Francja: Minister przekształca dworce w front walki z nielegalną migracją. Celem prezydentura?

6 godzin temu

Bruno Retailleau, nowa twarz francuskiej prawicy, szykuje się do walki o Pałac Elizejski, sięgając po radykalne środki przeciwko nielegalnym imigrantom. Czy jego twarda polityka migracyjna zagrozi dominacji Marine Le Pen?

Minister spraw wewnętrznych Bruno Retailleau nie przemawia już tylko do wiernych zwolenników prawicy. Chcąc przygotować grunt pod start w wyborach prezydenckich w 2027 roku, coraz śmielej sięga po elektorat skrajnej prawicy, proponując wyjątkowo restrykcyjną politykę migracyjną.

W ubiegłym tygodniu ponad 4 tysiące policjantów, żandarmów, celników, a choćby żołnierzy przeprowadziło szeroko zakrojone kontrole na dworcach kolejowych w całej Francji, sprawdzając tożsamość podróżnych i zatrzymując osoby bez dokumentów. Był to demonstracyjny pokaz siły Retailleau:

– Przesłanie do wszystkich, którzy rozważają nielegalny przyjazd do Francji, jest jasne: nie przyjeżdżajcie! – oświadczył minister na paryskim dworcu Gare du Nord.

Związki zawodowe sędziów i organizacje broniące praw migrantów porównały tę akcję do „nalotów”, przypominających działania amerykańskiej służby imigracyjnej ICE podczas ostatniego zaostrzenia polityki migracyjnej w USA.

Choć krytyka była głośna, trudno liczyć na to, by wpłynęła na polityka, który walkę z nielegalną migracją uczynił głównym filarem swojego programu.

Od objęcia stanowiska we wrześniu 2024 roku Retailleau regularnie przyciąga uwagę mediów kontrowersyjnymi wypowiedziami – powtarza, iż „imigracja nie jest szansą” oraz iż „rządy prawa nie są ani niezmienne, ani święte”.

Jego poglądy odzwierciedlają wartości, w których wyrósł. Retailleau pochodzi z głęboko katolickiej Wandei na zachodzie Francji. Pierwsze polityczne kroki stawiał pod skrzydłami rojalisty i obrońcy suwerenności Philippe’a de Villiersa pod koniec lat 80.

De Villiers, wieloletni eurodeputowany, dwukrotnie ubiegał się o urząd prezydenta – w 1995 i 2007 roku – broniąc „chrześcijańskich korzeni Francji” i ostrzegając w swoich książkach przed „miękką islamizacją Europy”.

Podobnie jak jego mentor, Retailleau zawsze opowiadał się za skrajnie konserwatywnymi poglądami w sprawach społecznych. Był jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy protestów przeciwko legalizacji małżeństw jednopłciowych na początku lat 2010.

W 2024 roku znalazł się w nielicznym gronie parlamentarzystów, którzy głosowali przeciwko wpisaniu prawa do aborcji do francuskiej konstytucji.

Przez lata pozostawał mało znanym senatorem, aż do momentu, gdy w 2024 roku został ministrem spraw wewnętrznych w rządzie Michela Barniera. Dzięki nowej funkcji zyskał rozgłos, który w maju następnego roku pomógł mu sięgnąć po fotel przewodniczącego partii Les Républicains (LR). Zdobył 74 proc. głosów członków partii, pokonując swojego rywala Laurenta Wauquieza.

Wpływowi sprzymierzeńcy

Od objęcia przywództwa Retailleau nie kryje swoich ambicji prezydenckich w kontekście wyborów zaplanowanych 2027 rok. Choć sondaże dają mu w tej chwili poparcie na poziomie 10–15 proc., to ma on za sobą wpływowych sojuszników, którzy mogą znacząco pomóc mu w drodze do Pałacu Elizejskiego.

Wspiera go magnat medialny Vincent Bolloré, którego imperium dominuje we francuskich mediach – od stacji CNews, przez radio Europe 1, po tygodnik „Journal du Dimanche”, ulubione medium tzw. bollosfery, gdzie komentatorzy regularnie stają w obronie Retailleau.

Silne wsparcie otrzymuje również od Pierre’a-Édouarda Stérina, skrajnie prawicowego miliardera i podatkowego emigranta z Belgii, który zapowiedział, iż cały swój majątek przeznaczy na „odrodzenie Francji i głoszenie Chrystusa”. Stérin planuje w ciągu najbliższych dziesięciu lat zainwestować 150 milionów euro w konserwatywne think tanki i inicjatywy ideowe.

W styczniu miał osobiście spotkać się z Retailleau podczas prywatnego lunchu w ministerstwie i zapytać, „jak może mu pomóc”

– Bolloré i Stérin prowadzą wojnę kulturową, która toczy się także przy urnach wyborczych – wyjaśnia historyk mediów Alexis Lévrier. – Wspierają tych kandydatów, których poglądy są zbieżne z ich własnymi i wybiorą tego, kto będzie miał największe szanse na sukces w 2027 roku.

Trudna droga na szczyt

– Mimo wsparcia medialnego i hojnych darczyńców, Retailleau wciąż ma przed sobą trudną drogę, jeżeli chce zdobyć serca wyborców skrajnej prawicy. Choć należy do narodowo-identytarnego skrzydła francuskiej prawicy, przestrzeń ta pozostaje zdominowana przez Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen – zwraca uwagę historyk Richard Gilles.

W marcu sąd w Paryżu skazał Le Pen na pięć lat zakazu pełnienia funkcji publicznych w związku z defraudacją środków Parlamentu Europejskiego, ale sama zainteresowana liczy na pozytywny dla niej wynik apelacji.

Dopóki jej przyszłość polityczna jest niepewna, trudno mówić o zjednoczeniu prawicy, które połączyłoby partię Retailleau z innymi ugrupowaniami skrajnej prawicy.

– Nie ma szans, by przekonał do siebie wyborców klasy robotniczej, którzy pozostają wierni Marine Le Pen – ocenia Gilles – W najlepszym razie może liczyć na rozczarowanych zwolenników partii Reconquęte, wywodzących się raczej z bardziej zamożnych środowisk.

Jeśli jednak wyrok wobec Le Pen się utrzyma, przed Retailleau może otworzyć się okno możliwości. Ma teraz dwa lata, by przekonać wyborców do swojej wizji konserwatyzmu.

Idź do oryginalnego materiału