Gdybania z kreciej nory: co by było gdyby? No właśnie co?

niepoprawni.pl 11 godzin temu

Bo gdyby babcia to miała, to i dziadek by tego się nabawił i także chodziłby na zastrzyki z peńcyliny. Wniosek: babcia nie chodziła na boki.

A co by było, gdyby nasz prezydent (Nasza Ostatnia Nadzieja Białych), dostał polecenie od Tamtego prezydenta, aby zatopić Niemców, czyli innymi słowy, aby Niemcy nie dźwignęli się z kolan i ot tak, po prostu – jebudu - padli plackiem. Czy takie „ciri bi - ciri ba” jest możliwe?

Otóż jest możliwe jak nigdy wcześniej, ale trzeba się nad tym sporo nachodzić, nabiegać, mnóstwo nalatać zwłaszcza, a Tamten prezydent to już nie te oczy (to raz) i ma od tego, no właśnie! Wszak sam go był namaścił i pokazywał kciuki w górę – czytaj spowodował, iż Nasza Ostatnia Nadzieja Białych jest kim jest, a to kim jest to tylko i wyłącznie zasługa Tamtego prezydenta nikogo innego na całym szerokim świecie. Długi trzeba spłacać. Więc idąc tym tropem – co by było gdyby – panowie zamiast gadać po próżnicy w owym gabinecie owalnym, o d…e Maryni, wzięli się i umówili, iż Tamten prezydent będzie robił kwadratowe oczy, iż nic a nic nie wie, natomiast ten nasz się nachodzi sporo, nabiega mnóstwo i nalata, i czy chce czy nie spowoduję, iż Niemcy nie ożenią ani jednego volkswagena, ani mercedesa, ani choćby pół be-em-wu w Ameryce Południowej, albowiem Nasza Ostatnia Nadzieja Białych ponamawia różne, najróżniste eurokołchozowe głowy państw, aby nie zagłosowali za Merkosurem.

Nie ma Merkosura – nie ma wywożenia niemieckich samochodów. Nie ma wywożenia samochodów - ni ma piniendzy dla Niemców. Ni ma piniendzy dla Niemców – Niemcy leżą i kwiczą. I o to chodzi. Przypędzą do Tamtego prezydenta na kolanach przybrani we włosiennice z posypanymi popiołem głowami. Skończy się pyskowanie na Tamtego prezydenta, a zacznie wychwalanie jaki to on wspaniały.

Co wziął i zrobił Nasza Ostatnia Nadzieja Białych, po wylocie z USA? Otóż poleciał do Rzymu (jak wieść niesie, pomodlić się za duszę Naszego Papieża – to też), ale spotkał się z sympatyczną pupilką Tamtego prezydenta, a gdy wrócił to co dalej no, musi biegać po innych gościach, aby nazbierać odpowiednią ilość chętnych, a raczej niechętnych Merkosurowi. Ciekawe, do Hiszpanii i Francji raczej sobie nie poleci, chociaż na dobrą sprawę, może spokojnie zbierać autografy w europejskim planktonie: Pribałtyka, Słowacja, Węgry, Irlandia, Rumunia.

Wyjdzie na to, iż poleci razem z Dyzmą do Eurokołchozu, bo jak mus to mus, wszak trzeba by było przypilnować, czy aby Dyzma się nie pomyli i nie podpisze tego co ma nie podpisać w dobrze pojętym interesie naszych chłopów, a co powinien podpisać w dobrze pojętym interesie Niemców.

Niech żyje Polska!

Idź do oryginalnego materiału