W Polsce można wiele. Można mieć na koncie przelewy za sfałszowane podpisy poparcia, można wynajmować Ukraińców i Białorusinów do przepisywania „książek”, można choćby być politykiem – i to kandydatem na prezydenta za pieniądze. Marek Jakubiak chodzi bezkarny. Teraz do klubu podpisowiczów dołączył Artur Bartoszewicz.
W 2020 r. Jakubiak przekazał 100 tysięcy złotych na konto spółki, którą kontrolował Mateusz Piepiórka – ten sam, który zorganizował akcję przepisywania danych z baz PESEL na listy poparcia. Praca szła sprawnie, listy płynęły jak z drukarki. A Jakubiak, jak przystało na zapobiegliwego przedsiębiorcę, za wszystko płacił przelewami z prywatnego konta. Nikomu nie postawiono zarzutów. Aż dziwne, prawda? Jakubiaka chronił PiS.
Po latach sprawa wraca jak bumerang, bo Piepiórka znowu działa. Tym razem u boku „fenomenalnego” dr. Artura Bartoszewicza, który cudownie zebrał 248 tysięcy podpisów bez zaplecza, wolontariuszy i realnego poparcia. Znowu PiS?
Oto fakty:
-
Marek Jakubiak w 2020 roku kandydował na prezydenta, deklarując zebranie 140 tys. podpisów poparcia.
-
Fałszywe podpisy mieli przepisywać Ukraińcy i Białorusini, zatrudnieni pod pretekstem „przepisywania książki” – w rzeczywistości przepisywali dane z wykazów ludności.
-
Organizatorem procederu był Mateusz Piepiórka, dziś szef komitetu wyborczego Artura Bartoszewicza, innego kandydata w wyborach 2025.
-
Jakubiak wykonał osiem przelewów na łączną kwotę 100 tys. zł na konto spółki Chris House, należącej do Piepiórki.
-
Pracownicy otrzymywali gotowe dane – imię, nazwisko, PESEL, adres – i przepisywali je manualnie na karty poparcia.
-
Śledztwo prokuratury trwa już pięć lat, zgromadzono 38 tomów akt, ale nikomu dotąd nie postawiono zarzutów.
-
Piepiórka tłumaczył przelewy jako zapłatę za „badanie rynku piwa w Wielkiej Brytanii”, choć pieniądze szły z prywatnego konta Jakubiaka, nie z jego firmy.
-
W 2025 roku Piepiórka pojawił się jako pełnomocnik komitetu dr. Artura Bartoszewicza, który w zadziwiająco krótkim czasie zebrał 248 tys. podpisów.
-
Bartoszewicz nie wyjaśnił, jak to osiągnął, a na pytania o Piepiórkę reaguje nerwowo, unikając odpowiedzi i przerywając rozmowy z dziennikarzami.
-
Według informatorów, proceder fałszowania podpisów trwa nadal, a instytucje państwowe – PKW i prokuratura – są najwyraźniej sparaliżowane. Czyżby służby specjalnej troski?
źródło: Goniec.pl