Gigantyczna reforma tuż za rogiem. Nowe zasady wpłyną na życie milionów Polaków [20.05.2025]

1 dzień temu

Polski biznes może wreszcie odetchnąć z ulgą. Po latach walki z labiryntem przepisów, niekończącymi się kontrolami i urzędniczą samowolą, nadchodzi prawdziwy przełom w otoczeniu regulacyjnym polskiej przedsiębiorczości. Sejm rozpoczął prace nad długo wyczekiwanym projektem deregulacyjnym, który ma szansę fundamentalnie zmienić zasady prowadzenia działalności gospodarczej w naszym kraju. Potocznie nazywany „deregulacją Paszyka” – od nazwiska ministra rozwoju i technologii, który stanął na czele tej inicjatywy – projekt może okazać się najważniejszą reformą gospodarczą ostatnich lat.

fot. Warszawa w Pigułce

Czwartkowe pierwsze czytanie rządowego projektu deregulacji w Sejmie wzbudziło ogromne zainteresowanie środowisk biznesowych. Nie dziwi to nikogo, kto choć przez chwilę prowadził w Polsce działalność gospodarczą – przedsiębiorcy od lat wskazują na nadmierną biurokrację i nieprzyjazne otoczenie regulacyjne jako główne bariery rozwoju. Teraz, po niezliczonych apelach i coraz głośniejszych protestach biznesu, rząd zdecydował się na kompleksowe działania.

W centrum uwagi znajduje się imponujący pakiet 47 konkretnych zmian mających na celu uproszczenie prawa gospodarczego i administracyjnego. Co ważne, proponowane rozwiązania nie są wytworem gabinetowych teorii, ale odpowiedzią na rzeczywiste problemy zgłaszane przez przedsiębiorców. Minister Krzysztof Paszyk nie ukrywał podczas sejmowej prezentacji, iż inspiracją dla wielu zapisów były autentyczne historie zmagań polskich firm z biurokratyczną machiną państwa.

„Ten projekt piszemy wspólnie z przedsiębiorcami. To odpowiedź na realne problemy, z którymi zmagają się na co dzień tysiące polskich firm – od jednoosobowych działalności po średnie przedsiębiorstwa” – podkreślał minister, wskazując na praktyczne źródła proponowanych zmian. Taka filozofia tworzenia prawa, oparta na dialogu z jego adresatami, stanowi novum w polskim procesie legislacyjnym i budzi nadzieje na rzeczywiście efektywne rozwiązania.

Jednym z najbardziej rewolucyjnych elementów projektu jest radykalne ograniczenie czasu trwania kontroli w mikroprzedsiębiorstwach. Obecnie, choćby najmniejsze firmy mogą być kontrolowane przez różne organy państwa łącznie przez 12 dni roboczych w roku kalendarzowym. W praktyce oznacza to, iż przez niemal miesiąc przedsiębiorca musi odrywać się od swojej podstawowej działalności, by obsługiwać kontrolerów. Nowe przepisy zakładają skrócenie tego czasu o połowę – do zaledwie 6 dni roboczych, co stanowi ogromną ulgę dla najmniejszych firm, dysponujących ograniczonymi zasobami ludzkimi.

Dodatkowo, przedsiębiorcy mają otrzymać istotne narzędzie pozwalające lepiej przygotować się do kontroli. Chodzi o obowiązek przedstawiania z wyprzedzeniem wstępnej listy informacji i dokumentów potrzebnych kontrolerom. Ta z pozoru drobna zmiana może radykalnie zmniejszyć stres związany z niezapowiedzianymi żądaniami ze strony kontrolujących i pozwoli na spokojne przygotowanie wymaganej dokumentacji bez paraliżowania bieżącej działalności firmy.

Istotną innowacją jest również wprowadzenie zróżnicowanej częstotliwości kontroli w zależności od poziomu ryzyka związanego z danym przedsiębiorstwem. Firmy sklasyfikowane jako podmioty niskiego ryzyka będą mogły spać spokojnie przez długi czas – kontrole w ich przypadku będą mogły być przeprowadzane nie częściej niż raz na 5 lat. Podmioty o średnim poziomie ryzyka mogą spodziewać się wizyty kontrolerów maksymalnie raz na 3 lata. Natomiast tylko firmy wysokiego ryzyka, których działalność może stwarzać realne zagrożenie dla konsumentów czy środowiska, będą kontrolowane tak często, jak zostanie to uznane za konieczne.

