Fantazje Kamińskiego. Na spędzie PiS plótł od rzeczy

3 tygodni temu
Zdjęcie: Kamiński


Mariusz Kamiński, były minister spraw wewnętrznych i administracji oraz twórca CBA, podczas Marszu za Polską, który przeszedł ulicami Warszawy, udzielił wywiadu Telewizji wPolsce24, w którym zaapelował o poparcie Karola Nawrockiego w drugiej turze wyborów prezydenckich przeciwko Rafałowi Trzaskowskiemu.

Kamiński stwierdził, iż „zdrowy rozsądek, przyzwoitość i patriotyczne nastawienie” powinny skłonić Polaków do głosowania na Nawrockiego, by przeciwstawić się „rządom Platformy Obywatelskiej i Donalda Tuska”. Używanie takich sformułowań jak „zdrowy rozsądek” czy „przyzwoitość” w kontekście politycznym jest tanim chwytem retorycznym, który ma sugerować, iż każdy, kto myśli inaczej, jest nierozsądny lub niepatriotyczny. Kamiński nie przedstawił żadnych merytorycznych argumentów, dlaczego Nawrocki byłby lepszym prezydentem. Zamiast tego, jego przekaz opiera się na emocjach i straszeniu wyborców wizją rzekomej „dyktatury” Platformy Obywatelskiej. To podejście świadczy o braku szacunku dla inteligencji Polaków, którzy oczekują konkretnych propozycji, a nie pustych haseł.

Szczególną hipokryzją jest oskarżenie Platformy Obywatelskiej o dążenie do „dyktatury jednej partii”, które Kamiński porównuje do czasów komunistycznych. Takie słowa w ustach polityka, który był częścią rządów PiS w latach 2015–2023, brzmią absurdalnie. To właśnie za rządów PiS, w których Kamiński odgrywał kluczową rolę, podejmowano działania zmierzające do ograniczenia niezależności sądownictwa, mediów publicznych i organizacji pozarządowych. Ataki na Trybunał Konstytucyjny, przejęcie mediów publicznych czy próby ograniczania wolności zgromadzeń to tylko niektóre przykłady działań, które realnie zagrażały demokracji. Oskarżanie Platformy o dyktaturę, podczas gdy PiS sam stosował autorytarne metody, jest szczytem cynizmu i dowodem na to, iż Kamiński próbuje odwrócić uwagę od własnej odpowiedzialności za erozję demokratycznych standardów w Polsce.

Kamiński, opisując atmosferę Marszu za Polską jako „wzruszającą, pełną nadziei i uśmiechu”, próbuje stworzyć obraz oddolnego ruchu społecznego. Jednak jego słowa o „tłumach z najdalszych zakątków Polski” są przesadzone i mają na celu jedynie budowanie emocjonalnego napięcia. Marsz za Polską był zorganizowanym wydarzeniem politycznym, które miało służyć mobilizacji elektoratu PiS przed wyborami. Kamiński, przedstawiając go jako spontaniczny zryw patriotyczny, manipuluje faktami, by wzmocnić przekaz swojej partii. To kolejny przykład, jak politycy PiS wykorzystują patriotyzm do celów partyjnych, zamiast skupić się na realnych problemach Polaków, takich jak rosnące koszty życia, kryzys w służbie zdrowia czy edukacji.

Najbardziej niepokojące jest wezwanie Kamińskiego do głosowania na Nawrockiego, choćby jeżeli ktoś „nie jest w pełni przekonany”. Sugerowanie, iż wyborcy powinni głosować wbrew swoim przekonaniom, kierując się jedynie „interesem nadrzędnym”, jest niebezpieczne dla demokracji. Kamiński zdaje się ignorować podstawową zasadę wyborów, jaką jest wolny wybór oparty na własnych wartościach i ocenie kandydatów. Jego apel brzmi jak próba narzucenia wyborcom decyzji, co jest sprzeczne z ideą wolnych wyborów. Taka postawa pokazuje, iż Kamiński bardziej ceni interesy partyjne niż prawo Polaków do samodzielnego decydowania o przyszłości kraju.

Przemówienie Mariusza Kamińskiego podczas Marszu za Polską to przykład populistycznej retoryki, która opiera się na straszeniu, manipulacji i hipokryzji. Oskarżenia wobec Platformy Obywatelskiej, brak merytorycznych argumentów i próba emocjonalnego wpływu na wyborców świadczą o tym, iż Kamiński nie ma do zaoferowania nic poza polityką strachu i podziałów. Polacy zasługują na liderów, którzy szanują ich prawo do wyboru i oferują konkretne rozwiązania, a nie na polityków, którzy próbują nimi manipulować, wykorzystując hasła patriotyzmu i przyzwoitości do własnych celów.

Idź do oryginalnego materiału