Benzyna lekko w górę, olej napędowy trochę w dół – takie zmiany na stacjach paliw przyniosła końcówka kwietnia. Niemniej jednak oznacza to, że podczas tegorocznej majówki za paliwa zapłacimy więcej niż przed rokiem. Chyba że skorzystamy z promocji u największego dystrybutora.
W ostatnim pełnym tygodniu kwietnia 2024 roku litr benzyny Pb95 kosztował średnio 6,69 zł/l i był o 2 gr/l droższy niż przed tygodniem – wynika z danych BM Reflex. To także najwyższa średnia cena detaliczna tego paliwa od kwietnia ubiegłego roku. Przeciętna cena detaliczna oleju napędowego obniżyła się o 2 gr/l, do poziomu 6,71 zł/l. Bez zmian pozostały średnie ceny autogazu, który tankowano przeciętnie po 2,85 zł/l.
Oznacza to, że zarówno średnia cena detaliczna Pb95 jak i ON jest wyższa, niż była rok temu. Benzyna jest obecnie o 3 grosze na litrze droższa niż pod koniec kwietnia 2023 roku. W przypadku oleju napędowego różnica ta wynosi aż 30 gr/l. Co więcej, jeśli nic się nie zmieni, to w kolejnych tygodniach ceny na stacjach paliw staną znacząco wyższe, niż były rok wcześniej, co podbije roczną dynamikę wskaźnika CPI (zwanego potocznie „inflacją”).
Jednakże przez kilka najbliższych dni ten efekt będzie maskowany przez czasową promocję na stacjach Orlenu. Uczestnicy programu lojalnościowego Orlen Vitay będą mogli zatankować paliwo taniej o 30 groszy za litr. Promocja obowiązuje do 5 maja, a jej limit wynosi 100 litrów. Pozostali detaliści będą zmuszeni jakoś odpowiedzieć na ruch dominującego gracza rynkowego. Albo poprzez wprowadzenie własnych rabatów albo poprzez obniżenie cen na pylonach.
Ceny giełdowe pozostają wysokie
Podobnie jak tydzień temu możemy napisać, że nie zanosi się na to, aby w najbliższym czasie paliwa zaczęły wyraźnie tanieć. Wszystko za sprawą wysokich notowań ropy naftowej oraz gotowych paliw, a zwłaszcza benzyny. Pod koniec kwietnia ropa Brent była wyceniana na blisko 90 dolarów za baryłkę. Za część tej ceny odpowiada premia za ryzyko geopolityczne na Bliskim Wschodzie.
Ale bardzo wysokie są też notowania gotowej benzyny. Nowojorskie kontrakty terminowe wyceniają to paliwo na 2,73 USD za galon. To o blisko 30% więcej niż na początku roku oraz jedne z najwyższych cen od zeszłorocznego sierpnia. Dodatkowo sprawę pogarsza mocny dolar, który na polskim rynku od połowy kwietnia kosztuje ponad 4 złote.
To wszystko przekłada się na wysokie stawki w cennikach polskich rafinerii. 26 kwietnia Orlen oferował benzynę Eurosuper 95 po 5 304 zł/m3, czyli po przeszło 6,52 zł/l brutto. Są to poziomy zbliżone do najwyższych cen od sierpnia 2023 roku. I ten sam efekt widzimy w detalu. Niemniej jednak przeciętna cena detaliczna benzyny jest obecnie o 17 gr/l wyższa od stawki hurtowej. Taki poziom implikowanej marży detalicznej powinien nas zabezpieczać przed dalszymi wzrostami kosztów tankowania.
Znacznie lepiej sytuacja wygląda w przypadku oleju napędowego, który w piątkowym cenniku Orlenu figurował po 5 132 zł/m3, czyli ok. 6,31 zł/l po doliczeniu 23% VAT. To o blisko 14 groszy mniej niż przed tygodniem. To także aż o 40 gr/l poniżej średniej ceny detalicznej. Tak wysoka implikowana marża detaliczna nie powinna zostać utrzymana w dłuższym terminie, co pozwalałoby na obniżenie cen przy dystrybutorach. Oczywiście pod warunkiem, że ceny hurtowe znów nie zaczną rosnąć.
Na koniec zaznaczmy, że ceny paliw mogłyby być znacznie niższe, gdyby nie podatki nakładane i podwyższane przez kolejne rządy niezależnie od ich deklarowanej orientacji politycznej. Zarówno w przypadku benzyny, jak i oleju napędowego, aparat państwa zabiera ponad 40% z każdej złotówki naliczonej przez dystrybutor. Gdyby na przykład stawka VAT nadal wynosiła 8%, to za ON i Pb95 płacilibyśmy mniej niż 6 zł/l. Nowy rząd mógłby także np. znieść „opłatę emisyjną” wprowadzoną przez swych poprzedników, co pozwoliłby obniżyć ceny brutto o ok. 10 gr/l.