
Człowiek zawsze był gatunkiem hybrydowym – biologicznie przygotowanym do ciągłej pracy z narzędziami, kulturowo zaś kształtowanym przez kolejne epoki techniki. Nasz układ trawienny przystosowany jest do grillowanego mięsa, co wymaga technologii rozpalania ognia, mózg wyposażony jest w symulator do celowania dzidą, kamieniem czy pistoletem, a przeciwstawny kciuk jest zaprogramowany do trzymania coraz doskonalszych narzędzi. To dowód, iż od tysiącleci ewoluujemy z technologią ramię w ramię.
Wkrótce jednak czeka nas skok jakościowy. Wyewoluujemy w nowy gatunek: biologiczno-technologiczną hybrydę, której różnica względem współczesnego człowieka będzie porównywalna do tej między nami a szympansem. Technologia nie zabierze nam duszy – wręcz przeciwnie, umożliwi rozwinięcie jej na poziom dotąd niespotykany. Podobnie jak miłośnicy starych samochodów przypisują im „duszę”, tak i w biologiczno-technologicznym bycie każdy egzemplarz będzie miał niepowtarzalny charakter.
Dwa piętra ewolucji
Przyszły gatunek będzie miał strukturę „dwupiętrową”: niższe piętro to biologia, wyższe – technologia. To przypomina budowę narodu: etniczność to fundament, niższe piętro, zaś kultura to świadomy wybór wartości, języka i obyczajów, wyższe piętro. Tak samo przyszła istota techniczna nie będzie przypadłością genów, lecz efektem decyzji: czy przyswoić sobie nowe możliwości, jakie dają implanty, modyfikacje genetyczne i rozbudowane interfejsy mózg–komputer.
Mit standaryzacji
Czy włączenie implantów oznacza, iż staniemy się klonami – jak telefony jednej marki czy auta tej samej linii? Absolutnie nie. Współczesne systemy BCI (brain–computer interfaces) to uczące się algorytmy, kalibrowane pod unikatowe sygnały neuronu po neuronie. Dwa „fabrycznie identyczne” implanty Neuralink działają inaczej u różnych pacjentów – neuroplastyczność mózgu gwarantuje niepowtarzalność „oprogramowania” dostosowanego do doświadczeń właściciela. Zamówisz dwa Stradivariusy, a usłyszysz dwie różne dusze. Podobnie będzie z technologicznym ciałem: masa krytyczna produkcji pozwoli każdemu znaleźć własny wariant – od playlist w smartfonach aż po adaptacyjne algorytmy sterujące protezami czy zmysłami.
Wolność i konieczność
Transhumanizm nie narzuca jednorodności – oferuje szansę, by nikt nie był skazany na ograniczenia narzucone przez geny. Część ludzi deklaruje: „zostawcie nas w spokoju, nie chcemy żadnych implantów”. Jednak gdy po raz pierwszy Indianie amazońscy zobaczyli blachę falistą, to przestali potrafić bez niej żyć. Gdy zasmakujemy w genetycznie sklonowanej, odpornej na próchnicę trzeciej parze zębów, sztuczna szczęka przestanie nas interesować. A gdy implant w oku pozwoli widzieć w podczerwieni oraz rozpoznać z Ziemi twarz człowieka chodzącego po Księżycu, to powrót do zwykłych okularów stanie się absurdalny.
Osobliwość i dalsze perspektywy
Postęp technologiczny przyspiesza wykładniczo – eksperci przewidują moment osobliwości około 2045 roku, czyli już za jedno pokolenie. Wtedy czeka nas bezpośredni skok ku nieśmiertelności i zdolności kolonizacji Układu Słonecznego. Kolejne etapy to podróże międzygwiezdne, a w dalszej perspektywie międzygalaktyczne. Kto przeżyje owe dwadzieścia lat i zdecyduje się wstąpić na drogę łączenia ciała z technologią, będzie mógł przedłużyć życie o tysiące lat (o ile wcześniej nie wypadnie z orbity życia w jakiejś katastrofie). Pozostali – czystej krwi homo sapiens – odejdą naturalnie dla naszego gatunku.
Podział ludzkości stanie się bardziej wyraźny niż kiedykolwiek: biała i żółta rasa spokojnie zniknie lub przekształci się w hybrydy, a w „skansenach” ewolucyjnych jako homo sapiens przetrwają jedynie społeczności subsaharyjskich Murzynów. Niszowe ekotypy, jak dzisiejsi szympansy czy goryle, będą trwały tak długo, jak długo znajdą schronienie w lasach, buszu czy w naszej kolebce na sawannie – wybór należy do nas.
Ewolucja świadoma
Dobór naturalny nadal obowiązuje – zmieniło się tylko środowisko selekcji. Teraz to kompetencje poznawcze, kreatywność i umiejętność adaptacji do algorytmów decydują o sukcesie reprodukcyjnym. Kultura i geny tworzą „podwójny silnik” ewolucji. Schrödinger pisał o „negentropii” życia jako o zdolności porządkowania informacji – dziś robimy to świadomie, narzędziami bioinżynierii. Automatyzacja daje więcej okazji głupcowi, by stać się mądrym, i mędrcowi, by zostać innowatorem. Jeśli liczymy na darwinowskie sito, musimy przyznać, iż to my trzymamy je w rękach i ostrzymy je laserem.
Nowe wzorce zachowań
Czy nowy gatunek będzie stadny jak szympansy czy samotniczy jak niedźwiedzie? Nie ma sensu narzekać, iż może stać się bardziej „niedźwiedzi”. Każda forma życia ma swoją wartość – tak, jak nie da się uznać szympansów za lepsze od niedźwiedzi, nie dowiemy się, które zachowania będą korzystniejsze w międzyplanetarnych koloniach. Dzisiejszy człowiek czuje więź ze stadnością, ale przyszły kosmiczny wędrowiec może odnaleźć się w samotności kosmosu – i to też będzie naturalne.
Ostatecznie mamy wybór: zostać przy ogniu na sawannie, budować miasta i rakiety, zamieszkać w Amazonii albo na Marsie, a nawet w statku lecącym ku Alfa Centauri. To wolność świadomej ewolucji – nikt nie może nas do niczego zmusić, a jednak nie można ignorować siły technologii, która już dziś przepoczwarza nasze życie. Przyszłość piszemy wspólnie, hybrydowo, na dwóch piętrach: biologii i technologii.
Grzegorz GPS Świderski
]]>https://t.me/KanalBlogeraGPS]]>
]]>https://Twitter.com/gps65]]>