Marine Le Pen po wczorajszym spotkaniu z premierem François Bayrou zaapelowała o „ekspresowe” rozwiązanie parlamentu i rozpisanie przedterminowych wyborów. W poniedziałek odbędzie się głosowanie nad wotum zaufania dla rządu.
Marine Le Pen stwierdziła, iż jedynie nowa większość wyłoniona w wyborach jest w stanie uchwalić budżet i przywrócić w kraju stabilność. – To jedyne demokratyczne rozwiązanie – stwierdził po spotkaniu.
Występujący u jej boku przewodniczący Zjednoczenia Narodowego (RN) i europoseł Jordan Bardella oświadczył, iż rozmowa z François Bayrou nie zmieni stanowiska jego partii w sprawie głosowania nad wotum nieufności 8 września.
– Nie możemy prosić pracujących Francuzów o codzienne wyrzeczenia – powiedział. Nawiązując do spotkania, stwierdził, iż „cudu nie było” i rozmowa z Bayrou „nie zmieni decyzji RN”.
Bayrou prowadzi w tym tygodniu rozmowy ze wszystkimi głównymi partiami. Próbuje bowiem w ostatniej chwili zdobyć poparcie przed głosowaniem, które ogłosił w zeszłym tygodniu, wywołując kryzys polityczny.
Szanse na przetrwanie rządu są jednak niewielkie. RN i socjaliści gwałtownie zapowiedzieli, iż zagłosują przeciwko wotum zaufania.
W ramach francuskiej V Republiki premier, który przegrywa głosowanie nad wotum zaufania, zwykle rezygnuje, co zmusza prezydenta do powołania nowego szefa rządu lub rozwiązania niższej izby parlamentu – Zgromadzenia Narodowego.
Prezydent Emmanuel Macron rozwiązał już izbę w czerwcu 2024 roku po sukcesie skrajnej prawicy w wyborach europejskich, ale wynik wyborów nie pozwolił na utworzenie stabilnej koalicji.
Bayrou „macronistą”?
W piątek Macron dał do zrozumienia, iż nie jest zwolennikiem kolejnego rozwiązania parlamentu i liczy, iż partie polityczne znajdą sposób na współpracę bez nowych wyborów. Taki scenariusz wydaje się jednak coraz mniej prawdopodobny.
Le Pen, dla której partii poparcie sięga w niektórych sondażach choćby 31 proc., obwiniła wczoraj Macrona za – jak to określiła – „bardzo toksyczną” politykę oraz wybór ministrów takich jak Bayrou, którzy nie chcą odciąć się od „makronizmu”.
Gdyby Macron zdecydował się na rozwiązanie parlamentu tuż po głosowaniu 8 września, organizacja wyborów i zebranie nowego zgromadzenia mogłoby potrwać do października.
W takim układzie parlament miałby tylko dwa miesiące na przygotowanie i uchwalenie budżetu na 2026 rok. Tylko wyraźna większość – taka, o jakiej marzy RN Le Pen – mogłaby podołać tak napiętemu harmonogramowi.