W ostatnich latach Finlandia przechodzi radykalną transformację w obszarze polityki obronnej. Jeszcze w 2020 roku wydatki na obronność wynosiły zaledwie 1,6 % PKB. Od tego czasu odsetek ten systematycznie rośnie — 2,1 % w 2021 roku, 2,5 % w 2023 roku i planowane 3 % w 2029 roku. Taki kierunek to efekt zarówno presji wynikającej z wojny Rosji przeciwko Ukrainie, jak i rosnącej roli Finlandii w strukturach NATO po przystąpieniu do Sojuszu.
Ministerstwo Obrony oficjalnie ogłosiło, iż celem rządu jest utrzymanie wysokiego poziomu wydatków na poziomie co najmniej 2,5 % PKB przez następne cztery lata, a następnie osiągnięcie 3 % w roku 2029. Warto podkreślić, iż Finlandia znajduje się dziś w ścisłej czołówce państw NATO, jeżeli chodzi o intensywność inwestycji obronnych. Dla porównania, większość państw członkowskich dopiero aspiruje do poziomu 2 % PKB.
Skokowy wzrost budżetu obronnego znajduje również odzwierciedlenie w liczbach bezwzględnych. W 2025 roku Finlandia przeznaczy na obronność 6,5 miliarda euro — o ponad pół miliarda więcej niż rok wcześniej. Wydatki te obejmują nie tylko bieżące koszty operacyjne sił zbrojnych, ale także zakupy nowego sprzętu, rozwój systemów dowodzenia i znaczącą modernizację armii lądowej. Planowane jest też stopniowe zwiększenie tej kwoty do około 8,5 miliarda euro w 2029 roku.
Co istotne, zgodnie z zatwierdzonym projektem budżetu, roczne uprawnienia zakupowe wojska wzrosną z 0,4 miliarda euro do aż 6 miliardów, czyli piętnastokrotnie. To historyczny skok, który potwierdza, iż Finlandia nie tylko modernizuje armię, ale rzeczywiście szykuje się na potencjalny konflikt z Rosją. Rząd nie pozostawia złudzeń. Zagrożenie ze strony wschodniego sąsiada nie jest już traktowane jako scenariusz teoretyczny, ale realna groźba, wymagająca natychmiastowej gotowości.
Nowe inwestycje i programy modernizacyjne
Największym pojedynczym zakupem w najnowszej historii fińskiej obronności jest nabycie 64 myśliwców F-35A w ramach programu HX Fighter. Wartość umowy zawartej z Lockheed Martin przekracza 8 miliardów euro. Dostawy rozpoczną się w 2025 roku i potrwają do końca dekady. Samoloty zastąpią starzejące się maszyny F/A-18 i będą stanowić najważniejszy element odstraszania w regionie Morza Bałtyckiego.
Nie mniej istotna jest modernizacja fińskiej marynarki wojennej. Cztery korwety typu Pohjanmaa, budowane w ramach projektu Squadron 2020, mają wejść do służby do 2029 roku. Jednostki te, projektowane z myślą o działaniach w trudnych warunkach arktycznych, zwiększą zdolności Finlandii do obrony wybrzeża i reagowania na zagrożenia hybrydowe.
Poza dużymi zakupami sprzętowymi rząd zainwestował również w rozwój infrastruktury wojskowej i systemów cyfrowych. Program „Puolustusvoimien kehittäminen 2025” zakłada m.in. rozbudowę zdolności wywiadowczych, nowoczesne środki łączności i cyberobronę. Wydatki na ten cel w latach 2025–2029 wyniosą ponad 400 milionów euro.
Na szczególną uwagę zasługuje decyzja rządu o podniesieniu uprawnień zakupowych wojska do rekordowego poziomu 6 miliardów euro rocznie, począwszy od budżetu na 2026 rok. Dla porównania: w poprzednich latach poziom ten nie przekraczał 0,4 miliarda. Oznacza to piętnastokrotny wzrost, który pozwoli na równoległe prowadzenie wielu projektów modernizacyjnych i strategicznych zakupów. To nie jest tylko korekta w finansowaniu, ale kompletna zmiana filozofii. Dotąd armia miała być w gotowości do reakcji. Teraz celem jest pełna gotowość bojowa. Premier Petteri Orpo i minister obrony Antti Häkkänen otwarcie mówią, iż armia ma być przygotowana na wypadek agresji nie za 10 lat, ale w każdej chwili. W tym kontekście skok wydatków nie jest luksusem, a koniecznością egzystencjalną.
