Fantazje PiS. Już widzą Tuska w więzieniu

14 godzin temu

Politycy PiS od dawna zdają się żyć w świecie własnych projekcji. Po przegranych wyborach i utracie realnej władzy partia nie tylko wciąż wyobraża sobie powrót do gabinetów ministerialnych, ale – co bardziej niepokojące – wieszczy więzienie dla liderów sejmowej większości, zwłaszcza Donalda Tuska. Takie narracje, pozbawione podstaw w faktach i mechanizmach prawa, świadczą o desperacji politycznej oraz o systematycznym odklejeniu od rzeczywistości, w której funkcjonuje polska polityka.

Afera z pieniędzmi z Krajowego Planu Odbudowy jest przykładem, jak PiS próbuje konstruować narrację własnych sukcesów i cudzych porażek w sposób całkowicie wybiórczy. „Tusk i jego ferajna już się nie podniosą. Jest tylko kwestią czasu, kiedy trafią na śmietnik historii albo za kraty” – piszą otwartym tekstem na łamach tygodnika „Sieci”. To stwierdzenie, typowe dla tonów medialnych bliskich PiS, jest bardziej retorycznym ostrzem niż merytorycznym wnioskiem. W rzeczywistości, brak jakichkolwiek dowodów na zasadność takich prognoz pokazuje, iż narracja służy wyłącznie mobilizacji elektoratu i demonizacji przeciwników politycznych.

PiS systematycznie operuje schematem starych opowieści o „ferajnie” rzekomo przejmującej państwo, przy jednoczesnym ukrywaniu własnych problemów wewnętrznych. Słowa te budują wrażenie niekompetencji i korupcji w obozie opozycji, podczas gdy realne dowody są ograniczone lub wprost nieistniejące. Stosowana strategia jest prosta: powtarzać komunikaty, które wzmacniają poczucie zagrożenia i nieudolności przeciwników, jednocześnie minimalizując własne niepowodzenia i kontrowersje.

Retoryka partii przypomina polityczną machinę pamięci historycznej: „Afera z pieniędzmi z KPO dowodzi, jak kilka się w Polsce Tuska zmieniło od późnej komuny, gdy nie tyle rozsypywano pieniądze dla swoich z helikoptera, co stworzono dla nich odrębny obieg gospodarczy i towarowy” . Odwołanie do epoki komunistycznej ma służyć wytworzeniu kontrastu moralnego i ideologicznego: PiS próbuje przedstawić siebie jako strażnika uczciwości, jednocześnie insynuując, iż przeciwnicy powielają dawne praktyki systemowe. Problem w tym, iż analogie historyczne są tu daleko naciągane, a polityczna logika narracji opiera się na sugestiach, nie na weryfikowalnych faktach.

Jednocześnie partia intensywnie rozwija własny mit medialny, konstruując świat pełen zagrożeń i spisków. Już nie wystarcza samo oczekiwanie powrotu do władzy; teraz wizje te przybierają postać osobistych represji wobec przeciwników. Pojawiają się sugestie o procesach i więzieniach, co w demokratycznym państwie prawa jest nie tylko nierealistyczne, ale wręcz niebezpieczne. Kreowanie takich obrazów nie ma nic wspólnego z praktycznym rządzeniem czy odpowiedzialnością polityczną; służy wyłącznie mobilizacji emocji wśród elektoratu i konsolidacji partyjnej.

Analiza działań PiS wskazuje również na mechanizm dystrakcji. Przez powtarzanie oskarżeń wobec Tuska i jego rządu, partia odwraca uwagę od własnych problemów strukturalnych i finansowych. W ten sposób narracja staje się tarczą, chroniącą przed krytyką w sprawach, w których partia nie może pochwalić się realnymi osiągnięciami. Każde kolejne oskarżenie, choćby bez dowodów, ma charakter performatywny – wzmacnia wizerunek PiS jako moralnego arbitra i zarazem przeciwnika „ferajny” rządzącej koalicji.

Omawiana strategia ma swoje konsekwencje dla sceny politycznej. Z jednej strony podsyca polaryzację i podział w społeczeństwie; z drugiej – prowadzi do banalizacji debaty publicznej, w której fakt i dowód ustępują miejsca emocji i narracjom konfrontacyjnym. W tym kontekście retoryka PiS przypomina próbę wywołania politycznej paniki, w której każdy krok opozycji przedstawiany jest jako zagrożenie dla państwa i narodu.

Z perspektywy analitycznej, opisana logika działań PiS jest symptomatyczna dla partii, która utraciła władzę i nie ma realnych instrumentów sprawczych. Wyobrażenia o ministerialnych gabinetach i więzieniach dla przeciwników pełnią funkcję kompensacyjną, pozwalając utrzymać spójność ideologiczną i mobilizować własne zaplecze polityczne. Niestety, cena takiej strategii jest wysoka: dramatycznie spada jakość debaty publicznej, a polityka przestaje pełnić funkcję instytucjonalnej kontroli i równowagi, stając się spektaklem oskarżeń i domniemanych spisków.

Podsumowując, PiS operuje w sferze wyobrażeń, w której własna władza i moralna przewaga są stale rekonstruowane, a przeciwnicy – zwłaszcza Donald Tusk – stają się personifikacją zła i niekompetencji. Narracja ta nie ma podstaw w faktach i realnych zdarzeniach, ale jest konsekwentnie utrzymywana w mediach i wypowiedziach publicznych. Analiza chłodna i analityczna pokazuje, iż politycy PiS tworzą alternatywną rzeczywistość, w której mogą uzasadniać własne aspiracje do powrotu do władzy i jednocześnie demonizować przeciwników, bez jakiegokolwiek merytorycznego oparcia.

W tej perspektywie działania partii jawią się jako desperacka próba zachowania znaczenia politycznego i kontroli narracji. Rzeczywistość polityczna i demokratyczna wymaga jednak faktów, dowodów i odpowiedzialności – cech, które w obecnych strategiach PiS zdają się być całkowicie nieobecne. Ich polityczny „rój” wyobrażeń może przynieść krótkotrwałe efekty medialne, ale nie stanowi wiarygodnej alternatywy dla stabilnego, demokratycznego rządzenia w Polsce. Na szczęście.

Idź do oryginalnego materiału