Z Maltą bez kompromitacji! Wygrana reprezentacji Polski, ale kibice znowu wystawieni na męki [WIDEO]

Kibice reprezentacji Polski tym razem nie najedli się wstydu, ale bardziej wymagającym kibicom znowu krwawiły oczy. Biało – Czerwoni ograli na Stadionie Narodowym 2:0 zawsze groźną Maltę. Szaleństwo!

Smutne oblicze reprezentacji Polski

Czy można było sobie wymarzyć lepszych przeciwników w rozpoczynających się eliminacjach do mistrzostw świata, które w 2026 roku zorganizują Stany Zjednoczone, Meksyk i Kanada? Reprezentacji Polski trafiła do grupy z Holandią (faworyt grumy musi być), ale też Finlandią, Litwą i Maltą – los sprawił, że zmagania o mundial rozpoczęliśmy od meczów z tymi ostatnimi. W dodatku u siebie, na PGE Stadionie Narodowym.

Zaczęło się w piątek. Piłkarze Michała Probierza co prawda wygrali z Litwą, ale wszyscy, którzy zdecydowali się oglądać ten popis naszych „Orłów”, już po pierwszej połowie szukali kropli na ból brzucha/oczu lub czegoś mocniejszego. Polacy grali z jedną z najsłabszych drużyn w Europie, ale prezentowali się fatalnie. Graliśmy wolno, bez pomysłu, polotu, planu… Aż trudno było uwierzyć, że selekcjoner Probierz buduje tę drużyną od półtora roku, bo w grze naszych nijak nie dało się doszukać CZEGOKOLWIEK pozytywnego.

Z Maltą lepiej, potem Finlandia

Ostatecznie wygraliśmy z Litwą 1:0 po golu po rykoszecie Roberta Lewandowskiego. To brzmi tak fatalnie, że ledwo to zdanie udało nam się wystukać na klawiaturze. Nic więc dziwnego, że kibice Biało – Czerwonych nie byli w najlepszych nastrojach przed poniedziałkowym meczem z kolejną piłkarską potęgą – Maltą, która zajmuje 149. miejsce w rankingu FIFA, sąsiadując z takimi drużynami jak Saint Lucia, Bermudy czy Sudan Połoduniowy. Polska w tym rankingu zajmuje 35. miejsce.

Nastroje były tym bardziej ponure, że przed meczem pojawiła się informacja, że spotkanie na ławce rezerwowych rozpocznie Robert Lewandowski. Kapitan naszej kadry nabawił się delikatnego urazu w meczu z Litwą, ale jego absencja była raczej dmuchaniem na zimne, niż realnym problemem zdrowotnym. Koledzy z drużyny nie zawiedli jednak pana Roberta, który na boisku pojawił się dopiero w 66. minucie.

Pierwsza połowa? Typowe dla tej drużyny pitu-pitu. Polacy grali wolno, w jednym tempie, znowu irytowały niecelne zagrania i nieudane próby dryblingu. Gdyby Biało-Czerwonych przebrać w koszulki – dajmy na to – LZS Chrząstawy, nikt by się raczej nie zorientował. Pojedyncze zrywy skrzydłowego Jakuba Kamińskiego nie rozjaśniały czarno-białego całokształtu postawy graczy Probierza. Skończyło się 1:0 po golu Karolo Świderskiego.

W drugiej połowie wiele się nie zmieniło. Właściwie nic się nie zmieniło. Polacy snuli się po murawie, Malta próbowała się odgrywać, gola na 2:0 dołożył Świderski, więc kibice w niezłych nastrojach wychodzili ze Stadionu Narodowego. Kolejny mecz o punkty zagramy dopiero 10 czerwca. Rywalem Polaków będzie tym razem Finlandia. Strach się bać!




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *