Connect with us

Społeczeństwo

Sąd nad kierowcą, który się pieszym nie kłaniał. Do sprawy próbuje dołączyć biegły Piotr Krzemień

Opublikowano

-

Sąd Rejonowy w Starogardzie Gdańskim rozpoczął dziś rozpatrywanie sprawy kierowcy, który publikował filmy, na których nie ustępuje pieszym. Policja zawnioskowała o jego ukaranie. Na rozprawie obecny był biegły ds. rekonstrukcji wypadków wypowiadający się przeciw pierwszeństwu pieszych. Kierowca zawnioskował o powołanie go na „świadka”
Budynek Sądu Rejonowego w Starogardzie Gdańskim. Fot. Paweł Oleksiak/CC BY SA 3.0

Budynek Sądu Rejonowego w Starogardzie Gdańskim. Fot. Paweł Oleksiak/CC BY SA 3.0

Ta sprawa zaczęła się rok temu. Przemysław Przybysz (swoje dane ujawnił), kierowca dostawczego samochodu, uznał, że musi udowodnić wszystkim w Polsce, iż – mimo zmiany przepisów w sprawie pieszych – nie trzeba ustępować tym, którzy nie przekraczają linii krawężnika oddzielającej chodnik od jezdni. Ta druga teoria to przejęte wprost przekonania biegłego od rekonstrukcji wypadków drogowych Piotra Krzemienia, który w Internecie jak sekundant kibicuje sprawie pana Przemysława.

Przybysz zaczął więc nagrywać filmy dokumentując swoje zachowania wobec pieszych. Nie wpuszczał np. pieszego, który wszedł i stanął na wąskiej wyspie rozdzielającej przejścia. Czasem widać nawet, jak zamiast zwalniać przyspiesza, by przejechać przed pieszymi. Policja ze Starogardu Gdańskiego (bo z tego miasta pochodzą nagrania), którą kierowca oznaczał w mediach społecznościowych, uznała, iż popełnił wykroczenia i skierowała jego sprawę do sądu.

Kim jest „pieszy wchodzący”

Tę sprawę dziś zaczął rozpatrywać Sąd Rejonowy w Starogardzie Gdańskim. I rozpatruje ją po raz drugi. Bowiem najpierw sprawę umorzył. Jednak Sąd Okręgowy w Gdańsku wytknął, że w umorzeniu sędzia nie odniósł się do meritum sprawy, czyli nie określił, kogo w Polsce kierowca ma uznawać za „pieszego wchodzącego”. Sam sąd okręgowy wskazał, że ma wątpliwości, czy za „pieszego wchodzącego” można by uznawać jedynie kogoś przekraczającego granicę między chodnikiem a „zebrą”.

„Sąd Rejonowy winien przystąpić do merytorycznego rozpoznania sprawy, a w szczególności wyczerpująco rozważyć, czy >>wchodzący na przejście dla pieszych<< oznacza osobę, która przynajmniej częścią ciała już styka się z jezdnią, czy też wystarczy, że się do niej zbliża uzewnętrzniając intencję przejścia. Jeśli bowiem przyjąć, że pieszy, który wchodzi na przejście dla pieszych to osoba, która ma już styk z jezdnią lub przynajmniej z przestrzenią ponad nią, rodzi to zarazem pytanie, jak odróżnić taką osobę od pieszego znajdującego się na jezdni. Wątpliwości budzi również kwestia, czy gdyby istotnie ustawodawca rozumiał to pojęcie w taki sposób, w jaki chciałby tego obwiniony, czy nie użyłby sformułowania >>pieszy, który wszedł na przejście<<, zamiast posługując się w tym celu trybem niedokonanym poprzez użycie słowa >>wchodzący<< – informuje Tomasz Adamski, rzecznik prasowy ds. karnych Sądu Okręgowego w Gdańsku.

Biegły Krzemień jako świadek?

Podczas dzisiejszej rozprawy na sali pojawiły się zarówno media, jak i publiczność, a wśród niej – biegły Piotr Krzemień. To inżynier zajmujący się rekonstrukcją wypadków drogowych, który najpierw podczas posiedzeń z politykami Konfederacji wyrażał sprzeciw wobec zmiany prawa dotyczącego pierwszeństwa pieszych, a po nowelizacji przepisów publikuje w swoim blogu (i czasopiśmie „Paragraf na drodze”) teksty, w których twierdzi, że prawo wcale się nie zmieniło – i że kierowca musi ustąpić tylko pieszemu, który już przekracza krawężnik dzielący chodnik i przejście.
To opinię tego biegłego zamówiła rodzina sprawcy głośnego wypadku na ulicy Sokratesa w Warszawie, gdzie kierowca rozpędzony na osiedlowej uliczce do gigantycznej prędkości zabił na pasach ojca przechodzącej tam rodziny. Biegły Krzemień napisał w konkluzji tek opinii, że ofiara powinna usłyszeć ryk silnika rozpędzonego BMW, więc jeśli nie zaniechała wejścia na dalszy pas przejścia, to przyczyniła się do powstania wypadku. Wówczas propozycję przyjęcia jego opinii w sądzie (sąd się na to nie zgodził) skrytykowali na portalu X członkowie stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. Biegły wytoczył im za to sprawę karną, w której czynnościami zajmuje się koszalińska prokuratura [czytaj o tym więcej]

Na początku rozprawy Przemysław Przybysz zawnioskował, by biegłego Krzemienia powołać w tej sprawie na świadka. To ciekawy wniosek, bo biegły nie był bezpośrednim świadkiem zdarzeń z udziałem Przybysza. Jako świadek – zdaniem kierowcy – miałby jednak dokonywać interpretacji przepisów i orzecznictwa w sprawie przepisów dotyczących pierwszeństwa pieszych. Po takim wniosku sędzia wyprosił biegłego z sali. Nie mógł być już bowiem zwykłą publicznością. Piotr Krzemień zawnioskował do sędziego, by nie ujawniać jego udziału w sprawie podając dane osobowe. Argumentował to tym, że w Internecie spotyka go hejt. Sędzia nie zakazał (obecnym na sali mediom) podawania danych. Nie podjął też decyzji w sprawie ewentualnego powołania Krzemienia na „świadka”.

Pierwsza rozprawa oparła się więc tylko o zeznania, które składał oskarżony przez policję o wykroczenie kierowca. Ten dostarczył do sądu już w sumie kilkaset stron druków – wśród nich nawet zapisy stenogramów posiedzeń w Sejmie dotyczących nowelizacji prawa w sprawie pieszych.

Po wysłuchaniu podsądnego, sędzia zdecydował o odroczeniu rozprawy do maja. Wówczas dopiero sąd będzie m.in. oglądał nagrania przejazdów po Starogardzie Gdańskim Przemysława Przybysza. Z nieoficjalnych informacji brd24.pl wynika, iż być może sąd zdecyduje też w tej sprawie o wizji lokalnej.

Łukasz Zboralski