Dziś w Sejmie odbyło się posiedzenie Zespołu Przeciwdziałania Bezprawiu, które dotyczyło afery Polnordu i zamieszania w nią Romana Giertycha. Prokuratorzy Michał Ostrowski i Jerzy Ziarkiewicz zaznaczyli, że sprawa została umorzona w kontrowersyjnych okolicznościach, mimo że zgromadzony został materiał dowodowy, a prokuratura podjęła stosowne działania. W związku z tym prokuratorzy podkreślili, że po zmianie władzy w Polsce 13 grudnia 2023 r. mogło dojść do politycznych nacisków i nieprawidłowości, a umorzenie sprawy uniemożliwi pociągnięcie Giertycha do odpowiedzialności. „Naszym jednak zamiarem nie było stosowanie tymczasowego aresztowania dla stosowania tymczasowego aresztowania, tylko po to, żeby doprowadzić do przesłuchania podejrzanego [Romana Giertycha - red.] w Prokuraturze Regionalnej w Lublinie i odebrania od niego ewentualnych, gdyby chciał takie składać, wyjaśnień” - mówił prok. Jerzy Ziarkiewicz.
Chcemy wyjaśniać sprawę Polnordu, bo to jest szokujące dla opinii publicznej - gigantyczna afera z setkami milionów złotych przepływów, w której sporo jest osób poszkodowanych. 2 spółki miliardera między sobą handlowały ziemią - przez spółkę krzak. Sprawa budzi oburzenie opinii publicznej, dlatego zaprosiliśmy prokuratorów i na nasze zaproszenie odpowiedzieli wiceprokurator generalny prok. Michał Ostrowski i prok. Jerzy Ziarkiewicz. Chcemy naświetlić skalę patologii, jaka miała miejsce w tej sprawie
— powiedział prowadzący obrady poseł PiS Michał Woś.
Przeniesienie postępowania
Zastępca prokuratora generalnego prokurator Michał Ostrowski szeroko opowiedział o kulisach sprawy Polnordu i zarzutach względem Romana Giertycha.
Cała historia zaczęła się od zawiadomienia Polnordu, które zostało skierowane do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która przekazała do departamentu, którym miałem zaszczyt kierować, prośbę o konsultację, ponieważ pan prokurator, który tę sprawę dostał, miał wątpliwości co do tego, czy on jest w stanie tę sprawę do końca poprowadzić, bo była to sprawa bardzo poważna. Mój ówczesny zastępca, pan prokurator Piotr Kowalczyk, później dyrektor Departamentu do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji, tę sprawę przeanalizował i powiedział, że jest bardzo poważna. Zdecydował, ponieważ był wcześniej prokuratorem regionalnym we Wrocławiu, żeby tę sprawę przekazać do Wrocławia. Wrocław zasłużył się wyjaśnianiem afery reprywatyzacyjnej i to bardzo skutecznie. Gdy ta sprawa trafiła do Wrocławia, to prokuratorzy, którzy się tą sprawą zajęli, przedstawili projekt zarzutów dla pana Giertycha, z którego się potem wycofali i dziwnym trafem ci panowie, pan prokurator Kaleciński, pan prokurator Grzeszczak, w tej chwili są adwokatami. To jest dla mnie coś niepojętego. Jak prokuratorzy po 50. roku życia, trafiają do zawodu adwokackiego bez wcześniejszego doświadczenia w tym zakresie!
— mówił prokurator Michał Ostrowski.
Wówczas nastąpiła decyzja o przekazaniu sprawy do Poznania. Dlaczego? Dlatego, że pan prokurator Motawski, który pracował w departamencie, którym kierowałem, nadzorował to postępowanie i był przekonany, żeby takie zarzuty wobec Giertycha stawiać. Doszło do tych czynności, które pan Giertych wtedy wykorzystał w ten sposób, że miałby mieć jakieś problemy zdrowotne i przypuścił brutalny atak na pana prokuratora Motawskiego, który w tej chwili ma też duże kłopoty zawodowe. Po decyzjach sądowych w Poznaniu, które moim zdaniem były wyłącznie podejmowane pod wpływem mediów z określonej strony, gdzie sądy rejonowe wskazywały na to, że jest niezasadne zatrzymanie, niezasadne przeszukanie, sprawa trafiła do Lublina, do pana prokuratora Ziarkiewicza. Pan prokurator Ziarkiewicz i jego zespół próbowali doprowadzić do tego, żeby pan Giertych skorzystał wyłącznie ze swojego prawa, czyli przyszedł do prokuratury i złożył wyjaśnienia. Niestety nie przyszedł. Nadczłowiek. On po prostu uważał, że albo nie jest podejrzanym, albo jest podejrzanym, ale nie przyjdzie i tej sprawy po prostu nie wyjaśnił
— mówił.