Warto jednak podkreślić, iż te ograniczenia będą dotyczyć wyłącznie kontroli planowanych, a nie kontroli ad hoc, co stanowi pewne ograniczenie korzyści płynących z nowych przepisów. Eksperci zwracają uwagę, iż to właśnie nieplanowane kontrole są często najbardziej uciążliwe dla przedsiębiorców i niejednokrotnie paraliżują działalność firmy w newralgicznych momentach. Dlatego środowiska biznesowe postulują dalsze prace nad tym aspektem regulacji.

Poza rewolucją w systemie kontroli, projekt przewiduje również szereg usprawnień w innych obszarach regulacyjnych. Wśród nich znalazły się uproszczenia w umowie leasingu, które odpowiadają na wieloletnie postulaty branży leasingowej. Proponowane zmiany mają zmniejszyć formalności związane z zawieraniem i obsługą umów leasingowych, co powinno przełożyć się na większą dostępność tej formy finansowania, szczególnie dla małych i średnich przedsiębiorstw.

Nie mniej istotne są modyfikacje w prawie zamówień publicznych, które od lat stanowi labirynt proceduralny zniechęcający mniejsze firmy do udziału w przetargach publicznych. Uproszczenie procedur i zmniejszenie obciążeń administracyjnych ma szansę otworzyć rynek zamówień publicznych dla szerszej grupy przedsiębiorców, zwiększając konkurencyjność i potencjalnie obniżając koszty realizacji zamówień dla państwa.

Projekt deregulacji obejmuje również zmiany w obszarze odnawialnych źródeł energii, co jest szczególnie ważne w kontekście transformacji energetycznej polskiej gospodarki. Uproszczenie procedur związanych z instalacją i podłączaniem do sieci małych jednostek wytwórczych może przyspieszyć rozwój energetyki prosumenckiej i dać impuls do większego wykorzystania odnawialnych źródeł energii przez biznes.

Nie wszystkie jednak postulowane przez przedsiębiorców zmiany znalazły się w projekcie. Z ustawy deregulacyjnej wypadła istotna modyfikacja dotycząca przedawnienia zobowiązań podatkowych. Chodziło o wprowadzenie mechanizmów, które uniemożliwiałyby organom podatkowym wszczynanie fikcyjnych postępowań w sprawie o przestępstwo skarbowe lub wykroczenie skarbowe wyłącznie w celu zawieszenia biegu terminu przedawnienia zobowiązania podatkowego. Ta praktyka, określana często jako „przedawnienie karne”, jest od lat przedmiotem krytyki ze strony przedsiębiorców i ekspertów podatkowych.

Ministerstwo Finansów zdecydowało się na wyłączenie tej kwestii z projektu deregulacyjnego i zaadresowanie jej w odrębnej nowelizacji Ordynacji podatkowej, opublikowanej pod koniec marca. Jednak zaproponowane tam rozwiązania nie są tak daleko idące, jak oczekiwaliby przedsiębiorcy, co budzi obawy o rzeczywistą skuteczność zmian w tym obszarze. Wielu ekspertów postuluje powrót do bardziej ambitnej propozycji, która początkowo miała znaleźć się w projekcie deregulacyjnym.

Na szczególną uwagę zasługują planowane zmiany dotyczące programu Mały ZUS Plus, który jest kluczowym instrumentem wsparcia dla najmniejszych przedsiębiorców. Resort rozwoju zauważył, iż obecne przepisy mogą być interpretowane w sposób niekorzystny dla przedsiębiorców, wydłużając okres, po którym mogą oni ponownie skorzystać z preferencji, z dwóch do trzech lat. Projekt deregulacji ma raz na zawsze rozwiać te wątpliwości, jednoznacznie wskazując, iż przedsiębiorca, który wykorzystał maksymalny, 36-miesięczny okres korzystania z Małego ZUS Plus, będzie mógł ponownie skorzystać z tej ulgi po upływie 24 miesięcy, a nie 36.