Konsekwencje społeczne i gospodarcze
Wzrost wydatków obronnych nie pozostaje bez wpływu na pozostałe obszary polityki państwa. Minister finansów Riikka Purra otwarcie przyznała, iż “obrona narodowa staje się największym obciążeniem budżetu” i to właśnie z tego powodu wprowadzane są cięcia w innych dziedzinach — m.in. w mieszkalnictwie, innowacjach, dotacjach dla przedsiębiorstw oraz wsparciu socjalnym dla migrantów.
Budżet państwa na przyszły rok przewiduje deficyt w wysokości 8,7 miliarda euro. Przychody oszacowano na 81,6 miliarda, podczas gdy wydatki mają wynieść 90,3 miliarda. W takiej sytuacji rząd stara się znaleźć oszczędności, gdzie tylko się da, ale nie rezygnuje z wydatków militarnych — uznając je za strategicznie niezbędne.
Z drugiej strony, analiza Banku Finlandii sugeruje, iż intensyfikacja wydatków na obronność może mieć pozytywny wpływ na wzrost gospodarczy, zwłaszcza jeżeli duża część zakupów będzie realizowana wewnątrz kraju. W zależności od scenariusza, realny PKB może wzrosnąć o 0,3–0,6 % do 2028 roku. Eksperci podkreślają jednak, iż równocześnie wzrośnie zadłużenie publiczne.
Społeczna percepcja tych zmian jest mieszana. Według sondaży cytowanych przez Iltalehti i Helsingin Sanomat, część Finów popiera decyzje rządu, uznając je za konieczne w świetle agresywnych działań Rosji. Inni z kolei krytykują drastyczne cięcia w programach społecznych i narastający deficyt. Wiele kontrowersji budzi również wycofanie się Finlandii z Konwencji Ottawskiej, które umożliwia ponowne magazynowanie min przeciwpiechotnych. Fińskie media, m.in. Iltalehti, piszą wprost, iż obecny projekt budżetu to “budżet wojenny” i iż Finlandia przygotowuje się nie tylko do odstraszania, ale również do potencjalnego konfliktu.
Trudne sąsiedztwo
Relacje między Finlandią a Rosją od ponad dwóch stuleci pozostają napięte, zdominowane przez nierównowagę sił, geopolityczną presję i walkę o niezależność. Od 1815 roku, czyli okresu po Kongresie Wiedeńskim, Finlandia funkcjonowała jako autonomiczne Wielkie Księstwo pod berłem rosyjskiego cara. Choć formalnie miała własne instytucje i konstytucję, w praktyce była ściśle podporządkowana imperium rosyjskiemu. Carska Rosja traktowała Finlandię jako strategiczną strefę buforową wobec Zachodu — i ten sposób myślenia przetrwał do XXI wieku.
W 1917 roku, na fali rewolucji bolszewickiej i chaosu w Petersburgu, Finlandia ogłosiła niepodległość. ZSRS początkowo ją uznał, ale już w 1918 roku próbował ingerować w wewnętrzne konflikty młodego państwa, wspierając fińskich komunistów podczas wojny domowej. Choć nieudana, była to pierwsza próba podważenia fińskiej suwerenności przez Moskwę — i zapowiedź tego, co miało nadejść.
W 1939 roku Związek Sowiecki zaatakował Finlandię, rozpoczynając wojnę zimową. Mimo ogromnej przewagi liczebnej Armii Czerwonej, Finowie zdołali powstrzymać inwazję i utrzymać niepodległość, choć stracili znaczne terytoria — w tym Przesmyk Karelijski. Dwa lata później, podczas wojny kontynuacyjnej (1941–1944), Finlandia próbowała odzyskać utracone ziemie, współpracując z III Rzeszą, co po wojnie wykorzystano propagandowo przeciwko niej.
Po II wojnie światowej Finlandia znalazła się w cieniu sowieckiej strefy wpływów, choć formalnie zachowała neutralność. Proces ten nazwano finlandyzacją — polityką lawirowania między Zachodem a ZSRR, polegającą na zachowaniu niezależności wewnętrznej w zamian za pełną ostrożność w polityce zagranicznej. Finlandia nie przystępowała do NATO, nie krytykowała Moskwy i unikała jakichkolwiek działań, które mogłyby wywołać reakcję Kremla. W praktyce oznaczało to autocenzurę polityczną i gospodarcze uzależnienie od ZSRR.
To trudne sąsiedztwo odcisnęło trwałe piętno na fińskiej tożsamości strategicznej. Nieufność wobec Rosji stała się częścią instynktu narodowego, a polityka obronna — kwestią przetrwania, nie tylko decyzji rządu. Właśnie ta historia sprawia, iż dzisiejsze zwiększenie budżetu wojskowego nie jest dla Finów szokiem, ale logiczną odpowiedzią na znajomy, groźny sygnał ze Wschodu.