Gigantyczny podatek przegłosowany przez Sejm. Co zrobi Prezydent?

2 godzin temu

Sejm poparł w czwartek przepisy, które drastycznie zmienią zasady opodatkowania sektora finansowego. Ustawa trafia teraz do prezydenta Karola Nawrockiego. Czy podpisze, czy zawetuje? Od tej decyzji zależy, ile zapłacą banki i być może również ich klienci, czyli my wszyscy.

Fot. Shutterstock

Sejm przyjął w czwartek poprawki Senatu do ustawy podnoszącą podatek dochodowy dla banków. Docelowo stawka CIT wzrośnie z obecnych 19% do 23%, ale to nie koniec rewolucji podatkowej. W 2026 roku banki zapłacą aż 30% podatku, w 2027 roku – 26%, a dopiero od 2028 roku stawka ustabilizuje się na poziomie 23%.

Przepisy wejdą w życie od 1 stycznia 2026 roku, co oznacza, iż banki mają nieco ponad miesiąc na przygotowanie się do nowej rzeczywistości fiskalnej. Ministerstwo Finansów szacuje, iż już w pierwszym roku podwyżka przyniesie budżetowi około 6,5 mld złotych.

Małe banki, których przychody nie przekroczyły 2 mln euro, zapłacą niższą stawkę. W 2026 roku będzie to 20%, w 2027 roku – 16%, a docelowo 13%. To wzrost z obecnych 9%, ale wciąż znacznie mniej niż w przypadku dużych graczy rynkowych.

Banki spółdzielcze i SKOK-i z niższym podatkiem

Jedna z kluczowych poprawek Senatu, którą poparł Sejm, dotyczy banków spółdzielczych i Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych. Te instytucje zapłacą o 2 punkty procentowe mniej niż banki komercyjne. Docelowa stawka wyniesie 21%, a w okresie przejściowym 28% w 2026 roku i 24% w 2027 roku.

Z wyższego opodatkowania zwolnione będą także małe podmioty oraz banki w procesie naprawczym. Parlament uznał, iż instytucje borykające się z problemami finansowymi nie powinny być dodatkowo obciążane podwyższonym podatkiem.

Każdy duży bank będzie liczył straty inaczej. Bank Pekao szacuje, iż podwyżka CIT do 30% w przyszłym roku będzie kosztować go około 1 mld złotych, a być może choćby więcej. Dagmara Wojnar, wiceprezes banku, przyznała w rozmowie ze Strefą Biznesu, iż utrzymanie dotychczasowej dynamiki wyników będzie bardzo trudne. o ile bank chce zachować tegoroczne tempo wzrostu, musiałby zarobić w 2026 roku około 2 mld złotych więcej.

Podatek bankowy w dół jako forma rekompensaty

Ustawa przewiduje także zmianę w tzw. podatku bankowym, który banki płacą od swoich aktywów. Obecna stawka 0,0366% podstawy opodatkowania zostanie obniżona do 0,0329% od 1 stycznia 2027 roku, a od 2028 roku spadnie do 0,0293%. To częściowa rekompensata dla sektora, choć eksperci są zgodni – mechanizmy się częściowo znoszą, ale finalnie banki stracą.

Jednak CIT odnosi się do zysku – im wyższy zysk, tym wyższy podatek. A banki generują znaczne zyski, szczególnie w okresie wysokich stóp procentowych. W 2024 roku sektor odprowadził do budżetu 24,5 mld złotych, co czyni go jednym z największych płatników podatków w Polsce.

Związek Banków Polskich ostrzega przed skutkami

Sektor finansowy nie ukrywa, iż jest przeciwny nowym przepisom. Prezes Związku Banków Polskich Tadeusz Białek ocenia, iż podwyżka podatku wyłącznie dla banków jest niekonstytucyjna i niesprawiedliwa. W rozmowie z Rzeczpospolitą podkreślił, iż banki już dziś są największym płatnikiem podatków w Polsce. W 2024 roku sektor odprowadził do budżetu 24,5 mld złotych, a dodatkowa podwyżka CIT oznaczałaby spadek potencjału kredytowego choćby o 125 mld złotych – co przełożyłoby się bezpośrednio na mniejsze możliwości finansowania inwestycji, samorządów i przedsiębiorstw.

