Europejskiej energetyce brakuje wody

13 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Depositphotos


Najsłabsze od lat wyniki elektrowni wodnych

Tegoroczny maj był dla europejskiej hydroenergetyki najsłabszym pod względem produkcji energii elektrycznej od 2017 r. Natomiast rok 2025 jak na razie jest pod tym względem o kilkanaście procent gorszy od roku ubiegłego, co nie napawa optymizmem przed nadchodzącym latem - wskazuje Gavin Maguire, komentator Reutersa.

Z danych think tanku Ember wynika, iż elektrownie wodne w Europie wyprodukowały w maju 71 TWh energii elektrycznej, co oznaczało spadek o 13 proc. względem maja 2024 r.

W sumie w ciągu pięciu miesięcy 2025 r. hydroenergetyka wyprodukowała o 48,5 TWh mniej niż w analogicznym okresie roku poprzedniego. W efekcie jej udział w europejskim miksie energetycznym spadł z ponad 19 proc. do 16,7 proc.

Maguire podkreśla, iż ten spadek musiały uzupełnić inne, dyspozycyjne - ale emisyjne - źródła wytwarzania, czyli elektrownie gazowe oraz węglowe. Zanotowały one wzrost produkcji o kolejno 31 TWh (+7 proc.) oraz 12,5 TWh (+5 proc.). Wpływ na większe zużycie paliw kopalnych do produkcji energii miały też słabsze wyniki, notowane w tym roku przez farmy wiatrowe.

Hydroenergetyka jest trzecim - po elektrowniach gazowych i jądrowych - największym źródłem energii w Europie. zwykle najwyższą produkcję osiągają one tuż przed latem, gdy rzeki są zasilane wiosennymi deszczami i topniejącym śniegiem w wysokich górach. W tym roku opady zarówno deszczu, jak i śniegu były mniejsze niż w poprzednich latach.

Zwłaszcza w Alpach pokrywa śnieżna była w tym roku poniżej normy. LSEG szacuje, iż obniżyło to tegoroczną produkcję elektrowni wodnych położonych w regionie Alp o około jedną trzecią.

Komentator Reutersa podkreśla, iż jeżeli warunki wodne nie ulegną znaczącej poprawie, to latem również należy spodziewać się większego wykorzystania elektrowni gazowych i węglowych.

Gavin Maguire zaznacza również, iż suche i upalne lato może być również trudne dla elektrowni jądrowych, które potrzebują dużych ilości wody do chłodzenia. Gdyby woda wpłynęła ograniczenie produkcji w jądrówkach, to wtedy wykorzystanie gazu i węgla może być jeszcze wyższe.

Brytyjska draka o biomasową Elektrownię Drax

W ciągu 15-letniego okresu wsparcia opalana biomasą drzewną Elektrownia Drax otrzyma od brytyjskiego rządu łącznie ok. 10 mld funtów. W przyszłości te wydatki mają zostać ograniczone, ale krytycy kwestionują zasadność spalania drewna w energetyce oraz zarzucają brak transparentności w zakresie źródeł jego pochodzenia - informuje "The Guardian".

Drax w przeszłości dysponował blokami węglowymi o mocy blisko 4 GW. Natomiast w tej chwili ma ok. 2,6 GW w jednostkach opalanych pelletem drzewnym, który do Wielkiej Brytanii jest importowany z USA. Elektrownia pokrywa ok. 4 proc. brytyjskiego zapotrzebowania na energię i do 2027 r. korzysta z rządowego systemu wsparcia.

Aktualnie realizowane są prace nad przedłużeniem tego mechanizmu po 2027 r. Rząd planuje, iż dotacje dla producentów energii z biomasy, wśród których Drax jest zdecydowanym liderem, zostaną obniżone o połowę. Zaznacza przy tym, iż otrzymywanie wsparcia jest warunkowane wykorzystaniem biomasy, która jest pozyskiwana w sposób zrównoważony dla środowiska.

Ta kwestia budzi zastrzeżenia ze strony organizacji ekologicznych i klimatycznych, a także niektórych polityków. Domagają się oni większej transparentności oraz upublicznienia raportu firmy KPMG, która prowadziła audyt dotyczący źródeł zaopatrzenia Elektrowni Drax w paliwo.

Raport z tego audytu został przekazany rządowi oraz Ofgem - tamtejszemu odpowiednikowi URE. Ofgem do publicznej informacji przekazał tylko, iż raport KPMG wykazał spełnienie odpowiednich przepisów przez Drax.

Sceptycy nie ufają jednak tym zapewnieniom i domagają się upublicznienia wyników audytu. Przypominają również, iż kilka lat temu Drax był już karany kwotą 25 mln funtów za niewłaściwe raportowanie źródeł pochodzenia biomasy. Ponadto dziennikarskie śledztwa wskazywały, iż do elektrowni trafiało drewno z cennych przyrodniczo lasów w USA.

Przeciwnicy dotowania energii z biomasy postulują, żeby te pieniądze wydać na inwestycje w fotowoltaikę, wiatraki oraz magazyny energii.

Natomiast przedstawiciele grupy Drax, cytowani przez "The Guardian", odrzucają sugestie dotyczące łamania przepisów związanych z pozyskiwaniem biomasy ze zrównoważonych źródeł, czego dowodem ma być raport KPMG oraz stanowisko prezentowane przez Ofgem. Ponadto podkreślają, iż „Drax zapewnia energię odnawialną milionom domów i firm, gdy jej potrzebują, a nie tylko wtedy, gdy wieje wiatr lub świeci słońce".

