Roman Giertych to nie tylko poseł, ale i prawnik, w dodatku prawnik praktyk, bo jako adwokat regularnie uczestniczy w postępowaniach sądowych. Od takich ludzi wymaga się kompetencji, co więcej adwokaci podlegają odpowiedzialności zawodowej, cywilnej i karnej, jeżeli w sposób nieprawidłowy reprezentują swoich mocodawców. Roman Giertych w wypowiedziach publicznych wielokrotnie wykazał się ignorancją albo arogancją na granicy bezprawia, gdy kwestionował status instytucji państwowych i funkcjonariuszy publicznych, w tym sędziów.
Ostatnia afera rozpętana przez posła „koalicji 13 grudnia” również całości wpisuje się zarówno w ignorancję, jak i w bezprawną arogancję. W odniesieniu do ignorancji przede wszystkim wskazać należy, iż żądanie Roman Giertycha dotyczące ponownego przeliczenia głosów we wszystkich komisjach choćby w teorii nie jest możliwe. W Kodeksie wyborczym i w pozostałych przepisach prawa nie istnieje zapis, który by na to pozwalał, natomiast istnieje bardzo precyzyjnie sformułowane zasady mówiące o tym w jakich okolicznościach i komisjach możliwe jest ponowne przeliczenie głosów:
Prawo wyborcze nie zna takiej instytucji jak przeliczanie głosów w całym kraju.(…) Sąd Najwyższy może ustosunkować się merytorycznie jedynie do protestu wyborczego, w którym są przedstawione zarzuty i wskazane dowody wobec konkretnej komisji. Nawet, gdyby zarzucane błędy dotyczyły dość dużej liczby, np. kilkuset, nie ma podstaw do weryfikowania prac ponad 31 tysięcy komisji w całym kraju – Krzysztof Wiak, prezes Sądu Najwyższego, kierujący Izbą Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, w rozmowie z portalem Money.pl.
Oprócz przepisów prawa istnieje logika, wiedza i doświadczenie życiowe, czyli podstawowe kryteria jakimi mają się kierować sędziowie. Logicznym i rozsądnym jest, szczególnie w świetle art. 321 § 3 Kodeksu wyborczego, iż sąd opiera się na konkretnych wskazaniach nieprawidłowości, dotyczących konkretnej komisji. Tak jak w każdym innym przypadku i w tym prawo nie przewiduje odpowiedzialności zbiorowej. Istnieje tylko jedna możliwość, żeby protest dotyczący wszystkich komisji mógłby być uwzględniony i skutkować ponownym przeliczeniem głosów, a mianowicie wówczas, gdy wnoszący protest udowodni, iż we wszystkich komisjach źle policzono głosy. Takiej możliwości z przyczyn oczywistych nie ma i doskonale o tym również wie Roman Giertych.
Akcja internetowa mająca na celu podważanie wyników podważającą wyniki wyborów oparta jest na prymitywnych narzędziach i celach, które definiują bezprawną arogancję Romana Giertycha. Narzędzia to podkręcanie emocji i ogłupianie sfrustrowanych wyborców Rafała Trzaskowskiego, natomiast głównym celem wcale nie jest doprowadzenia do ponownego liczenia głosów, czy powtórzenie wyborów prezydenckich, bo to jest prawna i polityczna abstrakcja, co więcej wyjątkowo szkodliwa dla państwa, ale też ekipy rządzącej. Po co zatem znany adwokat i poseł Koalicji Obywatelskiej przeprowadza całą tę kampanię i angażuje w to tysiące fanatycznych zwolenników Koalicji Obywatelskiej?
Odpowiedź nie jest trudna i bynajmniej nie o standardy demokratyczne, czy prawne chodzi, a choćby nie o zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego. Romanowi Giertychowi chodzi wyłącznie o Romana Giertycha, szczególnie w odniesieniu do kariery adwokackiej i politycznej, ale też odpowiedzialności prawnokarnej. Nie ma bardziej zdeterminowanego polityka i prawnika w całej „koalicji 13 grudnia”, który prowadziłby bardziej ostrą i zdecydowaną walkę nie tylko z przeciwnikami politycznymi, ale i z obowiązującym porządkiem prawnym. Dzieje się tak dlatego, iż Roman Giertych po prostu walczy o siebie.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!