ZBP zwraca też uwagę, iż zyski banków są wynikiem cyklu koniunkturalnego związanego z przejściowo wyższym poziomem stóp procentowych, który systematycznie spada. Ponieważ wynik sektora w większości opiera się na wyniku odsetkowym, konsekwentnie te zyski będą spadać. A to one są głównym źródłem budowania kapitałów banków niezbędnych do finansowania gospodarki.

Marcin Domański, minister finansów, ma zupełnie inne zdanie. W rozmowie z TVN24 przypomniał, iż w tej chwili banki mają rekordowe zyski, a finanse publiczne mają swoje potrzeby związane z nakładami na bezpieczeństwo. W przyszłym roku nakłady te wyniosą 200 mld złotych, czyli 4,8% PKB – najwięcej wśród państw NATO.

Domański przekonuje, iż jako minister finansów odpowiedzialny za budżet musi szukać źródeł dochodów, więc nie powinno dziwić, iż chce podnieść CIT dla sektora bankowego. Ocenił też, iż przerzucenie kosztów tej podwyżki na klientów poprzez podnoszenie opłat nie jest prostym mechanizmem. Jego zdaniem, gdyby tak było, banki zrobiłyby to od razu, bez czekania na podwyżkę podatku.

Na szczęście mamy w Polsce konkurencyjny sektor bankowy – zaznaczył Domański. Banki stale porównują ofertę konkurencji, w tym oprocentowanie lokat i kredytów, i rywalizują o klienta, co hamuje możliwość jednostronnego podnoszenia kosztów.

Co to oznacza dla ciebie jako klienta banku? Eksperci są zgodni

Choć minister Domański przekonuje o konkurencyjności rynku, eksperci mają inne zdanie. Wyższy CIT automatycznie obniży wskaźniki finansowe banków, od których zależy zdolność do udzielania kredytów. W efekcie zdolność sektora do finansowania gospodarki będzie mniejsza.

Banki jako instytucje komercyjne będą chciały zrekompensować sobie wyższe obciążenia. Możliwe scenariusze to wzrost opłat, prowizji i marż kredytowych. Oprocentowanie kredytów – zarówno hipotecznych, jak i konsumpcyjnych – może wzrosnąć, a oprocentowanie lokat spaść. Nie oznacza to automatycznie drastycznych podwyżek z dnia na dzień. Rynek bankowy w Polsce jest konkurencyjny, więc podwyżki będą prawdopodobnie rozłożone w czasie i zróżnicowane między bankami. Ale kierunek jest jasny – koszty prowadzenia działalności bankowej rosną, a te koszty w końcu muszą zostać pokryte.

Szczególnie narażeni mogą być kredytobiorcy planujący zaciągnąć nowe zobowiązania. Banki mogą podnieść marże dla nowych klientów lub zaostrzać warunki przyznawania kredytów. Obniżenie potencjału kredytowego o 125 mld złotych, o którym mówi ZBP, oznacza w praktyce, iż część osób i firm może nie otrzymać finansowania, które w innych warunkach by dostała.

Ustawa czeka teraz na podpis prezydenta Karola Nawrockiego. Teoretycznie może on zawetować przepisy, co faktycznie uniemożliwiłoby ich wprowadzenie – Sejm nie ma wystarczającej większości do przełamania weta.

Związek Banków Polskich zapowiada apelowanie do prezydenta lub jego doradców w sprawie weta. Banki wskazują na trzy najważniejsze argumenty: niekonstytucyjność projektu, niesprawiedliwość rozwiązania oraz nielogiczność regulacji, która w sposób nieproporcjonalny obciąża najmniejsze instytucje finansowe.

Idź do oryginalnego materiału