Giertych i TVN24 mają silną „prawą” konkurencję

7 godzin temu

Istnieję takie tematy, które nie schodzą z wokandy politycznych forów internetowych, bo są stałym pakietem ripost. Każda opcja każdej opcji zarzuca brak samodzielnego myślenia, zdradę, złodziejstwo i reżim. Naturalnie to tylko fragment znacznie szerszego katalogu projekcji, ale w zupełności wystarczy, żeby opisać najnowszą rewolucję w Internecie. Internetowe rewolucje mają to do siebie, iż w Internecie się zaczynają i na Internecie kończą, co sprawia, iż w gruncie rzeczy nie ma sensu się tym zajmować. Niestety w praktyce każda wirtualna głupota rozkręcona poza granice wyobraźni może się przerodzić w rzeczywiste nieszczęście i temu należy zapobiegać.

Od kliku tygodni „strona demokratyczna” liże lub raczej rozdrapuje rany po przegranej Rafała Trzaskowskiego. Radykalni wyborcy i politycy tej opcji działają na najwyższym poziomie emocji, skutkiem tego jest produkcja coraz bardziej absurdalnych teorii. Prym w tej histerii wiedzie Roman Giertych, który choćby w ramach obozu rządzącego ma status oszołoma, o czym jednak nie mówi się głośno. Z wyrażaniem jasnego i głośnego stanowiska w odniesieniu do działań Romana Giertycha nie ma za to najszerzej pojęta opinia publiczna. W łagodniejszej wersji krytyka sprowadza się do zażenowania, w ostrzejszej świeżo upieczony członek Platformy Obywatelskiej odsyłany jest na oddział zamknięty. Taki stan rzeczy zawsze sprzyja politycznej konkurencji, pod warunkiem, iż ta nie zachowuje się podobnie albo jeszcze gorzej.

Przez dłuższy czas szkodliwych wygłupów Romana Giertycha nikt nie był w stanie przebić, ale w końcu pojawiła się konkurencja w postaci dziennikarzy TV Republika. Długo zapowiadana premiera sensacyjnych „taśm Tuska i Giertycha” zakończyła tak wielką kompromitacją, iż część przeciwników Giertycha zaczęła mu współczuć. Na szczęście dla TV Republika naczelny śledczy PO gwałtownie o sobie przypomniał i po występie w TVN24, gdzie twierdził, iż wybory zostały sfałszowane przez „braci kamraci”, znów stał się obiektem kpin na forach internetowych. Długo to jednak nie trwało, bo Tomasz Sakiewicz i jego żołnierze postanowili nie dawać za wygraną i rozkręcili krwawą rewolucję, której pierwszą ofiarą ma być Izba Nadzwyczajnej Kontroli i Spraw Publicznych.

Ze strzępów informacji i wpisów zadymiarzy skupionych wokół szyldu „Silni Razem” fanatyczni zwolennicy PiS zbudowali wizję szturmu na SN i siłowego przejęcia INKiSP. Przy czym cała operacja, jak zwykle, narodziła się spontanicznie. Poranny wywiad prezes SN Małgorzaty Manowskiej w RMF FM nie zbudował atmosfery rewolucyjnej, chociaż padły tam standardowe zdania o możliwych protestach: “Jeśli nie będzie nadzwyczajnych wydarzeń, to zdążymy. Ludzie mogą mieć różne pomysły”. Znamy te „różne pomysły”, bo przecież przed Trybunałem Konstytucyjnym, Sejmem i wieloma innymi instytucjami protesty połączone z prowokacjami trwały od 2015 roku, a na miesięcznicach smoleńskich realizowane są do dziś. Zajmują się tym te same grupy, doskonale znane Policji, ale i wszystkim obserwatorom polskiej sceny politycznej.

Czy możliwe są demonstracje tych samych „obrońców konstytucji” przed SN lub wtargnięcie do sądu i zakłócenie posiedzeń w przedmiocie protestów wyborczych? Bez najmniejszych wątpliwości taki scenariusz jest możliwy, tym bardziej, iż powtarzał się wielokrotnie i to po obu stronach sporu politycznego, dość wspomnieć Grzegorza Brauna, który wyniósł z sądu choinkę. Rzecz w tym, iż odległość od podobnych incydentów i protestów do krwawej rewolucji połączonej z przejęciem SN, trzeba mierzyć latami świetlnymi. W związku z gorącą atmosferą wokół wyników wyborów, podgrzewaną przez polityków, SN powinien się zwrócić do Policji o działania prewencyjne i dodatkowo wzmocnić własną ochronę. O to też powinni apelować odpowiedzialni politycy PiS, media prawicowe i influencerzy, no ale od takich zdroworozsądkowych postaw nie wrasta popularność, oglądalność i liczba lajków na kontach społecznościowych.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Idź do oryginalnego materiału