Ta zmiana może mieć istotne znaczenie dla wielu drobnych przedsiębiorców, dla których obniżone składki na ubezpieczenia społeczne stanowią często być albo nie być na konkurencyjnym rynku. Eksperci wskazują jednak, iż równie istotną kwestią jest waloryzacja limitu przychodów uprawniającego do korzystania z Małego ZUS Plus. Obecny limit obowiązuje nieprzerwanie od 1 lutego 2020 roku i nie był aktualizowany mimo znaczącego wzrostu wynagrodzeń i ogólnego poziomu cen w gospodarce w ostatnich latach. Brak waloryzacji sprawia, iż coraz mniejsza grupa przedsiębiorców może kwalifikować się do skorzystania z tej preferencji, co stawia pod znakiem zapytania efektywność tego instrumentu wsparcia.

Środowiska rzemieślnicze z kolei z niecierpliwością czekają na rozwiązanie problemu wakacji składkowych dla rzemieślników kształcących uczniów. Obecne przepisy nie pozwalają części rzemieślników na skorzystanie z wakacji składkowych, ponieważ uczniowie zatrudnieni w celu nauki zawodu są wliczani do limitu dziesięciu ubezpieczonych, którego przekroczenie wyklucza możliwość skorzystania z przerwy w opłacaniu składek ZUS. To paradoksalna sytuacja, w której rzemieślnicy angażujący się w kształcenie młodych adeptów zawodu są de facto karani przez system, zamiast być nagradzani za tę społecznie użyteczną działalność.

Ambitny harmonogram prac nad projektem przewiduje jego wejście w życie już 1 maja 2025 roku, co oznacza niezwykle szybkie tempo procesu legislacyjnego. To budzi z jednej strony zadowolenie przedsiębiorców, którzy od lat czekają na te zmiany, z drugiej jednak – obawy o jakość przyjętych rozwiązań i możliwość wprowadzenia niezbędnych poprawek. Eksperci wskazują, iż w tak złożonej materii jak deregulacja gospodarcza diabeł tkwi w szczegółach, a pośpiech może okazać się złym doradcą.

Po pierwszym czytaniu w Sejmie projekt ustawy deregulacyjnej został skierowany do dalszych prac w specjalnie powołanej sejmowej komisji ds. deregulacji. To właśnie na tym etapie procesu legislacyjnego istnieje największa szansa na wprowadzenie postulowanych przez ekspertów i środowiska biznesowe poprawek, które mogłyby dodatkowo zwiększyć pozytywny wpływ reformy na przedsiębiorczość w Polsce. Zaangażowanie przedstawicieli biznesu w prace komisji daje nadzieję, iż końcowy kształt ustawy będzie jeszcze lepiej odpowiadał na realne potrzeby polskich przedsiębiorców.

Co szczególnie ważne, obecna inicjatywa deregulacyjna nie jest traktowana przez rząd jako jednorazowe działanie, ale jako początek długofalowego procesu odbiurokratyzowania polskiej gospodarki. Równolegle z pracami nad „deregulacją Paszyka” funkcjonuje zespół kierowany przez znanego przedsiębiorcę Rafała Brzoskę, który również przygotowuje propozycje zmian regulacyjnych. Co więcej, Ministerstwo Rozwoju i Technologii już teraz pracuje nad drugim pakietem deregulacyjnym, który ma rozwiązać kolejne problemy zgłaszane przez przedsiębiorców.

Ta determinacja władz do przeprowadzenia kompleksowej reformy otoczenia prawnego biznesu w Polsce budzi nadzieję, iż tym razem deregulacja nie będzie jedynie hasłem wyborczym, ale realnym procesem, który przyniesie odczuwalne efekty. Przedsiębiorcy pamiętają jednak liczne wcześniejsze inicjatywy deregulacyjne, które mimo szumnych zapowiedzi kończyły się jedynie kosmetycznymi zmianami. Dlatego podchodzą do obecnych propozycji z dozą ostrożnego optymizmu.

