Giertych odpowiada Manowskiej: „Chamstwo tej pani niebywałe. SN to dziś jaczejka Kaczyńskiego”

2 dni temu

Pani Manowska, była wiceminister sprawiedliwości u Ziobry, podająca się za I prezesa Sądu Najwyższego, przeszła samą siebie. I pokazuje jak można nisko upaść w imię lojalności dla PiS! W komentarzu do protestów przeciwko fałszerstwom wyborczym, które przetaczają się przez Polskę, obraziła dziesiątki tysięcy obywateli, nazywając ich protesty… „giertychówkami”. W ustach rzekomej przedstawicielki najwyższego organu władzy sądowniczej to nie tylko język pogardy – to skandaliczna deklaracja polityczna.

Roman Giertych, autor jednego z najważniejszych protestów wyborczych, nie pozostawił tego bez odpowiedzi:

„Pani Manowska obraża dziesiątki tysięcy ludzi, którzy zaprotestowali przeciwko oszustwom wyborczym, nazywając ich protesty ‘giertychówkami’. W przygotowanym przeze mnie proteście istotą zarzutu było nieuprawnione opanowanie większości w obwodowych komisjach wyborczych przez PiS i sojuszników” – przypomniał adwokat.

Nie jest to zwykły spór prawny. To kwestia podstawowego zaufania obywateli do uczciwości procesu wyborczego. Protesty złożone przez obywateli domagają się przeliczenia głosów w konkretnych komisjach, gdzie istnieje uzasadnione podejrzenie manipulacji wynikami. Odpowiedź Manowskiej? Lekceważenie i polityczna szydera.

„Nawet jak na standardy PiS, chamstwo tej pani podającej się za I prezesa SN jest niebywałe” – skwitował Giertych, dodając, iż zapowiedź nieuwzględnienia protestów „wyrażana publicznie przed rozstrzygnięciem choćby ich fasadowej izby, to pełna egzemplifikacja tego, czym jest sądownictwo PiS”.

Nie można nie zauważyć, iż Manowska – wybrana głosami neo-KRS i powiązana z obozem władzy – od dawna pełni bardziej funkcję rzecznika politycznego niż niezależnego sędziego. Giertych nie ma złudzeń: „To po prostu zwykła jaczejka Kaczyńskiego”.

W kraju, gdzie władza sądownicza miała być bezstronnym strażnikiem demokracji, głos obywateli domagających się jawnego przeliczenia głosów traktowany jest jak wróg systemu. A łże-pierwsza prezes SN nie kryje, iż nie zamierza choćby udawać bezstronności.

To nie jest już tylko kryzys zaufania. To otwarta kompromitacja Sądu Najwyższego jako instytucji.

Idź do oryginalnego materiału