Daniel Obajtek się boi. "Jestem śledzony i inwigilowany cały czas. Ja i moi znajomi"

- Jestem śledzony. Jestem inwigilowany cały czas. Ja i moi znajomi - mówił Daniel Obajtek w rozmowie Radia Zet. Przyznawał, że czuje się z tego powodu zagrożony.

Były prezes Orlenu Daniel Obajtek był w piątek gościem Radia Zet i Bogdana Rymanowskiego. Na wstępnie zapytano go, czy uważa, że za rządów Donalda Tuska cena paliwa spadnie poniżej 6 złotych? Daniel Obajtek stanowczo temu zaprzeczył. - Donald Tusk w każdym normalnym państwie byłby skompromitowanym politykiem. Jeżeli pan Donald Tusk wychodzi i mówi, że paliwo będzie po 5,19 zł, a wie, jak to zrobić, bo był premierem i zna doskonale całe mechanizmy, a później w kwietniu mówi, że on nie ma żadnej możliwości i nie może tego zrobić, to dla mnie to jest po prostu kłamstwo i obłuda - mówił. 

Zobacz wideo Piotr Kuczyński: Z Orlenu trzeba będzie wydzielić prasę, PGNiG i Energę

Daniel Obajtek przyznaje, że czuje się zagrożony

Podczas rozmowy były prezes Orlenu przekonywał, że po zmianie władzy jego życie znacząco się zmieniło. Uważa, że jest śledzony. -  Jestem śledzony. Jestem inwigilowany cały czas. Ja i moi znajomi - mówił Daniel Obajtek i opowiadał, że pod jego domem cały czas stoi ktoś z aparatem. Były prezes Orlenu uważa, że to dlatego, iż ma wiedzę na temat tego co działo się w Orlenie i dla wielu osób może być "bardzo niewygodny". - Orlen praktycznie nie miał zysków, był zarządzany przez ludzi, którzy wiedzieli o mafiach paliwowych itd. Ci ludzie wracają na nowo, a ja posiadam dużą wiedzę w tym zakresie - dodawał, przyznając, że czuje się zagrożony.

Jednocześnie Daniel Obajtek zaprzeczał, jakby on miał płacić detektywowi za inwigilowanie posłów opozycji m.in. Marcina Kierwińskiego czy Jana Grabca. - Ja tym się nie zajmowałem, w koncernie, który ma 65 tys. ludzi, tylko zajmowałem się sprawami biznesowymi i to jest ewidentna bzdura. Nie było żadnych zleceń na żadnych posłów - podkreślał. 

Daniel Obajtek tłumaczy wydatki Orlenu. "Biznes ma jechać do McDonald's czy KFC?"

Daniel Obajtek podczas rozmowy konsekwentnie odpierał zarzuty dotyczące wszystkich afer, które wyszły na światło dzienne w ostatnich tygodniach. To, że szwajcarska spółka Orlen Trading Switzerland (OTS) miała ponieść 1,5 mld straty w wyniku nieotrzymania zamówionej ropy i produktów ropopochodnych nazywał "totalną bzdurą" i tłumaczył, że nie jest to sprawa "zero-jedynkowa".  

Obajtek nie ma sobie też nic do zarzucenia w związku zatrudnieniem w Orlenie Samera A., przed którym ostrzegać miało ABW, ze względu na podejrzenia o arabski ekstremizm. - Kiedy kogoś zatrudniamy, była ocena ABW. Pamiętam tę notatkę, jak dziś - człowiek widmo, nic na niego nie ma. Jak zaczął wchodzić w interesy, to naraził się pewnym układom… - mówił w Radiu Zet.

Wątpliwości byłego prezesa nie budzi też wydanie przez jednego z członków zarządu Orlenu ponad miliona złotych z karty kredytowej, z czego blisko 400 tys. zł na obiady w restauracjach i blisko 200 tys. na obiady za granicą. - To pan uważa, że biznes ma jechać do McDonald's czy KFC? Proszę pana przecież to jest normalna rzecz - wyjaśniał, dodając, że przecież mówimy o członku zarządu do spraw handlu krajowego i międzynarodowego, który miał wiele biznesowych spotkań.

Daniel Obajtek krytycznie o nowej władzy: "Orlen został zaorany"

Przywoływanie kolejnych afer Orlenu podczas wywiadu Daniel Obajtek nazywał "rozmową o pierdołach". Dopytywany, czy czuje się odpowiedzialny za umowy podpisywane za jego kadencji, uciekał od odpowiedzi. - To jest duża spółka. Ma 300 zależnym spółek. Jest zarząd, są ciała korporacyjne, jest kontroling, jest wiele, wiele komórek, a umowy przechodzą przez dział prawny i muszą być zawarte w oparciu o standardy firmy. Są ludzie, którzy są za to odpowiedzialni. Ja nigdy nie uchylam się od odpowiedzialności. Chcę panu powiedzieć w tym zakresie, bo może być to odpowiedzialność moralna, ale też jest wielu ludzi, którzy to spółkę nadzorowali - tłumaczył były prezes. 

Według Daniela Obajtka "źle dopiero będzie". Były prezes uważa, że przez ostatnie 1,5 miesiąca spółka została "zaorana" przez nowy rząd i to on ponosi całą odpowiedzialność za wszystkie jej problemy. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.