Administracja Donalda Trumpa przekazała, iż jest rozczarowana postawą swoich zachodnich sojuszników – Francji, Kanady oraz Wielkiej Brytanii – którzy dążą do uznania Palestyny jako państwa.
– Uważa on (Donald Trump – red.), iż jest to (uznanie Palestyny – red.) nagroda dla Hamasu w momencie, gdy Hamas stanowi prawdziwą przeszkodę dla zawieszenia broni i uwolnienia wszystkich zakładników – przedstawiła stanowisko administracji Białego Domu rzeczniczka prasowa Karoline Leavitt.
Zupełnie inne jest stanowisko Francji. „Palestyńczycy mają to samo prawo: prawo do własnej ojczyzny. Dlatego Francja uważa, iż jedyną alternatywą dla niekończącego się cyklu przemocy jest perspektywa utworzenia dwóch państw, w których oba narody będą żyły obok siebie w pokoju i bezpieczeństwie”, napisano w oficjalnym oświadczeniu.
Warto jednak zauważyć, iż francuska administracja w oświadczeniu również powołała się na słowa gen. Charles’a de Gaulle’a – byłego prezydenta Francji – który w 1967 r. wskazywał, iż droga do rozwiązania konfliktu palestyńsko-izraelskiego jest zaangażowanie wszystkich państw w ten konflikt i uznanie Palestyny.
Kanada również wezwała do uznania państwowości Palestyny podczas zbliżającej się 80. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ.
„Kanada od dawna opowiada się za rozwiązaniem opartym na dwóch państwach – niezależnym, zdolnym do samodzielnego funkcjonowania i suwerennym państwem palestyńskim, współistniejącym w pokoju i bezpieczeństwie z państwem Izrael”, poinformował w swoim oświadczeniu premier Mark Carney.
Premier Wielkiej Brytanii odniósł się do sytuacji w Strefie Gazy, akcentując brak postępów i narastające trudności w rozwiązaniu konfliktu. – Musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby położyć kres obecnym cierpieniom i zmienić sytuację na miejscu – oznajmił Keir Starmer.
– Zobowiązujemy się do uznania państwa palestyńskiego w ramach nowego procesu pokojowego, którego wynikiem będzie rozwiązanie dwupaństwowe, zapewniające bezpieczeństwo Izraelowi oraz funkcjonowanie suwerennego państwa palestyńskiego’’ – podał brytyjski rząd.
Administracja Trumpa widzi rzeczywistość inaczej
Zapytany podczas wywiadu Fox News Radio sekretarz stanu Marco Rubio stwierdził, że uznanie przez sojuszników państwa palestyńskiego będzie krokiem „niedorzecznym”, które „nic nie znaczy”.
– Żadne z tych państw nie ma możliwości utworzenia państwa palestyńskiego. Państwo palestyńskie nie może powstać, jeżeli Izrael nie wyrazi na to zgody. Ponadto (państwa te – red.) nie potrafią choćby powiedzieć, gdzie miałoby się ono znajdować, ani kto miałby nim rządzić’ – dodał.
Rubio nie tylko zajął jednoznaczne stanowisko w sprawie trwającego konfliktu izraelsko-palestyńskiego, ale również wyraził zdecydowane poparcie dla działań Izraela – i to pomimo nasilających się doniesień o kryzysie humanitarnym w Strefie Gazy.
Decyzja administracji Donalda Trumpa o wycofaniu Stanów Zjednoczonych z Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Oświaty, Nauki i Kultury (UNESCO) miała charakter zarówno symboliczny, jak i polityczny. Jak stwierdzono w oficjalnym komunikacie, dalsze uczestnictwo USA w strukturach organizacji „nie służyło interesom narodowym”.
Kluczowym czynnikiem, który wpłynął na decyzję Białego Domu, była kwestia palestyńska – konkretnie przyznanie Palestynie statusu pełnoprawnego państwa członkowskiego. Dla Waszyngtonu taka decyzja pozostaje „problematyczna” i niezgodna z dotychczasową linią dyplomatyczną USA, które sprzeciwiają się jednostronnemu uznawaniu państwowości Palestyny poza ramami negocjowanego procesu pokojowego.
Palestyna pułapką dla Trumpa?
Eskalacja konfliktu izraelsko-palestyńskiego stawia Donalda Trumpa w trudnym położeniu. Z jednej strony Izrael pozostaje kluczowym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych i państwem, z którym łączą je wyjątkowo silne więzi strategiczne, militarne i ideologiczne. Z drugiej – rosnąca presja międzynarodowa, związana z kryzysem humanitarnym w Strefie Gazy oraz postulatami uznania państwowości Palestyny, coraz bardziej komplikuje jego pozycję.
W poniedziałek Donald Trump po raz pierwszy publicznie przyznał, iż sytuacja humanitarna w Strefie Gazy ulega pogorszeniu. – Z tego, co pokazują w telewizji, wygląda, iż te dzieci wyglądają na bardzo głodne” – powiedział były prezydent, komentując doniesienia medialne.
Jego wypowiedź pojawiła się w tym samym dniu, w którym wspólnie z premierem Wielkiej Brytanii Keirem Starmerem ogłosił inicjatywę utworzenia międzynarodowych centrów żywnościowych, mających na celu dostarczanie pomocy cywilom dotkniętym konfliktem – o czym informowaliśmy w poprzednim materiale.
Mimo tego gestu Trump przez cały czas zdaje się lawirować między świadomością kryzysu humanitarnego a politycznym przywiązaniem do Izraela. Choć inicjatywa pomocowa może być postrzegana jako krok w stronę bardziej wyważonej polityki, jego wcześniejsze wypowiedzi i brak jednoznacznej krytyki działań izraelskich sugerują, iż dla byłego prezydenta bliskowschodnia lojalność wciąż przeważa nad dyplomacją humanitarną.
https://www.euractiv.pl/section/polityka-zagraniczna-ue/news/centra-zywnosciowe-uratuja-gaze-nowa-inicjatywa-trumpa-i-starmera/
A co na to wszystko Amerykanie?
Dane sondażowe pokazują wyraźne ochłodzenie nastrojów amerykańskiej opinii publicznej wobec izraelskich działań wojskowych w Strefie Gazy. Zaledwie 32 proc. respondentów deklaruje poparcie dla obecnej ofensywy – to spadek o 10 punktów procentowych w porównaniu z wrześniem 2024 r., kiedy poziom akceptacji wynosił jeszcze 42 proc. Aż 60 proc. ankietowanych wyraża niezadowolenie z polityki Tel Awiwu.

Źródło: Gallup
Jeszcze bardziej niepokojące – zwłaszcza z perspektywy Donalda Trumpa i jego ścisłych relacji z izraelskim premierem – są dane dotyczące postrzegania samego Benjamina Netanjahu. Aż 52 proc. Amerykanów deklaruje dziś negatywny stosunek do izraelskiego przywódcy – to najwyższy poziom nieprzychylności od 1997 roku.

Źródło Gallup
W świetle rosnących napięć na Bliskim Wschodzie Amerykanie mają mieszane uczucia co do roli Donalda Trumpa w kształtowaniu relacji z Izraelem i Palestyńczykami. Najnowsze dane sondażowe pokazują wyraźny brak konsensusu – 31 proc. ankietowanych uważa, iż Trump faworyzuje Izrael, podczas gdy niemal tyle samo (29 proc.) sądzi, iż stara się utrzymać równowagę między obiema stronami konfliktu.

Źródło: Pew Research Center