Nagłówki brytyjskich mediów coraz częściej zdominowane są przez jedno nazwisko – Nigel Farage. Lider Reform UK zapowiedział w felietonie dla Daily Mail, iż jego partia przygotowuje się do przejęcia władzy, ponieważ – jak twierdzi – wybory mogą odbyć się „wcześniej, niż się spodziewamy”.
Według Farage’a rząd Partii Pracy znalazł się w stanie całkowitej zapaści.
„Przy wszystkich problemach politycznych i gospodarczych nękających kraj, najważniejsze pytanie brzmi nie tyle, czy rząd przetrwa kolejne cztery lata, ale czy Wielka Brytania wytrzyma cztery lata z tym rządem laburzystów.” – stwierdził.
Farage przekonuje, iż sytuacja polityczna w kraju dojrzała do radykalnego przełomu. Zarówno lewicowy rząd, jak i skompromitowani konserwatyści nie reprezentują już interesów zwykłych obywateli.
„Partia Konserwatywna się rozpada i nie jest już wiarygodną alternatywą” – pisze. – „Po przyszłorocznych wyborach lokalnych może choćby przestać istnieć jako ogólnokrajowa siła polityczna.”
W jego oczach Reform UK staje się jedyną realną siłą zdolną przejąć stery państwa:
„Zostanie nam tylko Reform UK jako jedyna prawdziwa opozycja wobec Partii Pracy – i jedyna realistyczna alternatywa dla rządu.”
Nie sposób odmówić tej narracji rezonansu w obliczu ostatnich wydarzeń. Premier Keir Starmer w ciągu zaledwie dwóch tygodni zmuszony był kilkukrotnie zaprzeczać, iż planuje wcześniejsze wybory, a także stanowczo odrzucać sugestie o swojej ewentualnej rezygnacji. Wszystko to w atmosferze kolejnych skandali i dymisji.
Do najgłośniejszych należało odejście wicepremier i minister ds. mieszkalnictwa Angeli Rayner z powodu niepłaconych podatków od nieruchomości, oraz rezygnacja lorda Petera Mandelsona – ambasadora Wielkiej Brytanii w Waszyngtonie, po ujawnieniu jego bliskich relacji z przestępcą seksualnym Jeffreyem Epsteinem. Rząd laburzystów już wcześniej miał poważny problem z nawiązywaniem kontaktu ze społeczeństwem. Wśród najbardziej palących tematów znalazły się masowa imigracja, skandal związany z gangami wykorzystującymi seksualnie dzieci (w przeważającej mierze, jak wskazywano, pochodzenia pakistańskiego) oraz kryzys gospodarczy. Wszystko to skutkuje gwałtownym spadkiem poparcia dla Partii Pracy i wzrostem sondaży Reform UK.
„Społeczeństwo przejrzało na oczy. Ten rząd i ten parlament nie są po stronie zwykłych, ciężko pracujących, patriotycznych Brytyjczyków” – przekonuje Farage. „Wielka fala narodowych flag, jaka przetacza się przez kraj, to znak, iż ludzie chcą znów czuć dumę ze swojego państwa.”
Farage nie ogranicza się do słów – szykuje partię do rządzenia. Podkreśla, iż Reform UK musi być gotowa „ruszyć z miejsca od pierwszego dnia”, jeżeli zostanie wezwana do objęcia władzy. Kluczowym elementem tej strategii jest pozyskiwanie wpływowych postaci z innych partii. Największym echem odbiło się przejście Danny’ego Krugera – posła Partii Konserwatywnej i bliskiego współpracownika rządu.
„Wielka Brytania potrzebuje radykalnej odbudowy” – powiedział Kruger. „Musimy przywrócić ograniczony rząd, odpowiedzialną władzę, silne społeczeństwo i państwo, które działa w interesie obywateli.”
Kruger to nie tylko pierwszy aktywny polityk torysów, który dołączył do Farage’a – to również sygnał dla innych. Przykład Krugera, jak twierdzą komentatorzy, może otworzyć drogę kolejnym odejściom z tonącej Partii Konserwatywnej.
Tę tezę potwierdza również przypadek Marii Caulfield – byłej minister zdrowia. Choć opuściła parlament w 2024 roku, dziś powraca na scenę polityczną jako członkini Reform UK.
„Dołączyłam do Reform UK miesiąc temu, ale dopiero dziś postanowiłam to ogłosić publicznie” – ujawniła.
Caulfield, która wcześniej została uhonorowana przez króla za zasługi dla polityki i służby publicznej, powróciła do zawodu pielęgniarki onkologicznej, ale jej polityczny powrót może mieć głębsze znaczenie niż tylko osobisty gest.
Farage, świadom zagrożenia ze strony „głębokiego państwa” i biurokratycznego oporu wobec reform, apeluje do sympatyków Reform UK w administracji publicznej o wsparcie.
„Naszym zadaniem jest teraz pokazać, iż Reform UK to jedyna partia, której można powierzyć odbudowę kraju, z którego Brytyjczycy znów będą dumni” – pisze szef partii.
Co ciekawe, w systemie brytyjskim upadek premiera nie oznacza automatycznego rozpisania nowych wyborów. Partia mająca większość w Izbie Gmin po prostu wybiera nowego lidera, który zostaje premierem. W przypadku Partii Pracy, która dzięki osobliwościom ordynacji wyborczej zdobyła dominującą liczbę mandatów, zmiana lidera mogłaby nastąpić bez angażowania społeczeństwa.
Jedyną realną drogą do wcześniejszych wyborów – według Farage’a – jest rozbicie przewagi laburzystów. Aby to osiągnąć, Reform UK musi przyciągnąć kolejnych posłów i doprowadzić do osłabienia jedności lewicy.
„To jedyna droga” – stwierdza Farage bez ogródek.
Tym samym jego strategia przypomina rozgrywkę szachową – ruch po ruchu podważa pozycję rywali, licząc na szybki efekt domina. choćby jeżeli obecny rząd deklaruje, iż wybory przed 2029 rokiem nie są rozważane, napięcie rośnie z dnia na dzień. Coraz więcej Brytyjczyków zaczyna się zastanawiać, jak długo jeszcze Partia Pracy zdoła utrzymać się u władzy w obliczu rosnących skandali i gwałtownego wzrostu popularności Reform UK.
„Teraz wszystko zależy od nas” – pisze Farage. – „Musimy udowodnić, iż Reform UK to jedyna siła zdolna przywrócić Wielkiej Brytanii godność i przyszłość.”
W najnowszym sondażu z 10 września przeprowadzonym przez Find Out Now, Partia Pracy (Labour) uzyskała zaledwie 19% poparcia – bez zmian w porównaniu do poprzedniego miesiąca. Tymczasem Reform UK, kierowana przez Nigela Farage’a, zanotowała wzrost o 3 punkty procentowe i osiągnęła wynik 34%, umacniając swoją pozycję lidera. Partia Konserwatywna spadła do 15%, tracąc aż 4 punkty w ciągu miesiąca. Liberalni Demokraci i Zieloni zdobyli po około 12% poparcia, przy czym Zieloni zyskali 2 punkty.