AI nakręca popyt na "brudniejsze" turbiny gazowe

W kolejce po duże i bardziej wydajne turbiny gazowe w cyklu kombinowanym trzeba czekać w kilkuletniej kolejce. Tymczasem firmy inwestujące w USA w centra danych dla sztucznej inteligencji (AI) potrzebują znacznie szybciej zabezpieczyć dla nich dostawy energii. Dlatego rośnie popularność małych turbin gazowych w cyklu prostym, które są mniej efektywne i bardziej emisyjne, ale za to tańsze i łatwiej dostępne - informuje Bloomberg.

Agencja podkreśla, iż zabezpieczenie dostaw energii dla centrów danych to w tej chwili jedno z głównych wyzwań dla koncernów technologicznych. Nie zapewnią im tego same OZE i magazyny energii, stąd inwestują w energetykę gazową, a także mają plany związane z energetyką jądrową.

Najwięksi gracze zawierają też długoterminowe umowy - tak jak m.in. Meta, która podpisała w ostatnich dniach 20-letnią umowę z Constellation Energy, czyli największym operatorem elektrowni jądrowych w USA. Ponadto Constellation Energy uruchomi wyłączony kilka lat temu blok jądrowy Three Mile Island, aby produkować energię elektryczną dla koncernu Microsoft.

Bloomberg wskazuje, iż na dostawy dużych i nowoczesnych turbin gazowych trzeba czekać choćby od trzech do pięciu lat, więc niektórzy inwestorzy sięgają po mniejsze turbiny w cyklu prostym. Wśród nich jest m.in. Stargate, czyli wspólne przedsięwzięcie firm OpenAI (twórca ChatGPT), Oracle i Softbank.

Cytowani przez agencję przedstawiciele Mitsubishi Power i Siemens Energy wskazują, iż inwestorzy centrów danych oczekują najczęściej urządzeń o mocy 70 MW lub mniejszych, które zostaną dostarczone w latach 2025-2026 r.

GE Vernova odnotowuje natomiast popyt na mniejsze turbiny w cyklu prostym z opcją ich modernizacji w przyszłości na cykl kombinowany. Niemniej popyt jest tak duży, iż zamówienia rosną choćby firmom produkującym silniki gazowe o mocach rzędu kilku megawatów.

BloombergNEF podkreśla, iż napędzana rozwojem sztucznej inteligencji budowa nowych centrów danych będzie powodowała szybki wzrost zapotrzebowania na energię, czego skutkiem będzie wzrost produkcji energii elektrycznej z węgla i gazu. W efekcie tempo obniżania emisji CO2 będzie wolniejsze niż przewidywano to przed boomem związanym z AI.

Zarządzanie rozproszonymi źródłami coraz bardziej w cenie

Wartość rynku związanego z zarządzaniem rozproszonymi źródłami energii wyniesie 35 mld dolarów w 2025 r., a w 2035 r. będzie to już blisko 130 mld dolarów. Rozwój tych usług może pomoc w stabilizacji sieci, a także ograniczyć emisję oraz skalę inwestycji w infrastrukturę energetyczną - pisze "The Economist".

Tygodnik powołuje się na dane firmy doradczej Future Market Insights, która przewiduje, iż w ciągu najbliższych dziesięciu lat rynek tych usług będzie rósł w średnim tempie ponad 12 proc. rocznie. Najszybciej będą się one rozwijać w Indiach oraz Chinach.

Chodzi o działalność wyspecjalizowanych firm, które agregują i zarządzają wieloma rozproszonymi, małymi źródłami energii tworząc w ten sposób "wirtualne elektrownie". Przykładem jest amerykańska firma CPower, która grupuje źródła o łącznej mocy 6 GW. W maju postanowił zainwestować w nią duży koncern energetyczny NRG z Teksasu.

Innym podmiotem, który stawia na agregowanie mikroinstalacji, jest brytyjski Octopus Energy, który grupuje ok. 300 tys. urządzeń - w tym również pompy ciepła czy baterie samochodów elektrycznych. Łącznie poprzez źródła wytwórcze, magazyny energii czy redukcję zapotrzebowania przez odbiorców spółka może zebrać potencjał liczący ok. 2 GW mocy.

Inne duże "wirtualne elektrownie" to choćby ta, którą zarządza Tesla w Australii w oparciu o 50 tys. domów wyposażonych w fotowoltaikę i magazyny energii, czy Kraftwerke w Niemczech, gdzie oprócz źródeł PV są też biogazownie oraz elektrownie wodne.

"The Economist" podkreśla, iż rozproszonych źródeł OZE gwałtownie przybywa na całym świecie. Ich łączna moc jest bardzo duża, ale trudno nimi zarządzać w centralny sposób, co nie pozwala wykorzystać ich potencjału do reagowania na potrzeby operatorów sieci, czy do zarabiania na sygnałach cenowych, które pojawiają się na rynku energii.

Tygodnik zaznacza również, iż przy rosnącym popycie na energię, związanym z rozwojem sztucznej inteligencji oraz postępującą elektryfikacją transportu i przemysłu, "wirtualne elektrownie" mogą pomóc wykorzystać uśpiony potencjał rozproszonych źródeł oraz odbiorców.

Dzięki temu mogą też pomóc w obniżeniu emisji CO2, gdyż to zwykle źródła na paliwa kopalne są uruchamiane w sytuacji potrzeby pokrycia zwiększonego popytu na energię. Ponadto ograniczą też potrzebę inwestycji w duże, dyspozycyjne źródła wytwórcze.

Idź do oryginalnego materiału