Prokurator Ostrowski podkreślił, że kluczowym momentem w tej sprawie była zmiana władzy po wyborach z 15 października 2023 roku.
Potem się dzieje tak, że przychodzi nowa władza, sprawę zabierają panu prokuratorowi Ziarkiewiczowi, którego zawiesili w czynnościach tak jak mnie i dostaje to jakiś inny prokurator. Jest umorzenie i - co jest bardzo istotne w tej całej sprawie - że umorzenie przeciwko Giertychowi, który nie został prawdopodobnie przesłuchany w charakterze podejrzanego, to jest artykuł 328 Kodeksu postępowania karnego, który powoduje, że po roku od takiego umorzenia do sprawy się nie da wrócić. O to chodziło Giertychowi. Do tego jego wyraźne naciski w mediach społecznościowych, w jego wpisach. Nie chcę nawet tego komentować, bo to przekracza moje granice pojmowania rzeczywistości co ten człowiek tam wyprawia, ale to wszystko, to był nacisk na to, żeby taka decyzja zapadła i żeby pan Giertych był de facto prawomocnie uniewinniony
— wyjaśniał prok. Ostrowski.
Sąd Apelacyjny w Warszawie stwierdził, że sprawa pana Giertycha była prowadzona należycie, nie było przewlekłości i że pan Giertych jest podejrzanym, więc posiłkowanie się jakimiś orzeczeniami sądów rejonowych, czy to z Poznania czy z Lublina jest w tym momencie nadużyciem. Mamy Sąd Apelacyjny, trzech sędziów zawodowych, którzy orzekają, że sprawa jest prowadzona prawidłowo, że pan Giertych jest podejrzanym, a pan Giertych wyciąga jakieś orzeczenia z sądów rejonowych, które – jak twierdzi - uniewinniają go, że na mocy tych orzeczeń nie jest podejrzanym. To jest to jest błąd i manipulacja. To jest osoba, która sobie zadrwiła z prawa. Ja nie twierdzę, że Giertych miał siedzieć w więzieniu, ale powinien po prostu przyjść i złożyć wyjaśnienia, przekonać prokuratora do swoich racji. On tego nie zrobił, posłużył się manipulacją i wpływem na Bodnara za pomocą mediów społecznościowych, a przypuszczam, że nie tylko. Wchodziły tu też w grę wpływy polityczne
— podkreślił Ostrowski.
Zespół z Lublina
Głos podczas prac Zespołu Przeciwdziałania Bezprawiu zabrał były szef Prokuratury Regionalnej w Lublinie prokurator Jerzy Ziarkiewicz, który przedstawił w obszernym omówieniu jak kwestia Polnordu i Romana Giertycha wygląda z jego perspektywy.
Prokuratura Regionalna w Lublinie prowadziła to postępowanie od stycznia 2021 roku. Decyzją pana prokuratora krajowego zostało ono przekazane nam do prowadzenia i został stworzony zespół, którego miałem przyjemność być kierownikiem. Ten zespół składał się z 10 prokuratorów i obejmował swoją pracą szereg różnych wątków, nie tylko tych, które były objęte zarzutami, które zostały przedstawione w Prokuraturze Regionalnej w Poznaniu, ale również innych wątków, o których w szczegółach nie chciałbym w jakikolwiek sposób mówić. Tych wątków było ponad 10 i do stycznia 2024 roku, kiedy faktycznie wykonywałem obowiązki prokuratora regionalnego w Lublinie oraz byłem kierownikiem tego zespołu, były prowadzone intensywne czynności w zakresie tych wszystkich wątków, które były objęte postępowaniem
— mówił.
Zakres tego postępowania - powiedzmy w ilości akt - to tych akt było tyle, że zajmowały ponad 10 regałów i mówię o samych aktach głównych. Było to ponad 100 tomów plus ponad 100 tomów załączników. Materiały, które otrzymaliśmy, zostały podzielone na wątki i w tym zakresie były prowadzone postępowania zarówno przez prokuratorów, którzy wchodzili w skład zespołu we Wrocławiu, w Warszawie, jak i w Lublinie. Oczywiście pierwszorzędną potrzebą było jak najszybsze wykonanie czynności w zakresie tym, w jakim były przedstawione zarzuty w Prokuraturze Regionalnej w Poznaniu i w tym zakresie w pierwszej kolejności prowadziliśmy czynności. Chodziło o to, aby osoby podejrzane mogły korzystać ze swoich praw, a jednocześnie postępowanie w ich zakresie nie było przewlekłe
— uzupełnił.
