Po trwającym od pewnego czasu uspokojeniu sytuacji w Strefie Gazy powrót Izraela do ostrzałów wywołał gwałtowne reakcje społeczności międzynarodowej. ONZ jest wstrząśnięta tymi wydarzeniami, a w Tel Awiwie mają miejsce protesty.
Sekretarz generalny ONZ António Guterres wyraził swoje głębokie zaniepokojenie po ostatnich izraelskich atakach na Strefę Gazy.
Jak przekazał jego rzecznik Rolando Gomez podczas konferencji prasowej w Genewie, Guterres jest „zszokowany” skalą ofensywy i wezwał do natychmiastowego przestrzegania zawieszenia broni. Zaapelował także o bezwarunkowe uwolnienie wszystkich zakładników oraz zapewnienie swobodnego dostępu pomocy humanitarnej dla ludności cywilnej.
Z kolei wysoki komisarz ONZ ds. praw człowieka Volker Türk ostrzegł, iż eskalacja siłowych działań jedynie pogorszy dramatyczną sytuację Palestyńczyków. „Jedynym wyjściem jest rozwiązanie polityczne, zgodne z prawem międzynarodowym”, podkreślił w swoim oświadczeniu.
Wzrost liczby ofiar, przepełnione szpitale
Ministerstwo zdrowia w Strefie Gazy podało, iż w wyniku wtorkowych nalotów życie straciło co najmniej 326 osób, a 440 zostało rannych. Wśród ofiar są kobiety, dzieci oraz osoby starsze. Niejednokrotnie całe rodziny zostały zrównane z ziemią przez uderzenia izraelskich sił powietrznych.
Lekarze w Strefie Gazy informują, iż szpitale są całkowicie przeciążone, a brak miejsc sprawia, iż ranni umierają na korytarzach.
Dyrektor szpitala Al-Szifa, Muhammad Abu Salmia, alarmował, iż personel medyczny jest bezradny wobec skali obrażeń, z jakimi się mierzy. – Sale operacyjne są pełne, brakuje lekarstw i sprzętu. Pacjenci krwawią na podłogach, czekając na pomoc, która nie nadchodzi – relacjonował.
Dramatyczną sytuację potwierdzała także dr Razan Al-Nahas, pracująca w jednym ze szpitali w Gazie. – Dzieci z poważnymi urazami głowy, brzucha, kończyn. Nie mamy gdzie ich umieścić, nie mamy czym ich leczyć – mówiła w rozmowie z CNN.
Izrael kontynuuje ofensywę mimo protestów i krytyki
Jeszcze przed uderzeniem izraelski minister obrony Jisra’el Kac zapowiadał, iż Izrael uderzy w Hamas zostanie „z siłą, jakiej nigdy wcześniej (Hamas – red.) nie widział”. Dla wielu ekspertów jego słowa stanowiły zapowiedź dalszej eskalacji konfliktu, która w tej chwili rozgrywa się na oczach całego świata.
Ofensywa budzi coraz większy sprzeciw, nie tylko na arenie międzynarodowej, ale i w samym Izraelu. Premier Benjamin Netanjahu mierzy się z ostrą krytyką za swoje decyzje, a jego polityczni przeciwnicy zarzucają mu, iż prowadzi operację wojskową bardziej z powodów politycznych niż strategicznych.
Według byłego szefa Mosadu, Tamira Pardo, Netanjahu „świadomie porzucił zakładników”, wznowił walki, wiedząc, iż doprowadzi to do ich śmierci, a priorytetem nie jest bezpieczeństwo narodu, ale utrzymanie władzy. – Nigdy nie zapomnimy i nigdy nie wybaczymy – mówił podczas protestu w Tel Awiwie.
Izraelczycy podzieleni
Ataki na Gazę spotkały się z licznymi protestami w Izraelu. Opozycja i część społeczeństwa zarzuca premierowi, iż dąży do eskalacji konfliktu, aby utrzymać poparcie skrajnie prawicowych ugrupowań. Decyzja o wznowieniu nalotów spotkała się z krytyką ze strony rodzin zakładników, którzy obawiają się, iż przemoc jedynie zmniejsza ich szanse na uwolnienie bliskich.
Według źródeł wojskowych wciąż w rękach palestyńskich ugrupowań pozostaje 24 zakładników, a kolejne 35 osób uznano za zmarłe. Izraelski rząd uważa, iż jedynie dalsza presja militarna zmusi Hamas do negocjacji, jednak bojownicy domagają się gwarancji trwałego zawieszenia broni.
Fala protestów i brutalne reakcje policji
Demonstracje przeciwko polityce rządu Netanjahu wybuchły w wielu izraelskich miastach. W Tel Awiwie tysiące ludzi wyszło na ulice, skandując hasła przeciwko premierowi i oskarżając go o dążenie do dyktatury.
Wśród protestujących znalazł się były szef Szin Bet, Joram Kohen, który stwierdził, iż „prawdziwym zagrożeniem dla istnienia Izraela nie jest Hamas czy Hezbollah, ale ci, którzy niszczą demokrację”.
W Jerozolimie policja brutalnie rozpędziła kilkudziesięcioosobowy protest organizacji „Free Jerusalem”, której członkowie oskarżali Izrael o „ludobójstwo” w Gazie. Podczas demonstracji w Hajfie zatrzymano trzy osoby.
Z kolei w Tel Awiwie manifestanci wyrażali swój sprzeciw wobec planów zwolnienia szefa agencji bezpieczeństwa Szin Bet, Ronena Bara, co zdaniem wielu ma związek z prowadzonymi przez służby dochodzeniami w sprawie powiązań bliskich współpracowników premiera z Katarem.
Świat reaguje na działania Izraela
Międzynarodowa społeczność coraz głośniej domaga się zakończenia izraelskich nalotów. Wysocy urzędnicy ONZ, przedstawiciele Unii Europejskiej oraz przywódcy wielu państw potępiają eskalację przemocy i apelują o natychmiastowe zawieszenie broni.
Rosalia Bollen, rzeczniczka UNICEF, podkreśla, iż dzieci w Strefie Gazy przeżywają nieopisaną traumę. – Nie możemy pozwolić, by to trwało dłużej. Izraelskie naloty muszą się skończyć – mówiła w rozmowie z BBC.
W związku z ostatnimi wydarzeniami nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ może odbyć się jeszcze w tym tygodniu. Na razie jednak sytuacja w Strefie Gazy pozostaje dramatyczna, a liczba ofiar przez cały czas rośnie.