Konrad Frysztak jasno wskazał, iż rosyjska dezinformacja dociera także do polskiej debaty publicznej. „Część osób siedzących na tej sali wpisało się w tę ‘ruską propagandę’. Takich ludzi trzeba po prostu wyeliminować” – stwierdził poseł PO, apelując o powagę i merytoryczne działania.
W polskiej debacie publicznej rzadko zdarzają się momenty, które jasno pokazują, kto stoi po stronie zdrowego rozsądku, a kto po stronie politycznej retoryki i strachu. Ostatnia sesja Sejmu, poświęcona naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony, była takim momentem. Minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz przekazał informacje o incydencie i działaniach wojska, które pozwoliły na neutralizację zagrożenia. Kilkanaście, a według premiera Donalda Tuska – aż 19 dronów – naruszyło przestrzeń Polski. Kilka z nich zostało zestrzelonych dzięki współpracy polskich sił powietrznych i sojuszników z NATO.
Po przedstawieniu faktów przyszła kolej na komentarze posłów. W tym momencie głos zabrał Konrad Frysztak z Koalicji Obywatelskiej. Jego wystąpienie wywołało kontrowersje, ale w istocie było głosem rozsądku i ostrzeżeniem, którego PiS konsekwentnie nie chce usłyszeć. Poseł mówił o potrzebie chronienia debaty publicznej przed dezinformacją i propagandą rosyjską. „Doszło do ataku na niebagatelną dotychczas skalę przez ruskie trolle. Z wielką przykrością muszę odnotować, iż część osób siedzących niestety na tej sali wpisało się w tę ‘ruską propagandę’. Takich ludzi trzeba po prostu wyeliminować” – stwierdził Frysztak.
Te słowa należy odczytać w kontekście obecnej sytuacji geopolitycznej i realnych zagrożeń hybrydowych. Polska znajduje się w sąsiedztwie wojny, w której rosyjska agresja na Ukrainę jest faktem. Próby wprowadzenia dezinformacji, podważania działań wojska czy siania paniki w mediach społecznościowych nie są abstrakcyjnym zagrożeniem – to realna taktyka wroga. Poseł PO, zamiast podsycać histerię, jasno pokazał, iż państwo musi reagować na takie działania i bronić obywateli nie tylko militarnie, ale również informacyjnie.
PiS nie powinien być zaskoczony tym stanowiskiem. Przez lata partia rządząca pokazywała, iż jej priorytety leżą gdzie indziej. Politycy PiS nie zajmowali się w pełni zabezpieczeniem kraju przed nowoczesnymi zagrożeniami – od systemów antydronowych po koordynację służb cyberbezpieczeństwa. To właśnie ich zaniedbania powodują, iż dzisiejsza debata wymaga takich ostrych słów, jakie padły z ust Frysztaka.
Co istotne, poseł PO nie nawołuje do przemocy ani represji wobec kogokolwiek. Jego słowa odnoszą się do sfery dyskursu publicznego: chodzi o wyeliminowanie wpływu rosyjskiej propagandy na debatę polityczną i opinię publiczną. „Dlatego panie premierze – zwrócił się Frysztak do Kosiniak-Kamysza – mam pytanie o to, w jaki sposób MON, MSWiA, Ministerstwo Cyfryzacji i inne polskie służby wskazane do tego działania, realizują działania, które pozwolą na to, by wyeliminować z debaty publicznej, z dyskursu publicznego ruskich trolli” – dodał polityk.
Warto podkreślić, iż reakcja Frysztaka jest odpowiedzią na realne działania wroga. Drony naruszające polską przestrzeń powietrzną to tylko jeden z elementów szerszego zagrożenia. Polska musi chronić nie tylko swoje terytorium, ale i przestrzeń informacyjną. Słowa posła PO pokazują, iż to możliwe – jeżeli politycy traktują bezpieczeństwo obywateli poważnie, a nie jako pretekst do politycznych przepychanek.
Debata pokazała też, iż PiS przez cały czas nie rozumie powagi sytuacji. Zamiast skupić się na faktach, partia rządząca często reaguje emocjonalnie, podsycając podziały polityczne i ignorując realne zagrożenia. W takich warunkach głos Frysztaka jest nie tylko potrzebny, ale wręcz niezastąpiony. Pokazuje, iż możliwe jest połączenie krytyki dezinformacji z merytorycznym, odpowiedzialnym podejściem do bezpieczeństwa państwa.
Ostatecznie chodzi o jedno: Polska potrzebuje polityków, którzy widzą realne zagrożenia i umieją na nie reagować, a nie szukają politycznego poklasku. Konrad Frysztak swoim stanowiskiem daje przykład, jak powinna wyglądać odpowiedzialna debata. PiS zaś, zamiast dziwić się jego słowom, powinien wreszcie przyjąć do wiadomości, iż zaniedbania w sferze bezpieczeństwa informacyjnego to efekt ich wieloletnich błędów.
W tym kontekście Frysztak nie mówi nic kontrowersyjnego. Wręcz przeciwnie – jego głos jest głosem rozsądku i odpowiedzialności, którego w polskiej polityce coraz częściej brakuje.