Zawsze interesowała mnie historia. A jako socjologa szczególnie interesował mnie proces zmiany w świadomości indywidualnej i grupowej, oraz wpływ tych zmian na rozwój faktów historycznych. A może odwrotnie? To dopiero zmiany grupowe wpływają na zmiany świadomości indywidualnej? Czyli słynne pytanie, czy rewolucyjny klimat we Francji stworzył Napoleona i jego epokę, czy to Napoleon stworzył swoją epokę napoleońską? Zważywszy, iż w tym samym mniej więcej czasie my straciliśmy Polskę, a w Stanach wykluwała się nowoczesna republika odpowiedź na pytanie gdzie szukać przyczyny zmian, jeszcze bardziej się komplikuje. Zadając to pytanie dalej, czy to kanclerz Hitler stworzył hitleryzm, czy też atmosfera Niemiec (po klęsce 1-szej Wojny Światowej, i Republice Weimarskiej) stworzyły podatny grunt na taką postać? Jeden z moich wykładowców socjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego nieżyjący już prof. Władysław Kwaśniewicz podsumował to jako chore czasy wyłaniają chorych przywódców, co z kolei wzmacnia chore czasy (czyli chore społeczeństwo). Koniecznie więc trzeba z tego kieratu wyskoczyć, co robi w tej chwili prezydent Trump, i o czym pisał Naczelny w zeszłym tygodniu, iż systemu nie da się obalić w głosowaniu.
No bo jak to jest, iż taki Marcin Luter przybija swoje 95 tez na drzwiach kościoła w Wittenberdze w roku 1517, i od tego zaczyna się odnowa kościoła w duchu protestantyzmu (czyli protestu wobec katolicyzmu) i reformacja? Jeden akt przybicia 95 tez przez niemieckiego mnicha powoduje tak poważne zmiany prowadzące do wojen i rozlewu krwi? Gdyby protestanci nie mieli przeciwko czemu protestować bo by ich nie było – kwitowała moja babcia dwójwiarę w jej rodzinnym miasteczku w Wielkopolsce. Tam protestantami byli Niemcy (około połowa mieszkańców), a katolikami Polacy – też blisko połowa mieszkańców. Ponad 400 lat od wywieszenia słynnych tez przez Lutra w Wittenberdze, echo tego było dalej odczuwalne w Wielkopolsce.
A potem przyszedł walec i wyrównał. Niemcy z miasteczka musieli pod przymusem rozstrzelania uciekać na Zachód przed ruskimi. A rozstrzeliwać mieli ich sami Niemcy, tym samym zmuszając do ucieczki. To nie Polacy ich wypędzali. Ja już pamiętam tylko kościół ewangelicki z lat 70-tych zamieniony w magazyn czegoś tam. Po ewangelikach i Niemcach został tylko cmentarz ewangielicki. Kuzynka mi mówiła, iż po 1989 roku zaczęli przyjeżdżać w odwiedziny, ci wypędzeni przez samych Niemców. Tak jak my w tamtym czasie zaczęliśmy wyjeżdżać do Galicji Wschodniej, na Wołyń, na Wileńszczyznę, do Lwowa.
Moje pierwsze prace kelnerskie w Kanadzie też się tak skończyły. Jeden bogaty klient nocnego baru w którym pracowałam, uświadomił mi, iż mi będzie ciężko zostać asystentem profesora na uczelni, bo jestem katoliczką. I nie udało mi się, także dlatego, iż nie byłam lewaczką, a demokratyczni lewacy już objęli świat akademicki – i do dzisiaj tam siedzą. Tym to choćby dekrety prezydenta Trumpa nie pomogą, ani choćby wygrana centroprawicowego Friedricha Mertza w Niemczech (CDU – Christian Democratic Union). Ci lewaccy akademicy, jako lepsza kasta, wiedzą choćby kiedy my, lud boży przezywany populistami, popełniamy błędy, bo wybieramy nie tak jak oni chcą. Ostatni przykład mamy w Rumunii. A jeżeli wybieramy tak jak oni chcą to prowadzi to do katastrofy gospodarczej takiej jaką mamy i w Kanadzie, i w Polsce, ach, i w Europie też.
Długoletnim milczeniem protestantów było wykluczenie z biblii Lutra (niem. Lutherbibel) tych części pisma świętego, które nie pasowały do ruchy protestu przeciwko katolikom.
