliżej

Nowy podatek to jednak tylko przygrywka do całkowitej eliminacji gazowego ogrzewania. Od 2030 roku nowo powstające budynki w całej Unii Europejskiej będą musiały spełniać standard zeroemisyjny. W praktyce oznacza to zakaz instalowania jakichkolwiek urządzeń grzewczych wykorzystujących paliwa kopalne, w tym gaz ziemny.

Dla istniejących budynków przewidziano dłuższy okres przejściowy. Ostateczny termin wyznaczono na 2040 rok – do tego momentu wszystkie piece gazowe w UE mają zniknąć. To oznacza, iż osoby instalujące dziś nowy kocioł gazowy będą mogły używać go maksymalnie przez 15 lat.

Ta perspektywa stawia w szczególnie trudnej sytuacji właścicieli, którzy niedawno wymienili stare piece węglowe na gazowe. Wiele gospodarstw domowych skorzystało z programów dotacyjnych, inwestując dziesiątki tysięcy złotych w nowe instalacje. Teraz stoją przed perspektywą ponownej, kosztownej modernizacji.

Możliwe rozwiązania hybrydowe

Mimo surowych regulacji, istnieją sposoby na zachowanie gazowego ogrzewania po 2040 roku. Kluczem jest przejście na biopaliwa – biometan czy biopropan. Dyrektywa EPBD traktuje urządzenia zasilane paliwami odnawialnymi na równi z innymi ekologicznymi systemami.

Problem w tym, iż dostępność biometanu w Polsce jest w tej chwili minimalna, a jego cena znacznie przewyższa cenę tradycyjnego gazu. Rozwój tej technologii wymaga ogromnych inwestycji w infrastrukturę, których efekty będą widoczne dopiero za wiele lat.

Drugą opcją są wspomniane systemy hybrydowe. Połączenie pompy ciepła z kotłem gazowym pozwala zachować gazowe ogrzewanie jako wsparcie w najzimniejsze dni. To rozwiązanie jest akceptowane przez unijne regulacje i może stanowić kompromis między kosztami a wymogami ekologicznymi.

Alternatywy wymagają głębokiej kieszeni

Eksperci energetyczni zgodnie wskazują pompy ciepła jako najbardziej perspektywiczne rozwiązanie. Problem w kosztach – kompletna instalacja dla domu jednorodzinnego to wydatek rzędu 50-100 tysięcy złotych. Do tego dochodzi często konieczność termomodernizacji budynku, co dodatkowo winduje koszty. Poza tym sama pompa ciepła wymaga do działa elektryczności i bez paneli fotowoltaicznych może się okazać, iż eksploatacja będzie bardzo droga.

Fotowoltaika połączona z ogrzewaniem elektrycznym to opcja, szczególnie atrakcyjna dla nowych, dobrze ocieplonych budynków. Inwestycja w panele słoneczne i magazyn energii może w długim terminie uniezależnić od zewnętrznych dostawców, ale początkowe nakłady są prohibicyjne dla większości rodzin.

Systemy wykorzystujące biomasę mogą stanowić rozwiązanie przejściowe, szczególnie na obszarach wiejskich z dostępem do drewna. Tu jednak pojawia się problem smogu i lokalnych regulacji ograniczających spalanie biomasy w okresie grzewczym.

Bez względu na użytą metodę należy poradzić się kilku fachowców, bo może się okazać, ze mimo wydania bardzo dużych pieniędzy miesięczny koszt ogrzewania może być bardzo drogi.

Rząd obiecuje pomoc, ale diabeł tkwi w szczegółach

Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej zapowiedziało wprowadzenie działań osłonowych finansowanych ze Społecznego Funduszu Klimatycznego. Polska ma otrzymać około 50 miliardów złotych na łagodzenie skutków transformacji energetycznej.

Problem w tym, iż dotychczas nie sprecyzowano zasad rozdysponowania tych środków. Nie wiadomo, kto będzie mógł skorzystać ze wsparcia, w jakiej wysokości i na jakich warunkach. Doświadczenia z poprzednimi programami dotacyjnymi pokazują, iż diabeł tkwi w szczegółach, a biurokracja potrafi skutecznie utrudnić dostęp do pomocy.

Rząd prowadzi również negocjacje w sprawie opóźnienia wprowadzenia systemu ETS2 o trzy lata. To mogłoby dać gospodarstwom domowym dodatkowy czas na przygotowanie się do zmian. Szanse na sukces są jednak niepewne, biorąc pod uwagę determinację Brukseli w realizacji celów klimatycznych.

Transformacja czy rewolucja

Unijna polityka klimatyczna stawia miliony polskich rodzin przed dylematem – ponieść ogromne koszty wymiany systemu grzewczego lub płacić coraz wyższe rachunki za ogrzewanie gazowe. Dla wielu gospodarstw domowych żadna z tych opcji nie jest realna finansowo.

Tempo zmian budzi największe kontrowersje. Wycofywanie pieców gazowych stanowi element pakietu Fit for 55, którego celem jest redukcja emisji CO2 o 55 procent do 2030 roku. To ambitny cel, ale jego koszty społeczne mogą okazać się wyższe niż zakładano.

Transformacja energetyczna jest konieczna, ale jej tempo i sposób realizacji budzą uzasadnione obawy o kondycję finansową milionów rodzin. Najbliższe lata pokażą, czy uda się pogodzić ambicje klimatyczne z realiami ekonomicznymi polskich gospodarstw domowych.

Idź do oryginalnego materiału