Społeczeństwo konsumpcyjne w dobie taryf celnych prezydenta Trumpa.
"Liberation Day" brzmi bardzo pocieszająco, ale czy faktycznie wyzwoli kogokolwiek od czegokolwiek? Czy Amerykanie są gotowi do tak niepewnych wieloletnich poświęceń?
//Cło oblicza się jako procent zadeklarowanej wartości towaru przed jego wprowadzeniem do Stanów Zjednoczonych, a nie jego wartości detalicznej. Pieniądze zebrane z ceł trafiają do Departamentu Skarbu, podobnie jak dochody podatkowe.//
https://www.nbcnews.com/politics/economics/need-know-ahead-trumps-tariff...(link is external)
Dlaczego ten problem w USA istnieje? O co właściwie chodzi?
USA dzisiaj są bardzo bogatym państwem, bardzo kosztownym, o wysokim standarcie życia. Aby taki standart zachować, ludzie muszą mieć wysokie zarobki. A zarobki wysokie podnoszą w górę ceny.
Globalizacja właśnie spowodowała, że produkcja przeniosła się do krajów o niższej stopie życia, do krajów biedniejszych, a tym samym tańszych kosztach produkcji. Przy tym Chiny czy Indie mają ogromną masę ludzi, którzy też chcą podwyższyć poziom życia. I tak z USA stały się konsumentem, a nie producentem podstawowych towarów konsumpcyjnych.
To jest klasyczny przykład konkurencji kapitalistycznej w skali globalnej.
Przez jakiś czas to wszyscy byli zadowoleni, ale to się skończyło.
Dlaczego?
Zakładano, że masowa i tania produkcja będzie ograniczona tylko do artykułow konsumpcyjnych, prostych, masowo użytkowanych, a w USA będą produkowane towary bardziej skomplikowane, nowoczesne i oczywiście bardzo drogie.
A tymczasem tak Chiny, jak i Indie nie poprzestały na masowych i tanich produktach. Chiny stały się potęgą i zaczęły własną globalizację i podbój Kosmosu. Chiny produkują wszystko, są światową fabryką wszystkiego. Amerykańskie samoloty i nowoczesna broń mają chińską elektronikę. USA mają ujemny bilans handlowy ze wszystkimi swoimi konkurentami. Jednym słowem amerykańska produkcja w znaczym zakresie - upadła.
Odbiorcy chinskiej i kazdej innej taniej produkcji zarabiali na marży między ceną zakupu od producenta, a ceną jaką ustalali dla konsumenta. Trump opodatkował amerykańskich odbiorców, którzy pośredniczyli między producentem, a konsumentem.
Aby uruchomić amerykańską produkcję, która zastąpi import, trzeba zbudować szereg fabryk i stworzyć amerykański cykl produkcyjny, a to wymaga czasu. Czy Amerykanie są zgodni na to aby czekać na nowe majtki, albo kapcie kilka lat?
Dodatkowo dochodzi problem taryf i ceł zagranicznych odbiorców na amerykańską produkcję, a to dotyczy głównie broni i samolotów. Trzeba tu nadmienić, że ceny na te produkty ustalane są " pi x drzwi", ponieważ decyzje o zakupie od Amerykanów ich broni, jest wynikiem decyzji politycznych, a nie wynika z wolnej konkurencji. A stąd wynika właśnie wołanie aby Europa "sama się broniła", czyli "kupujcie więcej amerykańskie broni".
Mimo najlepszych kalkulacji, Kanada jest w tym przypadku nie do pokonania. I nie dlatego, że Kanada ma jakieś specjalne zdolności produkcyjne. W tym przypadku zwyczajnie chodzi o rozmiar konsumpcji; 40 mln. Kanadyjczyków potrzebuje prawie 10X mniej niż 340 mln. Amerykanów. Czyli nawet przy najlepszych chęciach kanadyjskie zakupy z USA nie zrównoważą amerykańskich zakupów od Kanadyjczyków i dlatego to właśnie Trump wymyślił zrobienie z Kanady 51 stanu.
Co się dzieje?
Istnieje wielka niepewność, w takim przypadku jak kooperacja między USA i Kanadą w produkcji samochodów, gdzie poszczególne zespoły i części składowe do montażu samochodów, krążą przez granicę kilkakrotnie. Cła na kanadyjskie surowce spowodują zwolnienia z pracy w Kanadzie i przestoje w fabrykach amerykańskich. Kanadyjskie drewno jest niezbędne w amerykańskim budownictwie, a lasy szybko nie rosną, nawet w Ameryce. Szykuje się bezrobocie i kryzys na światową skalę.
Pojawiły się cła i taryfy odwetowe. Kanada ma jądrowe elektrownie i nadmiar energii elektrycznej jest sprzedawana do USA do przygrnicznych stanów. Już dzisiaj podniesiono cenę, czyli cło o 25% dla amerykańskich konsumentów.
W USA też zaczynają się bunty, nawet wśród polityków republikańskich.
//Mała grupa Republikanów dołącza do Demokratów, aby skrytykować Trumpa za kanadyjskie cła w głosowaniu w Senacie//
https://www.cbc.ca/news/world/us-senate-vote-trump-tariff-1.7500684(link is external)
Na razie zapowiada się wielki kryzys i bezrobocie, w wielu krajach w tym w USA. Stąd optymistyczne "Liberation Day" dotyczy na początek tych właśnie bezrobotnych, faktycznie będą wolni.
Co do polityki prezydenta Trumpa, to zaczyna ona być postrzegana negatywnie w USA, a jak będzie to wyglądać w praktyce to pokażą wybory w 2026 roku, tzw. midterm - czyli wybory połówkowe, gdzie demokraci mogą przejąć Kongres i zmienić politykę Trumpa.
https://en.wikipedia.org/wiki/United_States_midterm_election(link is external)
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 93 odsłony
Komentarze
Pewne jest tylko to że nic nie jest pewne.
4 Kwietnia, 2025 - 21:50
Przecież wyborcy Trumpa, ci wnikliwsi wiedzieli.
Zmiany nie nastąpią natychmiast.
Zakładów pracy nie da się przeflancować z dnia na dzień.
Skutki przetasowań celno- podatkowych również nie są automatyczne.
Najpierw musi nastąpić ozdrowieńcze tąpniencie systemu. A jego symbolem był absolutnie nie sprowokowany żadnymi ustawami spadek horrendalnych cen jajek o 30%. Z dnia na dzień. Czyli gdzieś ktoś się przeraził. Że jego spekulacje wyjdą na wierzch. I zapłaci majątkiem.
Takich dziedzin, od żywności po media czy świadome zniszczenie miejscowej produkcji jest masa.
A beneficjenci dotąd mają wielki wpływ na media. I zbiorową świadomość.
Czyli walka na skalę międzynarodową oraz wewnętrzna.
Dr.brian