To jednak Luter i jego przekład Pisma Świętego na język niemiecki, stał się przełomowy bo został opublikowany (czytaj wydrukowany) i jego pierwsze wydanie niemieckiego Nowego Testamentu ukazało się w 1522 roku, ale… Już była gotowa drukarnia, bo ją wynalazł i upowszechnił Gutenberg. prawdopodobnie odkrycie Ameryki przez Kolumba rozszerzyło myślowe horyzonty o zastanym świecie. Poza tym, przed Lutrem byli Jan Huss w Pradze (podstępnie spalony na stosie), czy John Wycliffe w Anglii. Czyli te tezy Lutra przybite na drzwiach w Wormacji nie wzięły się znikąd. Warto wspomnieć o krwawych wojnach religijnych będących skutkiem protestantyzmu. Pod koniec wojny trzydziestoletniej (1618-1648) wszyscy walczyli z wszystkimi i już choćby nie wiedzieli o co. Pochłonęła ta wojna religijna bagatela! – 8 milionów.
Zanim jednak doszło do rozlewu krwi z pobudek religijnych, powstało pierwsze państwo protestanckie – Prusy. Hołd pruski w 1525 roku był związane z przejściem państwa krzyżackiego na protestantyzm. Państwo krzyżackie przestało istnieć, ale nie konflikt między Polakami a Niemcami. I nie konflikt między protestanckimi Prusami (wszystko na wschód od Łaby), a ciągle katolickimi Niemcami południowymi i zachodnimi,. Dopiszcie sobie sami dalszy bieg naszej historii.
Wróćmy do paktu emigracyjnego Unii Europejskiej, zgodnie z którym ponad 40 ośrodków migracyjnych powstało w naszym kraju i czeka na zasiedlenie tzw nie udokumentowanymi, głównie z Niemiec. Jak myślicie, czy będą to wykształceni lekarze, albo przynajmniej tacy, którzy chcą zaadaptować się do nowego kraju? Na jak długo ci nieudokumentowani zostaną w tych ośrodkach w Polsce? Tego nie wiemy. Wiemy za to, iż odpowiedzialni za tą całą hucpę z ‘Herzlich Willkommen’ nie poniosą żadnej nieodpowiedzialności. Odpowiedzialność i koszty za swoje złe decyzje zwalą na nas. Znowu dajemy się ogrywać. A refugees jak to refugees, żyją w swoim świecie. Jednym z przykładów są niektórzy refugees z Syrii, ci którzy wrzeszczeli po upadku Asada w grudniu 2024 ‘Śmierć Izraelowi, śmierć Stanom, śmierć Kanadzie’. Nie dajmy się zwariować. Nie wszyscy tak wrzeszczą. Tak jak nie wszyscy Polacy osiedli w Kanadzie, na Kanadę narzekają ale jakoś nie wracają do Polski, albo wracają ale tylko na pół roku, a potem gwałtownie wracają do Kanady na leczenie i po zapomogi. Ale dalej na Kanadę narzekają. Gdzie tu jest sens, wdzięczność i chrześcijańska życzliwość?
Na razie (piszę ten felieton w niedzielę 9 marca) czekamy na wynik konwencji liberałów, gdzie ma zostać wyłoniony nowy lider partii, a tym samym nowy premier Kanady. Osobiście bardzo się cieszę, iż opuściłam szeregi tej partii jakiś czas temu. No bo tak – wybór jest między dżumą a cholerą. Kandydatka Chrystia Freeland ostatnio (w amoku chyba?) ogłosiła, iż musimy się sprzymierzyć z nuklearnymi mocarstwami Europy, tzn z Francją i Wielką Brytanią, aby powstrzymać atak Stanów. Nie wiem na kogo? Chyba na nią? To iż prezydent Trump się niezbyt pochlebnie o niej wyrażał jako o negocjatorce ostatniego paktu bez ceł między Meksykiem, Stanami a Kanadą (za poprzedniej kadencji Trumpa) nie tłumaczy politycznego amoku, w jaki ta pani popadła. Drugim kandydatem jest Mark Carney – były gubernator Bank of Canada, a potem Bank of England – czyli wychowanek Rothschildów et consortes. Ten z kolei nigdy żadnych wyborów nie wygrał, czyli nigdzie nie był wybrany, a zawsze nominowany – i to przez samą wierchuszkę świata, i to on jest w dużej mierze odpowiedzialny za Zielony Ład szczebla bankowego. Zielony Ład zmienił się w zmianę klimatu, ale chyba nie u pana Carney?
Bez względu na wynik głosowania liberałów i na to kto zostanie następnym liberalnym premierem Kanady, to czekam z utęsknieniem na zmianę warty i na konserwatystów u steru. Z opłakanymi skutkami gospodarczymi mamy o dziewięć lat lewactwa za długo.
Alicja Farmus,
Toronto, 9 marca, 2025