Eksperci gospodarczy zauważają, iż sukces deregulacji będzie zależał nie tylko od treści przyjętych przepisów, ale również od sposobu ich implementacji i praktycznego stosowania przez organy administracji państwowej. Historia polskich reform gospodarczych uczy, iż choćby najlepsze przepisy nie przyniosą oczekiwanych rezultatów, jeżeli ich interpretacja przez urzędników będzie nadmiernie restrykcyjna lub niekonsekwentna. Dlatego równie ważne jak samo przyjęcie ustawy deregulacyjnej będzie przeszkolenie urzędników i zmiana kultury administracyjnej w kierunku większej przyjazności dla przedsiębiorców.

Wyzwaniem pozostaje również kwestia stabilności prawa i przewidywalności otoczenia regulacyjnego. Przedsiębiorcy niejednokrotnie podkreślają, iż największym problemem polskiego systemu prawnego nie jest sama jego treść, ale nieustanne zmiany, które utrudniają długofalowe planowanie i zwiększają koszty prowadzenia działalności. Dlatego tak ważne jest, aby deregulacja przyniosła nie tylko uproszczenie przepisów, ale również większą stabilność regulacyjną w dłuższej perspektywie.

Przedstawiciele organizacji biznesowych liczą na to, iż gospodarcza deregulacja stanie się procesem ciągłym, a nie jednorazowym działaniem, i iż kolejne pakiety zmian będą systematycznie eliminować zbędne obciążenia administracyjne. Tylko takie podejście umożliwi polskim przedsiębiorcom skupienie się na tym, co najważniejsze – rozwoju ich firm, tworzeniu innowacyjnych produktów i usług oraz budowaniu konkurencyjności na rynku krajowym i międzynarodowym.

Jeśli postulowane poprawki zostaną uwzględnione, a tempo prac legislacyjnych pozwoli na wejście w życie nowych przepisów zgodnie z planem, 1 maja 2025 roku może stać się symbolicznym początkiem nowej ery dla polskiej przedsiębiorczości – ery, w której państwo przestaje być przeszkodą, a staje się partnerem dla biznesu. Taka transformacja mogłaby uwolnić ogromny potencjał polskiej gospodarki, który przez lata był tłumiony przez nadmierną biurokrację i nieprzyjazne otoczenie regulacyjne.

Dla małych i średnich przedsiębiorstw, stanowiących trzon polskiej gospodarki, planowane zmiany mogą oznaczać nie tylko ułatwienie codziennego funkcjonowania, ale również szansę na dynamiczniejszy rozwój i większą innowacyjność. Mniej czasu poświęconego na biurokrację to więcej czasu w kreatywne myślenie o biznesie, poszukiwanie nowych rynków zbytu czy opracowywanie innowacyjnych produktów i usług. To właśnie takie działania, a nie wypełnianie kolejnych formularzy, stanowią o prawdziwej wartości przedsiębiorczości dla całej gospodarki.

W szerszej perspektywie, skuteczna deregulacja może przełożyć się na wzrost konkurencyjności całej polskiej gospodarki, tworząc środowisko przyjazne dla krajowych i zagranicznych inwestycji. W obliczu globalnych wyzwań ekonomicznych i geopolitycznych, tworzenie stabilnych i przejrzystych ram prawnych dla biznesu staje się nie luksusem, ale koniecznością. Kraje, które najskuteczniej ograniczają biurokratyczne bariery, mogą liczyć na szybszy rozwój gospodarczy i wyższą jakość życia swoich obywateli.

Projekt „deregulacji Paszyka” stanowi więc nie tylko techniczną korektę przepisów, ale potencjalnie przełomowy moment dla polskiej gospodarki. jeżeli reforma zostanie przeprowadzona z należytą starannością i determinacją, 1 maja 2025 roku może przejść do historii jako dzień, w którym Polska zrobiła znaczący krok w kierunku bardziej przyjaznego dla przedsiębiorczości, innowacyjnego i konkurencyjnego systemu gospodarczego. Biznes z niecierpliwością czeka na ten moment, licząc na to, iż tym razem deregulacja przyniesie realne i odczuwalne zmiany.

Idź do oryginalnego materiału