Szydło i Morawiecki wzburzeni decyzją Sądu Najwyższego. "Złamał Konstytucję", "sędziokracja"

- Decyzja Sądu Najwyższego to kuriozalna próba zainstalowania w Polsce sędziokracji" - stwierdził na Twitterze szef rządu Mateusz Morawiecki, odnosząc się do decyzji ws. Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. - Dla mnie to jest skandal. Sąd Najwyższy złamał konstytucję - mówiła w "Gościu Wydarzeń była premier Beata Szydło.

Sąd Najwyższy uchylił wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie umarzający postępowanie w sprawie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika - ułaskawionych przez prezydenta - i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia przez sąd odwoławczy. Sprawę od rana komentują politycy. 

"Decyzja Sądu Najwyższego to kuriozalna próba zainstalowania w Polsce sędziokracji. Usta mają pełne frazesów o obronie Konstytucji, a w istocie robią z wymiaru sprawiedliwości prywatny folwark. Prawo łaski to wyłączna prerogatywa Prezydenta. Kto tego nie rozumie, nie rozumie demokracji" - napisał Mateusz Morawiecki.

Z kolei na antenie Polsat News była premierka Beata Szydło stwierdziła, że Sąd Najwyższy złamał Konstytucję. - To skandal - mówiła. - Jeżeli mówimy o praworządności w Polsce, to trzeba zadać pytanie, dlaczego Sąd Najwyższy wchodzi w prerogatywy prezydenta i podważa decyzje Trybunału Konstytucyjnego - dodała. Jak stwierdziła, Polacy są już zmęczeni tym, co dzieje się w wymiarze sprawiedliwości. Beata Szydło przyznała także, że sędziowie Trybunału Konstytucyjnego  - jak mówił prezydent Andrzej Duda - powinni się "odkłócić i pracować". - Dopiero po zakończeniu reformy wymiaru sprawiedliwości, będziemy mogli powiedzieć, że służy on ludziom - zaznaczyła. Europarlamentarzystka partii rządzącej przekonywała również, że mamy w Polsce wielu sędziów, którzy stali się politykami, a pewne prowadzone przez nich działania są uderzaniem w aparat państwowy.

Wcześniej pozostali politycy PiS w podobnym tonie komentowali wtorkowe wydarzenia. - To jest jawna dywersja Sądu Najwyższego. To działanie antydemokratyczne. Wymiar sprawiedliwości wymaga dalszych reform - powiedział w rozmowie z RMF FM rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Rafał Bochenek. 

 Więcej o komentarzach polityków pisaliśmy TUTAJ.

Sąd Najwyższy zadecydował ws. Kamińskiego i Wąsika

Uzasadniając wtorkowy wyrok sędzia sprawozdawca Piotr Mirek powiedział, że Sąd Okręgowy przyjął błędne stanowisko, iż prawo łaski zabrania dalszego prowadzenia postępowania przed sądem i wyklucza możliwość udowodnienia przez oskarżonych swojej niewinności. Sędzia mówił, że stanowisko sądu odwoławczego nie znajduje potwierdzenia w przepisach i podawał przykładowe artykuły

Prokuratura Krajowa wnosiła o pozostawienie kasacji bez rozpoznania jako niedopuszczalnej. Reprezentujący PK prokurator Robert Tarsalewski powiedział, że podtrzymuje pogląd o braku umocowania sądów powszechnych i Sądu Najwyższego do kontrolowania zasadności aktu łaski prezydenta Rzeczpospolitej. "Bo do tego sprowadza się rozpoznanie tej kasacji" - mówił prokurator.

W rozprawie wziął także udział jeden z pełnomocników oskarżycieli posiłkowych adwokat Robert Marciniak oraz przedstawiciele strony społecznej, którzy wnioskowali o rozpoznanie kasacji.

Prawnik tłumaczy sprawę wyroku. "Panowie są nadal oskarżonymi''

W rozmowie z Gazeta.pl do sprawy odniósł się prawnik Jakub Wende. - Dzisiaj sytuacja jest taka, że panowie mają sprawę, w której są nieprawomocnie skazani, czyli są nadal oskarżonymi - powiedział w rozmowie z Gazeta.pl mec. Jakub Wende, pytany o decyzję Sądu Najwyższego ws. Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. - Teraz Sąd Okręgowy musi rozpoznać apelację w sprawie - wyjaśnił.

Mec. Jakub Wende zwrócił również uwagę na kwestię tzw. poświadczeń bezpieczeństwa. - Pamiętam, że ułaskawienie nastąpiło tuż przed zaprzysiężeniem rządu pani premier Szydło i jednym z oczywistych powodów tego pośpiechu związanego z ułaskawieniem było to, że panowie ze względu na stanowiska, do których byli szykowani, potrzebowali uzyskać tzw. poświadczenia bezpieczeństwa. Przede wszystkim pan Kamiński, który jest koordynatorem służb specjalnych. I to nawet nie chodzi o dostęp do tajemnic wewnątrzpaństwowych, ale na przykład do tajemnic międzynarodowych - podkreślił.

- Dzisiaj sytuacja jest taka, że panowie mają sprawę, w której są nieprawomocnie skazani, czyli są nadal oskarżonymi. W związku z tym, moim zdaniem, pojawia się bardzo poważny problem, czy w tej sytuacji zgodnie z przepisami prawa powinni posiadać tzw. poświadczenia bezpieczeństwa dopuszczające ich do informacji tajnych - dodał. Więcej informacji w tekście poniżej:

Sprawa wyroku Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika

W marcu 2015 roku warszawski sąd rejonowy nieprawomocnie skazał Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika na trzy lata więzienia. W ocenie sądu w 2007 roku politycy przekroczyli uprawnienia i zlecili nielegalne działania agentom Centralnego Biura Antykorupcyjnego w związku z tak zwaną aferą gruntową. Mariusz Kamiński był wtedy szefem biura, a Maciej Wąsik jego zastępcą.

Obaj skazani złożyli apelację do Sądu Okręgowego w Warszawie. Jednak zanim została ona rozpatrzona, w listopadzie 2015 roku prezydent Andrzej Duda ułaskawił polityków. W związku z decyzją prezydenta Sąd Okręgowy w 2016 roku uchylił wyrok sądu niższej instancji. Wyrok sądu odwoławczego zaskarżyli oskarżyciele posiłkowi do Sądu Najwyższego. Teraz Sąd Najwyższy przychylił się do opinii oskarżycieli i nakazał ponownie zbadać sprawę.

Wcześniej w sprawie wypowiedział się także Trybunał Konstytucyjny. W 2017 roku do Trybunału wpłynął wniosek o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego pomiędzy prezydentem a Sądem Najwyższym. Wniosek dotyczył prawa łaski, które posiada głowa państwa. W piątek TK w pełnym składzie orzekł, że prawo łaski jest wyłączną kompetencją prezydenta i nie podlega ono kontroli Sądu Najwyższego. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.