Po Marszu 4 czerwca Konfederacja będzie spijać śmietankę? Pomógł sędzia Marciniak, a teraz też Tusk

Jacek Gądek
Spektakularność marszu w Warszawie 4 czerwca była niespodziewana dla samej PO. To wielki sukces Donalda Tuska, ale śmietankę spijać może zaraz Konfederacja. Najnowszy sondaż - choć jeden i wykonany w piku marszowych emocji - pokazuje, że jest na fali wznoszącej. W Konfederacji mówią, że to nie efekt marszu, ale sprawa... obrony sędziego Szymona Marciniaka.

- Wzmocnienie Platformy do poziomu 30 proc. jest teraz możliwe. My też rośniemy, ale nie tylko dzięki marszowi, bo wcześniej były inne, nawet ważniejsze, powody: licytacja PO i PiS ws. 800+, przegłosowanie 14. emerytury - wymienia polityk Konfederacji.

A czy "Konfa" też skorzysta w najbliższych dniach na tej wynikającej z Marszu 4 czerwca polaryzacji? Inny polityk z obozu skrajnie prawicowej partii: - Do sondaży podchodzimy z dystansem. Jest zbyt wcześnie, a fala emocji dopiero co się przewaliła. Z czasem zobaczymy, jakie będą skutki - słyszymy od polityka Konfederacji. Liczy jednak, że będą to pokaźne wzrosty.

Z badania IBRiS dla Radia ZET - wykonywanego w dniu marszu, a więc w szczycie emocji wokół niego - wynika, że istnieje potencjał wzrostu właśnie dla Konfederacji. Należy zaczekać na kolejne badania, które będą weryfikować ewentualne przepływy wyborców do "Konfy". Jednak wedle tego sondażu partia Jarosława Kaczyńskiego mogłaby liczyć na 34,4 proc. głosów (spadek o 0,1 pkt proc. względem badania z marca). Platforma Obywatelska - 29,1 proc. głosów, co oznacza wzrost o blisko 3 pkt proc. A trzecią siłą byłaby Konfederacja - 13,4 proc., co oznacza wzrost aż o 6 pkt proc. Z kolei spadek zaliczyła koalicja PSL-Polska 2050: 9,4 proc. głosów (mniej o 4,8 pkt proc.). Lewicę popiera 8,6 proc. (spadek o 0,6 pkt proc.).

Zobacz wideo Czy koalicja opozycji z Konfederacją jest wykluczona? Komorowski: - Nie jest wykluczona.

Marsz pogłębił polaryzację. PiS w to wydarzenie biło. PO je organizowało i ku zaskoczeniu samej Platformy marsz ten okazał się - jak pisaliśmy w dniu wydarzenia - największym sukcesem PO od prawie 10 lat. PSL, Polska 2050 i Lewica niknęły przytłoczone dominacją Donalda Tuska. Na opozycji tylko Konfederacja była w kontrze do marszu.

- Nieprzypadkowo czasami wręcz go krytykowaliśmy - słyszymy w Konfederacji. Bo ku komu może się skłaniać wyborca mający dość wzmagającej się walki PO i PiS? Właśnie ku Konfederacji - taką też ocenę, że jest to wielce prawdopodobne, słyszymy w tej formacji.

Konfederacja określała to wydarzenie "marszem hipokrytów", którzy "licytują się na socjal". - I oni określają siebie mianem "alternatywy" dla rządu PiS? Jedyna faktyczna alternatywa to Konfederacja! - pisali inni z "Konfy". Wkładali maski Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego, a następnie na filmikach się przerzucali, kto da ludziom więcej pieniędzy do ręki. Ich przekaz był prosty: PiS i PO to jedno zło.

Wzrosty Konfederacji przewiduje szef IBRiS-u Marcin Duma. W rozmowie z Gazeta.pl mówił tak: - W sondażach ponad 60 proc. ludzi mówi, że życzyliby sobie końca dominacji tych dwóch partii w polityce. Wydaje się, że któraś z innych formacji może stać się beneficjentem tego oczekiwania: ludzie będą szukać alternatywy w Konfederacji - to ta formacja może także być nieoczekiwanym beneficjentem marszu.

Zdaniem Konfederatów, z którymi rozmawialiśmy, Marsz 4 czerwca faktycznie wypadł okazale, a organizatorzy - PO - podejmowali racjonalne decyzje z myślą o interesie Platformy. - Marsz pokazał, że opozycja w postaci Koalicji Obywatelskiej wcale nie jest w rozsypce i pozbawiona morale - słyszymy w skrajnie prawicowej formacji.

Inny nasz rozmówca z obozu "Konfy" podkreśla, że partia ta dostała kopniaka w górę dzięki dyskusji o... sędzim Szymonie Marciniaku. To może umykać mainstreamowym mediom, ale dla elektoratu Konfederacji była to rzecz bardzo istotna.

Marciniak, czyli dziś najlepszy na świecie sędzia piłkarski, wystąpił na kongresie Everest 2023 organizowanym przez Sławomira Mentzena, szefa partii Nowa Nadzieja (wchodzi ona w skład Konfederacji) i biznesmena z branży doradztwa podatkowego. Za to groziła sędziemu nawet kara od UEFA: pozbawienie go sędziowania meczu Ligii Mistrzów, najważniejszego klubowego meczu w całym roku. Na to ostro zareagował Mentzen - sprawa odbiła się echem w prasie w całej Europie, ale przede wszystkim w polskich mediach, wywołała emocje w mediach społecznościowych, zwłaszcza w elektoracie socjologicznie bliskim "Konfie", bo wśród mężczyzn.

Ale Konfederacja ma też swoje kłopoty. Największym jest to, że straciła jednego z liderów, Roberta Winnickiego - do niedawna prezesa Ruchu Narodowego. Nie był on dominującą twarzą "Konfy", bo tę rolę grali Krzysztof Bosak i Sławomir Mentzen, ale trzymał za sznurki w Ruchu Narodowym i był bardzo sprawny w partyjnych, organizacyjnych rzeczach. Winnicki wycofał się z polityki, tłumacząc to poważnymi powodami zdrowotnymi - nie zamierza też kandydować w wyborach do Sejmu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.