Łukaszenka przejął kolejną funkcję na Białorusi. Oczekuje od Polski i Ukrainy "wyrównania rachunków"

W Mińsku odbyło się kolejne Ogólnobiałoruskie Zgromadzenie Ludowe. Alaksandr Łukaszenka został wybrany na jej przewodniczącego. W przemówieniu, które wygłosił podczas wydarzenia, kilkukrotnie wspomniał o Polsce.

W trakcie kolejnego Ogólnobiałoruskiego Zgromadzenia Ludowego, które zorganizowano w Mińsku 24 kwietnia, wybrano przewodniczącego oraz jego zastępcę. VII kadencji zgromadzenia nadano status konstytucyjny, co nie zdarzyło się w przeszłości. Jak się okazało, wygrał Alaksandr Łukaszenka, który po wygranej wygłosił niespełna dwugodzinne przemówienie.

Zobacz wideo Nowy rząd, stare problemy z uchodźcami. Dlaczego na granicy z Białorusią bez zmian?

Białoruś. Alaksandr Łukaszenka stanął na czele Ogólnobiałoruskiego Zgromadzenia Ludowego

Jak przekazała w mediach społecznościowych Hanna Liubakova białoruska dziennikarka, w wyborach na przewodniczącego Ogólnobiałoruskiego Zgromadzenia Ludowego Alaksandr Łukaszenka był jedynym kandydatem. "Głosowało na niego 1157 z 1158 osób. Tak, tylko jedna osoba była przeciw. Wydaje się, że jest to prawdziwy wyraz woli narodu, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że nie było innego kandydata" - przekazała w serwisie X Liubakova.

Wybrano również jego zastępcę, został nim Aliaksandr Kosinc, były szef administracji Łukaszenki i przewodniczący Witebskiego Obwodowego Komitetu Wykonawczego. Ponadto do prezydium zgromadzenia wybrano 13 osób - podała Hanna Liubakova.

"Nie ma wątpliwości: wśród 1200 uczestników Ogólnobiałoruskiego Zgromadzenia Ludowego wszyscy są lojalni wobec Łukaszenki. Duża część z nich to deputowani kontrolowanego parlamentu, przedstawiciele władzy wykonawczej i sądowniczej. Reszta to przedstawiciele organizacji pozarządowych i lojalnych stowarzyszeń, takich jak proreżimowe związki zawodowe, związki kobiet i weteranów, partia Biała Ruś i BRSM (proreżimowe stowarzyszenie młodzieżowe)" - czytamy w publikacji Liubakovej.

Ogólnobiałoruskie Zgromadzenie Ludowe ma zatwierdzać decyzje związane z polityką wewnętrzną i zagraniczną, doktrynami wojskowymi czy bezpieczeństwem narodowym. "Będzie również uprawnione do zmiany konstytucji, odwołania prezydenta i wprowadzenia stanu wyjątkowego lub wojennego na Białorusi w przypadku bezczynności prezydenta" - dodała Liubakova. Szybko pojawiły się spekulacje, że Alaksandr Łukaszenka może wykorzystać zgromadzenie do utrzymania władzy na Białorusi. Szczególnie jeśli zrezygnuje z bycia prezydentem.

Białoruś. Łukaszenka o kontaktach między Polską a Ukrainą

Podczas zgromadzenia białoruski prezydent wygłosił przemówienie, w którym m.in. wypowiedział się na temat Polski. Zdaniem Łukaszenki NATO planuje inwazję na Białoruś, o czym mają świadczyć rzekome "uzbrojone jednostki" na granicy polsko-białoruskiej.

- Na granicy stoją zawodowi, uzbrojeni po zęby żołnierze, którzy zabijają kobiety i dzieci. Nieuzbrojonych ludzi uciekających przed wojną z tych państw, które oni zrujnowali. Widzieliście, jak oni bronią granicy. Okaleczają, zabijają, a potem podrzucają nam zwłoki i kaleki - twierdził Łukaszenka, cytowany przez Belsat.

Uznał również, że "Polska jest okupowana przez żołnierzy NATO". - Jakie decyzje polityczne podejmą europejscy przywódcy pod lufami amerykańskiej broni? Już widać, jakie decyzje podejmują i jak bardzo są niezależni - zastanawiał się Łukaszenka.

Białoruski prezydent wypowiedział się również o relacjach polsko-ukraińskich. - Polska ma swoje rachunki do wyrównania z Ukrainą - pamiętacie rzeź wołyńską z książek i filmów, nie można tego zapominać. Efekt tego będzie dramatyczny, jeśli się nie zatrzymamy. I najwyraźniej nie uratuje to poprzedniego porządku - mówił Łukaszenka.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.