Na Facebooku Mateusz Morawiecki podzielił się z Polakami swoimi refleksjami natury nieco filozoficznej. Zaczął opowiadać o „końcu Europy” i wezwał do… buntu.
– W całej Europie od kilku, może kilkunastu lat narasta bunt wobec politycznego marazmu; na brukselskich salonach brakuje refleksji, rządzi nimi bezduszny, biurokratyczny automatyzm – przekonuje Morawiecki.
– Europa umiera u niego bierna i bezradna, nie toczy się żadna wielka bitwa o przyszłość naszej cywilizacji, Europa odchodzi w milczeniu – dodał szef rządu.
– Kiedyś tą żywotną siłą napędzającą Europę było chrześcijaństwo, a teraz? Ja nie muszę tego do końca rozumieć, dlatego iż dla mnie, ale też dla milionów Polaków chrześcijaństwo jest przez cały czas czymś, co daję siłę do życia – przekonywał.
No cóż, najwyraźniej na filozofa Morawiecki ma identyczne kwalifikacje jak na szefa rządu. Czyli żadne.