Skazanie na pięć lat więzienia byłego prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy’ego skrytykowała skrajna prawica i część centroprawicy, które oskarżyły sądownictwo o upolitycznienie.
Nicolas Sarkozy, prezydent Francji w latach 2007–2012, został w czwartek (25 września) skazany na pięć lat więzienia za „udział w zmowie przestępczej” w sprawie libijskiego finansowania jego kampanii prezydenckiej w 2007 roku.
Wyrok zapadł w tej samej sali sądowej, w której pół roku wcześniej skazano liderkę skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego (RN) Marine Le Pen i ukarano ją pięcioletnim zakazem kandydowania w wyborach. To ona jako pierwsza wystąpiła w jego obronie.
– Niektórzy sędziowie prowadzą coś w rodzaju tablicy osiągnięć, na której chcą przypiąć jak najwięcej polityków – powiedziała w wywiadzie telewizyjnym, potępiając upolitycznienie „niektórych magistratów”.
Dla Le Pen kluczową kwestią jest natychmiastowe wykonanie wyroku – oznacza to, iż kary obowiązują, zanim zakończą się postępowania apelacyjne. Sama liderka RN nie może kandydować w wyborach do czasu rozprawy apelacyjnej wyznaczonej na 13 stycznia.
Sarkozy również złożył apelację, ale 13 października ma się dowiedzieć, kiedy trafi do więzienia – najprawdopodobniej stanie się to w ciągu czterech miesięcy.
Część centroprawicy mówi o „upolitycznionym procesie” tak określił go chociażby europoseł Republikanów François-Xavier Bellamy, a rzecznik RN Philippe Balard ostrzegł przed „niebezpiecznym precedensem podważającym rządy prawa”.
Sarkozy zbliża się do skrajnej prawicy?
Orzeczenie zjednoczyło część francuskiej prawicy przeciwko wymiarowi sprawiedliwości. Sarkozy, niegdyś przeciwnik Le Pen, w ostatnich miesiącach zbliżył się do RN, prawdopodobnie szukając sojuszników również borykających się z problemami prawnymi.
W lipcu zaprosił do swojego biura lidera RN Jordana Bardellę, a we wrześniu wezwał do rozwiązania Zgromadzenia Narodowego – sugerując, iż skrajna prawica mogłaby zapewnić „przynajmniej względną większość”.
Podobnie jak Le Pen, Sarkozy korzystał też z przychylności mediów skrajnej prawicy, które gwałtownie potępiały tzw. „czerwonych sędziów”, rzekomo pobłażliwych wobec „cudzoziemców” i „gwałcicieli”.
Tuż po ogłoszeniu wyroku kanał informacyjny CNews miliardera Vincenta Bolloré skrytykował rzekomą pobłażliwość wymiaru sprawiedliwości wobec polityków lewicy, oskarżając go jednocześnie o „ingerencję” w wybory.
Adwokat Sarkozy’ego, Jean-Michel Darroisy, potępił „niedopuszczalny” wyrok, „oparty na hipotezach”. Zaznaczył jednak, iż wymiar sprawiedliwości „potrzebuje zaufania, (…) a jeżeli nie zaufania, to przynajmniej szacunku”, ostrzegając, iż podważanie jego autorytetu będzie miało „poważne skutki” dla funkcjonowania społeczeństwa.
Sarkozy nie jest jedynym przywódcą ważnego demokratycznego kraju, jaki usłyszał wyrok więzienia. Były premier Chorwacji Ivo Sanader odbywał karę w latach 2012-2015, a brazylijski prezydent Luiz Inácio Lula da Silva został osadzony w 2018 roku, choć wyrok później uchylono.
Z kolei były premier Włoch Silvio Berlusconi został w 2015 roku skazany za korupcję, ale uniknął więzienia dzięki przedawnieniu.
Wyrok Sarkozy’ego to jednak pierwszy przypadek, gdy były prezydent Francji ma rzeczywiście odbyć karę więzienia.