Kontakt z Giertychem
Prok. Ziarkiewicz powiedział, że zarzuty oszustwa dotyczyły trzynastu osób na kwotę 72 mln zł. Relacjonował też próby skontaktowania się z przebywającym we Włoszech Romanem Giertychem.
Oczywiście również na podstawie zawiadomienia, które zostało skierowane przez Generalnego Inspektora Informacji Finansowej, były planowane i prowadzone czynności w zakresie zarzutów z artykułu 299, dotyczące prania brudnych pieniędzy, oczywiście na podstawie tych informacji, które zostały nam przekazane wówczas przez Generalnego Inspektora Informacji Finansowej. W momencie, kiedy przyjęliśmy to postępowanie, uzyskaliśmy informację, że podejrzany pan Roman Giertych nie przebywał już na terenie Polski. W związku z tym, że uzyskaliśmy informację, że przebywa na terenie Włoch, podjęliśmy czynności, które miały na celu jego przesłuchanie. Ja nie pamiętam dokładnie ile zostało podjętych prób wezwania w różny sposób, oczywiście przepisany przepisami Kodeksu postępowania karnego, zarówno pisemnie, ale również były podejmowane próby wezwania pana mecenasa za pośrednictwem telefonu. Te wszystkie czynności, które nie polegały na wzywaniu za pomocą stosownych pisemnych wezwań, były, co chciałbym tutaj podkreślić, nagrywane i sporządzane były z tego stosowne dokumenty, aby udokumentować fakt otrzymania przez wzywanego informacji na temat czasu i miejsca przesłuchania
— dodał prok. Ziarkiewicz.
W związku z tym, że żadne z tych prób nie były skuteczne, została podjęta decyzja o skierowaniu, jak w każdym postępowaniu, w którym podejrzany nie stawia się na wezwania albo unika przesłuchania przez prokuraturę, podjęte czynności zmierzające do zastosowania wobec podejrzanego tymczasowego aresztowania w celu po pierwsze wydania tzw. listu gończego, a w konsekwencji poszukiwaniu i zatrzymaniu na podstawie europejskiego nakazu aresztowania. Te czynności, które zostały podjęte i wniosek, który został skierowany do Sądu Rejonowego w Lublinie, nie został uwzględniony. Sąd Okręgowy w Lublinie nie uwzględnił naszego zażalenia, co de facto uniemożliwiło nam doprowadzenie do przesłuchania pana Romana Giertycha poprzez, mówiąc wprost, jego zatrzymanie, tymczasowe aresztowanie i przesłuchanie
— dodał.
Uzupełnianie zarzutów
Prokurator Jerzy Ziarkiewicz zapewnił, że celem nie było „stosowanie środka w postaci tymczasowego aresztowania po to tylko, żeby stosować ten środek”.
Pomimo tego, że planowaliśmy uzupełnienie zarzutów i teoretycznie, z punktu widzenia przepisów Kodeksu postępowania karnego, taka możliwość istnieje. Ja nie mówię już teraz o tej sytuacji, ale o każdej sytuacji. W przypadku, jeżeli podejrzanemu, tak jak mówi Kodeks postępowania karnego, uzupełniane są zarzuty o nowe zarzuty, a taki mieliśmy plan i taki był naszego rozumowania, teoretycznie można zastosować nowe środki zapobiegawcze wobec takiego podejrzanego, nie wyłączając czasowego aresztowania. Naszym jednak zamiarem nie było stosowanie tymczasowego aresztowania dla stosowania tymczasowego aresztowania, tylko po to, żeby doprowadzić do przesłuchania podejrzanego w prokuraturze regionalnej w Lublinie i odebrania od niego ewentualnych, gdyby chciał takie składać, wyjaśnień
— tłumaczył.
Czynność ta była istotna z punktu widzenia również odpowiedzialności pozostałych innych podejrzanych, którym przedstawiono zarzuty w tym postępowaniu, albowiem ewentualnie uzyskane w toku tego przesłuchania informacje mogły determinować dalsze czynności wobec innych podejrzanych. Do tego nie doszło. W styczniu 2024 roku zostałem pozbawiony możliwości kierowania tym zespołem. Jakie były dalsze czynności? Czy były podejmowane wobec wszystkich podejrzanych? Jakie były wykonywane czynności? Tego nie wiem, albowiem nie miałem, pomimo braku formalnej decyzji prokuratora krajowego, możliwości faktycznego wykonywania nadzoru nad prokuratorami, którzy byli w tym zespole
— podkreślił prok. Ziarkiewicz.
CZYTAJ TEŻ:
maz/Facebook/PiS
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/724407-obrady-ws-polnordu-ostrowski-o-giertychu-zakpil-z-prawa