Fujara Ziobro. Myśli iż ukryje się przed wymiarem sprawiedliwości?

13 godzin temu

Zbigniew Ziobro gdy zbliża się czas odpowiedzialności, ten wielki pogromca przestępczości, człowiek bezkompromisowych wyroków, nagle stał się ekspertem od unikania własnych zasad. Zresztą, cóż innego mu pozostało? W końcu rządzenie krajem na zasadzie „prawo dla wszystkich, ale nie dla mnie” to dla niego norma.

Ziobro, który jeszcze niedawno głośno deklamował hasła o surowości wobec przestępców, teraz przywdziewa płaszcz ofiary. I to nie byle jakiej! Przecież za chorobę nie można odpowiadać. No jakże, drodzy państwo! W tym przypadku zdrowie jest tarczą nieprzebitą dla wymiaru sprawiedliwości. Znakomity sposób na uniknięcie odpowiedzialności – zamiast stawić czoła zarzutom, schować się za diagnozą lekarską i uciekać przed sądem jak mały, zagubiony chłopiec. Fujara jakich mało!



Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


A przecież Ziobro sam wielokrotnie wieszał psy na innych politykach, którzy z różnych powodów nie chcieli się stawiać w sądzie. Co wtedy mówił? Że nikt nie stoi ponad prawem. No, chyba iż jest to on sam – jedyny, niepowtarzalny minister sprawiedliwości, który przecież zawsze wie, co jest najlepsze dla Polski. Zabawne, jak gwałtownie zmienia się narracja, gdy but sprawiedliwości zaczyna naciskać na własną nogę. Wtedy, jak widać, jedyną drogą ucieczki jest choroba.

Ale, panie Ziobro, drogi ministrze, to chyba nie tak miało wyglądać? Przecież choroba, według waszych standardów, nie powinna chronić nikogo przed odpowiedzialnością, prawda? Dlaczego więc teraz unikasz wymiaru sprawiedliwości, jakbyś sam był jednym z tych przestępców, których tak z zaangażowaniem ścigałeś? Może to przeczucie, iż nadchodzi czas, kiedy role się odwrócą?

Panie Ziobro, fujary nie budują państwa prawa, fujary chowają się za wymówkami. Kiedyś głośno głosiłeś, iż sprawiedliwość nie zna litości. A teraz?

Idź do oryginalnego materiału