Giertych podsumował Dudę. Prezydent nie wiedział, co odpowiedzieć

2 dni temu

Prezydent Andrzej Duda po raz kolejny pokazał, iż woli retorykę konfrontacji niż merytoryczną debatę.

Komentując niedawne wydarzenia w Sądzie Najwyższym, gdzie prokuratura zażądała dostępu do akt protestów wyborczych, Duda nie tylko zaatakował Adama Bodnara, ale uciekł się do personalnych wycieczek, kwestionując jego „intelekt” i „głowę”. Słowa prezydenta: „Mnie się wydaje, iż coś się dzieje niedobrego z intelektem, z głową ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego”, brzmią jak tania prowokacja, a nie stanowisko głowy państwa. Tego typu wypowiedzi nie tylko obniżają rangę urzędu prezydenta, ale też podważają powagę debaty publicznej w czasie, gdy Polska potrzebuje stabilności i rzeczowej dyskusji o reformach sądownictwa.

Duda, zamiast skupić się na meritum – czyli pytaniu, czy działania prokuratury były zgodne z prawem – wybiera drogę emocjonalnych oskarżeń. Sugestia, iż Bodnar „istnieje jako minister dzięki Izbie Kontroli Nadzwyczajnej”, jest nie tylko manipulacją, ale też próbą odwrócenia uwagi od istoty problemu. Prezydent pomija fakt, iż Izba ta, obsadzona w dużej mierze przez nominatów PiS, budzi kontrowersje i jest krytykowana przez środowiska prawnicze oraz Unię Europejską. Zamiast wzywać do transparentnego wyjaśnienia sprawy, Duda eskaluje konflikt, grożąc Bodnarowi rozliczeniem „przed Bogiem i historią”. I nie tylko. To retoryka rodem z wiecu partyjnego, a nie z Pałacu Prezydenckiego. Prezydent, który powinien być strażnikiem konstytucji, staje się w ten sposób stronnikiem jednej opcji politycznej, co jest nie do pogodzenia z jego rolą.

Tymczasem mecenas Roman Giertych, poseł Koalicji Obywatelskiej, odpowiedział na słowa Dudy w swoim charakterystycznym, ostrym stylu. Jego słowa: „Kiedy wreszcie zatrzymacie i aresztujecie Dudę? Mi się wydaje, iż jemu coś niedobrego dzieje się z głową”, są z pewnością przesadzone, ale pokazują, iż Giertych nie boi się stawiać trudnych pytań. Oskarżając Dudę o „bezczelność i arogancję”, a także sugerując systemowe fałszowanie wyborów przez „braci-kamratów” powiązanych z PiS, Giertych punktuje hipokryzję prezydenta. Choć jego retoryka bywa zbyt konfrontacyjna, trudno odmówić mu odwagi w nazywaniu rzeczy po imieniu. Giertych zdaje się konsekwentnie dążyć do rozliczenia nadużyć poprzedniej władzy, co w obecnej sytuacji zasługuje na umiarkowane uznanie. Jego działania w Sejmie, w tym aktywność w komisjach śledczych, pokazują, iż potrafi być skuteczny w tropieniu nieprawidłowości, choć czasem jego emocjonalny ton bardziej zaognia spory, niż prowadzi do konstruktywnych rozwiązań.

Problem w tym, iż Duda zamiast szukać dialogu, woli eskalować konflikt. Prezydent, który powinien być ponad partyjnymi podziałami, zachowuje się jak rzecznik PiS, broniąc instytucji budzących wątpliwości co do niezależności. Duda, jako prezydent, ma szczególną odpowiedzialność za ton debaty publicznej. Jego słowa powinny ważyć więcej, budować mosty, a nie podsycać podziały. Zamiast tego widzimy prezydenta, który woli rzucać inwektywy niż proponować rozwiązania. Polska zasługuje na liderów, którzy zamiast obrażać, będą szukać odpowiedzi na trudne pytania – o praworządność, niezależność sądów i uczciwość wyborów.

Kiedy wreszcie zatrzymacie i aresztujecie Dudę? Mnie się wydaje, iż jemu coś niedobrego dzieje się z głową, iż pozwala sobie na takie atakowanie funkcjonariuszy państwowych. Oprócz popełnienia oczywistych przestępstw to nadto jest wyjątkowo bezczelny i arogancki.

— Roman Giertych (@GiertychRoman) June 30, 2025

Idź do oryginalnego materiału